29. Ale jestem w Drzewach

42 1 64
                                    

Ostre paznokcie delikatnie muskały linie jego dłoni. Jest to metodyczne i roztargnione, ale pocieszające, ponieważ wyciąga Tommy'ego z otchłani. Do policzka przyciśnięto miękką bawełnę, a na czole przyłożono mu chłodną szmatę. Tym razem miał wrażenie, że unosi się w powietrzu, w przeciwieństwie do bezlitosnego chłodu Otchłani. Ciepło przepływało przez jego żyły, zagłuszając wszystko, łącznie z mrocznymi myślami.

Czy jestem w domu? Zastanawiał się. Może po festiwalu zachorował? Może te wszystkie smakołyki były błędem. Strasznie smakowity błędem. Takim, który z całą pewnością powtórzyłby, gdyby miał szansę. Tommy jak przez mgłę przypomniał sobie ciepło ramion Techno, gdy niesiono go gdzieś daleko od dachu. Pewnie do łóżka? Ciepłe łóżko i kojąca dłoń we włosach wydawały się cudownym sposobem na zakończenie najlepszego dnia w jego życiu. Techno przytulał go tak mocno, z większą troską i miłością, niż kiedykolwiek miał nadzieję otrzymać od Dreama. Starszy mężczyzna schował głowę pod brodę i przytulił go mocno, jakby chciał go utrzymać w całości. Brwi Tommy'ego zmarszczyły się, gdy coś swędziało go w umyśle.

Było coś jeszcze... Techno płakał, ciche i miękkie łzy spływały na jego zakrwawione policzki. Technoblade nigdy nie płakał. Znał Techno dopiero od niecałego tygodnia, ale wiedział, że to prawda... w jakiś sposób. Ale Techno płakał, a Tommy krzyczał, okropnie i brzydko. Świat stracił swój różowy odcień i został pomalowany na ciemno, gdy chciwość i arogancja odebrały mu wartość. Świat powoli blakł, a jego brat błagał, żeby się trzymał.

Świat zniknął, a wraz z nim jego matka.

Dziecko stało u jego boku, trzymając się jego nogi, ze złotymi włosami i uśmiechem jasnym jak słońce.

Tommy uklęknął u jego boku i pozwolił dziecku zobaczyć, czym się stało.

- Wyglądasz na zmęczonego. - zauważył Tezeusz, trzymając twarz w drobnych rączkach.

Tommy ponownie skinął głową.
- Jestem zmęczony.

- Jestem zmęczony

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- W porządku. Myślę, że zasłużyliśmy na prawo do bycia trochę zmęczonymi. - Tezeusz owinął ramiona wokół jego szyi i mocno go przytulił. Tommy natychmiast się roztopił i zachichotał ze łzami w jego ramieniu.

- Tak. Tak, myślę, że tak.

Tommy otworzył oczy.

Po części spodziewał się, że zostanie oślepiony światłem, kiedy je otworzy, ale ze zdziwieniem stwierdził, że w pomieszczeniu jest na tyle ciemno, że nie było to męczące. Tommy zastanawiał się, czy to dlatego, że padał deszcz. Lubił deszcz.

To raczej ironia losu, cieszyć się czymś, co ludzie w książkach uważają za ponure i zimne. Chociaż bogowie wiedzieli, że chętnie wyrwie ironii język, jeśli oznacza to, że nigdy więcej nie splunie na niego nieszczęściem.

The Golden Phoenix //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz