- Wiesz Sam, myślę, że jego wysokość w końcu zaczyna cię ścigać o pieniądze. - Kapitan drażniła się z boku, obserwując, jak strażnik atakuje księcia.
Technoblade dokładnie obliczył swoją pozycję, unikając ataku nauczyciela, uderzając go skrzydłem tak mocno, jak tylko mógł. Zielonowłosy mężczyzna stracił równowagę pod wpływem silnego uderzenia i upadł na zmatowioną podłogę, a następnie na plecy. Ledwo zdążył zareagować, gdy miecz księcia uderzył mocno w jego topór.
- Zaczął mnie bić o pieniądze, kiedy miał osiemnaście lat, Puffy. Musiałem po prostu nauczyć się szybciej biegać. - strażnik prychnął, odpierając atak księcia.
Sam kopnął mężczyznę w nogę, przez co książę stracił koncentrację na swoim mentorze i zamiast tego skupił się na łapaniu siebie. Hybryda creepera wykorzystała kilka sekund czasu, które sobie kupił, aby wstać i rzucić się na swojego ucznia. Jego topór ponownie zderzył się z mieczem Technoblade'a, a książę jęknął pod wpływem uderzenia.
Odepchnął nauczyciela z największą siłą, na jaką mógł się zdobyć, przez co mężczyzna potknął się do tyłu. Topór wypadł mu z rąk, a Techno uśmiechnął się szeroko.
Mam go.
Uniósł miecz, by uderzyć, gdy jego ucho drgnęło na dźwięk Kapitan, która znajdowała się tuż poza jego polem widzenia, gotowa do uderzenia. Jest dwóch na jednego. Wskoczył na topór Sama, zanim zdążył go chwycić, i przygwoździł go pod prawym butem, obracając się, aby zablokować cios Puffy.
Sam wyciągnął topór spod stopy Techno, ale książę szybko z niego zeskoczył, zanim zdążył stracić równowagę.
Teraz ma kłopoty. Sam jest wolny i Puffy go zajmuje. Puffy ponownie skierowała swój miecz na Techno, a książę zaklął pod nosem. Skończył mu się czas, a cel Sama trafi Puffy, jeśli ten odskoczy mu z drogi.
Cholera.
Techno poddał się i uchylił, używając nóg, by zamiatać stopy Kapitan, posyłając ją na ziemię. Topór Sama przeleciał niebezpiecznie blisko ich głów, ale ostatecznie minął ich oboje.
- Bruh... - Techno mruknął, gdy Sam spojrzał na Techno z dość zadowolonym spojrzeniem i delikatnie szturchnął go toporem, - Martwy.
- To mało sprawiedliwe. Prawie odciąłeś głowę Puffy!
- Tak, ale gdybyś nie chronił swojego wroga, wygrałbyś, Wasza Wysokość. - Sam wyjaśnił, a Techno zaśmiał się: - To była Puffy... Nie chciałem pozwolić żadnemu z was przyjąć taki cios.
- W porządku, jeszcze raz. - Technoblade zażądał już powrotu na pozycję. Jego mentorzy zwrócili się do siebie, a Puffy pokręciła głową, a jej głos nagle się zasmucił.
- Przykro mi, wasza wysokość, ale musisz zacząć się przygotowywać... do... jego ceremonii... - Puffy urwała, a jej oczy zaszkliły się ze smutkiem.
Memoriał. Techno poprawił w myślach. Dziś minęło jedenaście lat od śmierci młodszego brata. Jedenaście długich i bolesnych lat bez Tezeusza.
Zwykle był dobry w powstrzymywaniu żalu, który nieustannie rozdzierał jego serce, ale dzisiaj było go za dużo. Dlatego w ogóle tu był.
Już miał stać tak długo, jak tylko mógł, kiedy go zobaczył. Pęczek złotych loków i rybie oczy wyglądające zza Puffy. Skóra czteroletniego chłopca była śmiertelnie blada i nadal miał na sobie długą białą koszulę nocną, którą miał na sobie tamtej nocy.
To nie było prawdziwe, wiedział, że Tezeusza tak naprawdę nie było przed jego oczami. Chłopiec, który patrzył na niego z pustym wyrazem twarzy, najprawdopodobniej nie żył. Ten duch, który chodził za nim przez cały dzień, był tylko w jego głowie.
CZYTASZ
The Golden Phoenix //PL
FanfictionW jego snach zawsze był jakiś głos. Miękki, melodyjny głos, który śpiewał kołysankę ich matki. Bardziej monotonny, ale równie kochający głos, który obiecał, że pewnego dnia nauczy go walczyć, oczywiście gdy będzie już wystarczająco duży. Kochający g...