Za bratanka nie bijcie. Było tam "his nephew", a po dłuższym analizowaniu tekstu do niczego nie doszłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Wilbur nie był zły, był cholernie zdruzgotany.
No dobra, był trochę wściekły, ale tylko dlatego, że Techno miał solidny powód, żeby mu nie mówić, i szczerze mówiąc, to go wkurzyło.
- Chciałem, żeby to zrobił dzisiaj. - wyjaśnił Techno. - Chciałem, żebyśmy wszyscy dzisiaj to zrobili. Gdybym cokolwiek powiedział... istnieje ryzyko, że festiwal zostałby odwołany, a nie chciałem tego zrobić Tommy'emu. Nie mogłem.
Skurwiel.
Wilbur przestał krzyczeć jakiś czas temu. Jego gniew opadł, gdy rzeczywistość tego, co się właśnie wydarzyło, do niego dotarła i nie mógł już zmusić się do krzyku. Wiedział, że gdyby to zrobił, zacząłby płakać i nie był pewien, czy udałoby mu się przestać.
- Nie nienawidzisz mnie. - powiedział Techno, gdy oboje zapadli w pełną napięcia ciszę. To nie było pytanie.
Nieważne, jaki jad wymienili między sobą, Wilbur wiedział, że to prawda. Mogli krzyczeć, walczyć i ignorować się nawzajem. Ale nigdy nienawidzić.
Wilbur potrząsnął głową.
- Nie mam w sobie tego, żeby cię nienawidzić. Mogę kłamać. Ale widzieliśmy już wcześniej, jak dobrze to wyszło.Techno po prostu skinął głową, postanawiając nie komentować tej kwestii. Wzrok Wilbura powędrował w stronę drzwi, gdzie na zewnątrz i w głębi korytarza jego mały bra... Tez... Tommy, miejmy nadzieję, spał głęboko w swoim łóżku i wreszcie wrócił do domu.
Głos Wilbura zadrżał, gdy powiedział:
- ...On żyje.- On żyje. - powtórzył Techno, choć bardziej stanowczo.
- Co robimy? - zapytał Wilbur.
- Co masz na myśli? - Techno odpowiedział, ale w jego pytaniu nie było śladu zmieszania.
- Nie udawaj głupiego. - syknął Wilbur.
Powiedzenie mu może pogorszyć sytuację.
Głowa Wilbura odskoczyła na bok.
- Nie chcesz mu powiedzieć?- Ja... - Techno zawahał się przez chwilę. - Dzieciak przeszedł wystarczająco dużo. Może lepiej poczekać. Być może z czasem pamięć o nim wróci.
- To wszystko przy założeniu, że zostanie. - zauważył Wilbur.
- Zostanie. Powiedział mi, że chce. Po tym, jak uciekłeś, Tommy powiedział mi, błagał, że chce zostać. Że nie chce już być sam.
- I co powiedziałeś? - zapytał Wilbur z wahaniem.
- Powiedziałem mu, że już nigdy nie będzie musiał być sam.
Wilbur uroczyście pokiwał głową. Zagryzł mocno wargę, a jego głos zadrżał, gdy zapytał:
- Nie powinienem był uciekać. Nie, kiedy on... wyglądał na tak przerażonego.- Nie chce nas stracić.
- Ale zrobił to. Przez lata. Straciliśmy go. A teraz... jest jak duch. - Wilbur podniósł głowę z rozpaczą na twarzy.
- Nie. On jest Tommy'm. To ten sam dzieciak, z którym dzisiaj tańczyłeś i zabrałeś do piekarni Niki, żeby go rozśmieszyć. Ten sam dzieciak, który walnął mnie w głowę, a potem uratował mi życie, używając tej samej patelni. - powiedział Techno, kręcąc głową z delikatnym uśmiechem na twarzy. - To ten sam dzieciak, którym był zawsze... okazuje się, że jest także naszym młodszym bratem. Może nas nie pamięta, ale nadal jest Tezeuszem.
CZYTASZ
The Golden Phoenix //PL
FanfictionW jego snach zawsze był jakiś głos. Miękki, melodyjny głos, który śpiewał kołysankę ich matki. Bardziej monotonny, ale równie kochający głos, który obiecał, że pewnego dnia nauczy go walczyć, oczywiście gdy będzie już wystarczająco duży. Kochający g...