- Tezeusz? - głos Wilbura się załamał.
Wydawało się, że wszystko w Tommy'm zatrzymało się. Czy on go właśnie nazwał...?
Powoli wysunął się z uścisku Wilbura, a jego oczy rozszerzyły się, gdy zdał sobie sprawę, że tak, Wilbur właśnie nazwał go imieniem jego zmarłego młodszego brata.
Ręce Wilbura wciąż wisiały w powietrzu, jakby nie przetworzył faktu, że Tommy cofnął się z obawą.
- Wilbur. - głos Techno przeciął go jak nóż i Tommy skrzywił się, gdy dłoń wylądowała na jego ramieniu i trzymała go trochę za mocno.
- Co...? - Tommy był ledwo słyszalny przez wiatr. - Dlaczego to powiedziałeś?
Wilbur wykrzywił twarz na te słowa i Techno sięgnął po niego.
- Przerażasz go, Will. On nie...- Przerażam...? - oczy bruneta podniosły się i napotkały spojrzenie brata i nagle zmieszanie i smutek zamieniły się w rozpalony do czerwoności gniew. Jego oczy rozszerzyły się, gdy coś kliknęło w jego umyśle, i syknął jadowicie: - Wiedziałeś.
Technoblade nie odpowiedział, zamiast tego niemal nerwowo przełknął ślinę i szturchnął Tommy'ego w stronę okna, z którego przyszli.
- Dziecko, wejdź do środka.- O mój Boże, ty draniu. Kurwa wiedziałeś. - krzyknął Wilbur z niedowierzaniem i próbował chwycić brata za przód koszuli, ale Techno odruchowo chwycił go za nadgarstek. Przez chwilę walczył z uściskiem, zanim w końcu się poddał i warknął: - Jak długo?
- Tommy, do środka. - rozkazał Techno.
- Jak długo?! - Wilbur krzyknął. Tommy wzdrygnął się, słysząc głośność, ale nadal nie próbował się poruszyć. Nie odchodził. Ci idioci kłócili się na tym cholernym dachu i o niego. Nie odchodził.
- Od ostatniej nocy. - warknął ostro Techno, a potem jego wyraz twarzy złagodniał. - Wilbur, proszę.
Wilbur pokręcił głową z niedowierzaniem. Jego głos był delikatny, gdy pytał:
- Dlaczego nic nie powiedziałeś?Techno w końcu pozwolił Wilburowi wyrwać się z uścisku. Jego następne słowa zabrzmiały cicho i łamliwie.
- On już nie wie, kim jesteśmy. Co miałem powiedzieć?- Cokolwiek kurwa! - Wilbur odwrócił się, żeby spojrzeć na Tommy'ego i stłumił szloch. - Cokolwiek.
- Will...? - zapytał Tommy, a potem delikatnie próbował chwycić Wilbura za ramię. Jego palce drżąco chwyciły skórę. Wilbur patrzył na jego rękę, jakby go paliła, ale po chwili położył wolną rękę na Tommy'm i delikatnie ją ścisnął. A potem Wilbur odsunął się i wyszedł, pozostawiając Tommy'ego czującego się bardziej samotnie niż codziennie w tej pieprzonej wieży.
Tommy odwrócił się do Techno, który wolał patrzeć w ziemię niż na niego. Głos Tommy'emu się załamał, gdy zapytał:
- Co zrobiłem?Wzrok Techno był wpatrzony w ziemię, ale podszedł do przodu, delikatnie chwycił chłopca za ramiona i powiedział:
- Nie zrobiłeś nic złego. Tommy, przysięgam. Nic z tego nie jest twoją winą.Tommy potrząsnął głową.
- Więc dlaczego na mnie nie spojrzysz?Techno natychmiast spotkał jego spojrzenie i Tommy nie dostrzegł w jego oczach nic poza bólem. Techno wziął drżący oddech i nagle objął Tommy'ego. Tommy skłamałby, gdyby powiedział, że nie trzymał się go przez całe życie. Techno oparł brodę na głowie i zapewnił go:
- Wszystko będzie dobrze. Wracaj do swojego pokoju i zostań tam, proszę. Muszę znaleźć Wilbura, zanim zrobi coś głupiego.
CZYTASZ
The Golden Phoenix //PL
FanfictionW jego snach zawsze był jakiś głos. Miękki, melodyjny głos, który śpiewał kołysankę ich matki. Bardziej monotonny, ale równie kochający głos, który obiecał, że pewnego dnia nauczy go walczyć, oczywiście gdy będzie już wystarczająco duży. Kochający g...