Serce Kristin nigdy nie było tak pełne. No, może raz, ale to było wiele lat temu. Dawno temu, kiedy Tezeusz... Tommy wciąż wydawał się pełen nadziei ze swoimi złotymi lokami i szczerym uśmiechem. Dawno temu, gdy najstarszy z nich nadal ciepło ją wspominał i nigdy nie krzywił się na wzmiankę o nieobecnej matce. Kiedy Techno nie wydawał się taki poważny.
Kristin pamiętała, kiedy ostatni raz widziała uśmiechniętego anioła. Gdy ta dwójka stała nad bliźniakami, obserwując, jak po raz ostatni spokojnie odpoczywają.
Uśmiechnął się do niej i powiedział:
- Nawet po tych wszystkich latach moje życie pozostaje twoje.- Nigdy nie chciałam twojego życia, Phil. Chciałem tylko twojej miłości.
Jak za nim tęskniła. Nawet teraz, gdy siedziała na jego ramieniu, zadowolona, że może tam chwilę odpocząć, zanim pójdzie sprawdzić, co u synów, nie mogła powstrzymać się od szczebiotania na niego.
Phil siedział przy biurku i jak zwykle pracował nad jakąś papierkową robotą. Widok, który widziała wiele razy. Skinął na nią głową i uniósł brwi.
- Co? Nie zgodziłeś się z jego twierdzeniem?Kristin założyła, że ma na myśli dokument prawny, który miał przed sobą. Phil oparł łokieć na biurku i położył policzek na dłoni, patrząc na nią.
- Zgadzam się, tak sądzę. Granica jest wyraźnie określona, ale jest to dokument sprzed pięćdziesięciu lat, który od lat nie jest aktualizowany. Prawdopodobnie wiele jego granic stało się nieaktualnych od czasu mojego przebudzenia.Phil westchnął.
- Jak myślisz? Czy powinniśmy opowiadać się za odnowieniem roszczenia? Czy też zapewniamy jego zasadność i oddalamy całą sprawę?Wrona zaskrzeczała.
- To rzecznik nowego twierdzenia. - Phil zachichotał.
- Czy rozmawiasz o sklepie z ptakiem osoby o nieznanym imieniu? - głos Schlatta przerwał, gdy baran wszedł do pokoju.
- Obiecuję. Ale nie dla ciebie. Dla Phila. - ostatnie słowa Schlatta skierowane do niej z nocy, kiedy odeszła, odbiły się echem w jej umyśle. Potargała pióra, czując, jak zalewa ją fala poczucia winy.
- Nazywa się Tommy. A tak dla jasności, ona udziela lepszych rad niż ty zwykle. - powiedział Phil, nie odrywając wzroku od swojej pracy, choć żartobliwy ton jego głosu był wyraźny.
Schlatt zaśmiał się.
- Cieszę się, że moje dwadzieścia lat służby w końcu zostało tutaj docenione.Phil parsknął suchym śmiechem.
- Więc gdzie w ogóle jest ten mały szczur uliczny? Wygląda na to, że moje dziecko już go lubi.
Wrona zakrakała, słysząc to określenie. I Schlatt podniósł ręce w geście poddania. Phil wstał od biurka i obszedł je. Oparł się o nie i wzruszył ramionami.
- Mogę powiedzieć to samo. Wilbur i Techno wydawali się zdeterminowani, aby wczoraj wieczorem nie spuścić go z oczu. To sprawia, że zastanawiasz się, co naprawdę się z nimi stało. A raczej co przydarzyło się Tommy'emu, że tak się zachowują. - Phil spuścił nieco wzrok, pogrążony w myślach.
- Co masz na myśli? - zapytał Schlatt.
Phil westchnął.
- Niektóre jego maniery są po prostu... niepokojące. Z tego, co widziałem, ciągle chodzi po skorupkach jaj i staje się naprawdę defensywny, jeśli ktoś pyta dlaczego. On po prostu... bardzo mi przypomina, jak zachowywali się bliźniacy, gdy byli mali.Schlatt zmarszczył brwi.
- Może dlatego Tubbo pytał wcześniej o jego rodzinne miasto...Cesarz uniósł brwi, a Schlatt kontynuował:
- Tubbo miał wcześniej pytanie. Czy słyszałeś kiedyś o miasteczku o nazwie Logstedshire?
CZYTASZ
The Golden Phoenix //PL
FanfictionW jego snach zawsze był jakiś głos. Miękki, melodyjny głos, który śpiewał kołysankę ich matki. Bardziej monotonny, ale równie kochający głos, który obiecał, że pewnego dnia nauczy go walczyć, oczywiście gdy będzie już wystarczająco duży. Kochający g...