Określenie "obiekt", pojawiające się w wypowiedzi Tubbo, w oryginale brzmi "target practice". Jeśli macie pomysł na lepsze przetłumaczenie tego określenia, proszę o napisanie tego tłumaczenia w komentarzach pod tym akapitem.
A tego po endermańsku nie daję tłumaczenia, bo nie jest tu potrzebne.
------------------------------------------------------------------------------------------------
- Oj, oj, Tubbo, uspokój się z szturchaniem i poganianiem! - Ranboo jęknął i odsunął się od barana, który krzywił się na niego za to, że prawie zniszczył mu szwy.
- Nie bądź takim dzieckiem, Ran. - zbeształ go Tubbo. Tommy prychnął z rozbawienia, rozwalając się na kanapie w laboratorium Tubbo z książką w dłoni. Rozwalenie się to dużo powiedziane. To bardziej przypomina niepewne siedzenie.
Tommy domyślił się, że pokojówki nie były w laboratorium Tubbo od dłuższego czasu. Nie mogę ich za to winić. Zaraz nając Tubbo, w tym laboratorium prawdopodobnie jest zagrożenie bombowe.
- Dosłownie mnie dźgasz. - poskarżył się Ranboo, wciąż próbując subtelnie odsunąć się od zagraconego blatu i jak najdalej od Tubbo.
- Dosłownie zszywam ci skrzydło, głupku. Pozostały jeszcze dwa lub trzy dziury, zanim będziesz mógł zostać uznany za „gotowego do lotu". A nawet wtedy potrzebujemy tygodni, aby te dziury się zagoiły.
- No cóż, czy mógłbyś dźgać mnie trochę delikatniej?
- Skurwysynie, jestem naukowcem, a nie cholernym krawcem... - warknął Tubbo, gwałtownie zaciągając nić na miejsce. Ranboo skrzywił się, siedząc na stole warsztatowym Tubbo i bawiąc się brzegiem rękawa z mankietem.
- Jesteś rzemieślnikiem. Takim, który jest dobry w swoim...
Tubbo zaczął podnosić zranione ręce, gdzie oparzenia zbladły z wściekłej czerwieni do jasnoróżowego. Spojrzał kwaśno na Ranboo. Książę zbladł.
- Uhm...- Mówcie dalej, kretyni.
- Dobrze dobrze! - Tommy interweniował między nimi, zanim jeden mógł dźgnąć drugiego w ważniejsze miejsce. - Pozwól mi to zrobić. Wy dwoje najwyraźniej potrzebujecie od siebie przerwy.
- Umiesz szyć? - zapytał Tubbo.
- Mhm. - mruknął Tommy, konfiskując zestaw Tubbo. - Kiedy już dorosłem, większość moich ubrań uszyłem w wieży. Dream myślał, że przynajmniej mnie to zajmie i myślę, że miał rację.
Tommy zauważył, że obaj chłopcy natychmiast zesztywnieli, słysząc imię jego byłego porywacza. Zmarszczył brwi, kładąc mu na kolanach skrzydło, nad którym pracował Tubbo.
- On nie zniknie magicznie, chłopaki. Jeśli mogę znieść wymawianie jego imienia, wy powinniście znieść go słuchanie.Techno powiedział mu, że nie powinien rozmawiać o Dreamie. Że powinien pozwolić mu zgnić w swoim umyśle. Od tego czasu minęły dwa tygodnie i Tommy zdecydował się odrzucić tę radę, kiedy zdał sobie sprawę, że faktycznie czuje się lepiej, mówiąc o tym, co się stało. Techno po prostu wzruszył ramionami i powiedział mu:
- Jeśli tego właśnie potrzebujesz, rozmawiaj o nim.Tubbo zmarszczył brwi i wbił rękawiczki, wpatrując się w podłogę. Kopnął bezdomną fiolkę laboratoryjną leżącą na podłodze i patrzył, jak wtacza się pod kanapę.
- W porządku. Nadal uważam, że powinniśmy go nazwać „obiektem", ale nieważne, to twoja trauma.- Tubbo! - Tommy sapnął z oszołomionym uśmiechem i rozmowa na szczęście zamieniła się w żarty, śmiech i zabawę między trójką nastolatków. Tommy spojrzał na postępy, jakie Tubbo zrobił już na skrzydle Rana. Tkanina, którą skonstruował Tubbo, była z pewnością mocna, a jednocześnie wystarczająco elastyczna, aby nie utrudniać mobilności Ranboo.
CZYTASZ
The Golden Phoenix //PL
FanfictionW jego snach zawsze był jakiś głos. Miękki, melodyjny głos, który śpiewał kołysankę ich matki. Bardziej monotonny, ale równie kochający głos, który obiecał, że pewnego dnia nauczy go walczyć, oczywiście gdy będzie już wystarczająco duży. Kochający g...