34. Ale teraz nie możesz mnie złapać

33 1 70
                                    

Określenie "obiekt", pojawiające się w wypowiedzi Tubbo, w oryginale brzmi "target practice". Jeśli macie pomysł na lepsze przetłumaczenie tego określenia, proszę o napisanie tego tłumaczenia w komentarzach pod tym akapitem.

A tego po endermańsku nie daję tłumaczenia, bo nie jest tu potrzebne.

------------------------------------------------------------------------------------------------

- Oj, oj, Tubbo, uspokój się z szturchaniem i poganianiem! - Ranboo jęknął i odsunął się od barana, który krzywił się na niego za to, że prawie zniszczył mu szwy.

- Nie bądź takim dzieckiem, Ran. - zbeształ go Tubbo. Tommy prychnął z rozbawienia, rozwalając się na kanapie w laboratorium Tubbo z książką w dłoni. Rozwalenie się to dużo powiedziane. To bardziej przypomina niepewne siedzenie.

Tommy domyślił się, że pokojówki nie były w laboratorium Tubbo od dłuższego czasu. Nie mogę ich za to winić. Zaraz nając Tubbo, w tym laboratorium prawdopodobnie jest zagrożenie bombowe.

- Dosłownie mnie dźgasz. - poskarżył się Ranboo, wciąż próbując subtelnie odsunąć się od zagraconego blatu i jak najdalej od Tubbo.

- Dosłownie zszywam ci skrzydło, głupku. Pozostały jeszcze dwa lub trzy dziury, zanim będziesz mógł zostać uznany za „gotowego do lotu". A nawet wtedy potrzebujemy tygodni, aby te dziury się zagoiły.

- No cóż, czy mógłbyś dźgać mnie trochę delikatniej?

- Skurwysynie, jestem naukowcem, a nie cholernym krawcem... - warknął Tubbo, gwałtownie zaciągając nić na miejsce. Ranboo skrzywił się, siedząc na stole warsztatowym Tubbo i bawiąc się brzegiem rękawa z mankietem.

- Jesteś rzemieślnikiem. Takim, który jest dobry w swoim...

Tubbo zaczął podnosić zranione ręce, gdzie oparzenia zbladły z wściekłej czerwieni do jasnoróżowego. Spojrzał kwaśno na Ranboo. Książę zbladł.
- Uhm...

- Mówcie dalej, kretyni.

- Dobrze dobrze! - Tommy interweniował między nimi, zanim jeden mógł dźgnąć drugiego w ważniejsze miejsce. - Pozwól mi to zrobić. Wy dwoje najwyraźniej potrzebujecie od siebie przerwy.

- Umiesz szyć? - zapytał Tubbo.

- Mhm. - mruknął Tommy, konfiskując zestaw Tubbo. - Kiedy już dorosłem, większość moich ubrań uszyłem w wieży. Dream myślał, że przynajmniej mnie to zajmie i myślę, że miał rację.

Tommy zauważył, że obaj chłopcy natychmiast zesztywnieli, słysząc imię jego byłego porywacza. Zmarszczył brwi, kładąc mu na kolanach skrzydło, nad którym pracował Tubbo.
- On nie zniknie magicznie, chłopaki. Jeśli mogę znieść wymawianie jego imienia, wy powinniście znieść go słuchanie.

Techno powiedział mu, że nie powinien rozmawiać o Dreamie. Że powinien pozwolić mu zgnić w swoim umyśle. Od tego czasu minęły dwa tygodnie i Tommy zdecydował się odrzucić tę radę, kiedy zdał sobie sprawę, że faktycznie czuje się lepiej, mówiąc o tym, co się stało. Techno po prostu wzruszył ramionami i powiedział mu:
- Jeśli tego właśnie potrzebujesz, rozmawiaj o nim.

Tubbo zmarszczył brwi i wbił rękawiczki, wpatrując się w podłogę. Kopnął bezdomną fiolkę laboratoryjną leżącą na podłodze i patrzył, jak wtacza się pod kanapę.
- W porządku. Nadal uważam, że powinniśmy go nazwać „obiektem", ale nieważne, to twoja trauma.

- Tubbo! - Tommy sapnął z oszołomionym uśmiechem i rozmowa na szczęście zamieniła się w żarty, śmiech i zabawę między trójką nastolatków. Tommy spojrzał na postępy, jakie Tubbo zrobił już na skrzydle Rana. Tkanina, którą skonstruował Tubbo, była z pewnością mocna, a jednocześnie wystarczająco elastyczna, aby nie utrudniać mobilności Ranboo.

The Golden Phoenix //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz