21. I znajdziemy drogę do domu

21 1 56
                                    

Phil czuł, jak jego umysł powoli zanika, gdy czytał kolejną korespondencję od niezadowolonego właściciela firmy, który zdecydował się rozpocząć walkę z inną. Tym razem stało się tak dlatego, że nie mogli zdecydować, gdzie kończy się ich ziemia, a zaczyna konkurencji.

Uroki bycia cesarzem.

Spór między nimi zaowocował kilkoma listami do cesarza, w których kłócili się o granice ich ziemi, a Phil był bliski wyrwania sobie włosów z głowy. Po dwudziestu latach rozwiązywania takich drobnych konfliktów Phil czuł, że jego umysł zaczyna być zmęczony.

Uderzył głową w drewniane biurko i odsunął papiery na bok. Potrzebował przerwy.

I tak nie chciał myśleć o czynach i pretendentach. Było to równie wyczerpujące, co nudne. Miał dość udawania, że ​​mu zależy. Phil chciał tylko wiedzieć, gdzie do cholery są jego dzieci. Minęły dwa dni.

Oczywiście to nie było tak, że bliźniacy nigdy wcześniej nie byli poza domem. Techno często odbywał długie podróże z Puffy, aby uczyć się pod dowództwem Kapitan. Wilbur zaledwie trzy tygodnie wcześniej wrócił do domu z konferencji dyplomatycznej na zachodzie. Ale zawsze wiedział, gdzie oni są. Teraz nie wiedział.

Phil opuścił swoje biuro wcześniej, potrzebując przerwy od Schlatta i jego smutku. Doszło do tego dnia, że ​​Schlatt pożądliwie spoglądał na butelkę whisky stojącą w szafce w kącie, a Phil nie miał zamiaru pozwolić, aby Schlatt wciągnął go w kolejną noc smutnego alkoholizmu.

A więc teraz siedział w bibliotece z utrzymującą się migreną, która groziła, że ​​zrujnuje mu resztę dnia.

Rozległo się pukanie do drzwi. Phil ponownie uderzył głową w stół.

- Puffy, mówiłem ci, nie musisz zaglądać do mnie co pięć minut! Nic mi nie jest. - krzyknął Phil, nie odrywając wzroku od kolejnego dokumentu.

Phil usłyszał, jak drzwi się otwierają, i prychnął z irytacji.

- O mój Boże. - Phil mruknął pod nosem, poirytowany. Odwrócił się, żeby na nią nakrzyczeć, i poczuł, jak serce mu słabnie na widok przed nim.

Wilbur stał w drzwiach.

Phil potknął się o swoje miejsce, prawie przewracając krzesło. Spojrzał na syna i poczuł, jak zalewa go fala czystej błogiej ulgi. Wziął głęboki oddech i podziękował swojej Bogini za zwrócenie mu ich synów.

- Wilbur. - powiedział cicho Phil, splótł dłonie, czując, jak pot gromadzi się między jego dłońmi.

Wilbur zrobił kilka kroków do przodu, po czym do pokoju wszedł Techno. Jednakże młodszy zatrzymał się, aby szepnąć coś komuś za drzwiami.

Nie żeby Phil zastanawiał się, z kim rozmawia. To było tak, jakby wszystkie kłopoty zostały zmyte w chwili, gdy zobaczył swojego najstarszego. Techno i Wilbur byli w domu. Jego synowie byli w domu.

Dziękuję kochanie. Dziękuję.

Techno zamknął drzwi i bez wahania popchnął Wilbura w stronę Phila.

- Nie bądź małą suką. - warknął Techno, a jego twarz błyszczała raczej nietypową dla niego psotą.

- Czwa. - syknął do niego Wilbur, a Phil musiał powstrzymać śmiech.

Choć bardzo chciał po prostu mocno trzymać swoich synów w ramionach, oni wciąż mieli ogromne kłopoty.

Phil wyprostował się i skrzyżował ramiona. W końcu przemówił surowo:
- Obydwoje jesteście zdecydowanie uziemieni.

The Golden Phoenix //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz