26. Tommy

17 1 121
                                    

- Tezeusz? - głos Wilbura się załamał.

Wydawało się, że wszystko w Tommy'm zatrzymało się. Czy on go właśnie nazwał...?

Powoli wysunął się z uścisku Wilbura, a jego oczy rozszerzyły się, gdy zdał sobie sprawę, że tak, Wilbur właśnie nazwał go imieniem jego zmarłego młodszego brata.

Ręce Wilbura wciąż wisiały w powietrzu, jakby nie przetworzył faktu, że Tommy cofnął się z obawą.

- Wilbur. - głos Techno przeciął go jak nóż i Tommy skrzywił się, gdy dłoń wylądowała na jego ramieniu i trzymała go trochę za mocno.

- Co...? - Tommy był ledwo słyszalny przez wiatr. - Dlaczego to powiedziałeś?

Wilbur wykrzywił twarz na te słowa i Techno sięgnął po niego.
- Przerażasz go, Will. On nie...

- Przerażam...? - oczy bruneta podniosły się i napotkały spojrzenie brata i nagle zmieszanie i smutek zamieniły się w rozpalony do czerwoności gniew. Jego oczy rozszerzyły się, gdy coś kliknęło w jego umyśle, i syknął jadowicie: - Wiedziałeś.

Technoblade nie odpowiedział, zamiast tego niemal nerwowo przełknął ślinę i szturchnął Tommy'ego w stronę okna, z którego przyszli.
- Dziecko, wejdź do środka.

- O mój Boże, ty draniu. Kurwa wiedziałeś. - krzyknął Wilbur z niedowierzaniem i próbował chwycić brata za przód koszuli, ale Techno odruchowo chwycił go za nadgarstek. Przez chwilę walczył z uściskiem, zanim w końcu się poddał i warknął: - Jak długo?

- Tommy, do środka. - rozkazał Techno.

- Jak długo?! - Wilbur krzyknął. Tommy wzdrygnął się, słysząc głośność, ale nadal nie próbował się poruszyć. Nie odchodził. Ci idioci kłócili się na tym cholernym dachu i o niego. Nie odchodził.

- Od ostatniej nocy. - warknął ostro Techno, a potem jego wyraz twarzy złagodniał. - Wilbur, proszę.

Wilbur pokręcił głową z niedowierzaniem. Jego głos był delikatny, gdy pytał:
- Dlaczego nic nie powiedziałeś?

Techno w końcu pozwolił Wilburowi wyrwać się z uścisku. Jego następne słowa zabrzmiały cicho i łamliwie.
- On już nie wie, kim jesteśmy. Co miałem powiedzieć?

- Cokolwiek kurwa! - Wilbur odwrócił się, żeby spojrzeć na Tommy'ego i stłumił szloch. - Cokolwiek.

- Will...? - zapytał Tommy, a potem delikatnie próbował chwycić Wilbura za ramię. Jego palce drżąco chwyciły skórę. Wilbur patrzył na jego rękę, jakby go paliła, ale po chwili położył wolną rękę na Tommy'm i delikatnie ją ścisnął. A potem Wilbur odsunął się i wyszedł, pozostawiając Tommy'ego czującego się bardziej samotnie niż codziennie w tej pieprzonej wieży.

Tommy odwrócił się do Techno, który wolał patrzeć w ziemię niż na niego. Głos Tommy'emu się załamał, gdy zapytał:
- Co zrobiłem?

Wzrok Techno był wpatrzony w ziemię, ale podszedł do przodu, delikatnie chwycił chłopca za ramiona i powiedział:
- Nie zrobiłeś nic złego. Tommy, przysięgam. Nic z tego nie jest twoją winą.

Tommy potrząsnął głową.
- Więc dlaczego na mnie nie spojrzysz?

Techno natychmiast spotkał jego spojrzenie i Tommy nie dostrzegł w jego oczach nic poza bólem. Techno wziął drżący oddech i nagle objął Tommy'ego. Tommy skłamałby, gdyby powiedział, że nie trzymał się go przez całe życie. Techno oparł brodę na głowie i zapewnił go:
- Wszystko będzie dobrze. Wracaj do swojego pokoju i zostań tam, proszę. Muszę znaleźć Wilbura, zanim zrobi coś głupiego.

The Golden Phoenix //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz