27. Kiedy noc była pełna grozy

48 1 136
                                    

Za bratanka nie bijcie. Było tam "his nephew", a po dłuższym analizowaniu tekstu do niczego nie doszłam.

------------------------------------------------------------------------------------------------

Wilbur nie był zły, był cholernie zdruzgotany.

No dobra, był trochę wściekły, ale tylko dlatego, że Techno miał solidny powód, żeby mu nie mówić, i szczerze mówiąc, to go wkurzyło.

- Chciałem, żeby to zrobił dzisiaj. - wyjaśnił Techno. - Chciałem, żebyśmy wszyscy dzisiaj to zrobili. Gdybym cokolwiek powiedział... istnieje ryzyko, że festiwal zostałby odwołany, a nie chciałem tego zrobić Tommy'emu. Nie mogłem.

Skurwiel.

Wilbur przestał krzyczeć jakiś czas temu. Jego gniew opadł, gdy rzeczywistość tego, co się właśnie wydarzyło, do niego dotarła i nie mógł już zmusić się do krzyku. Wiedział, że gdyby to zrobił, zacząłby płakać i nie był pewien, czy udałoby mu się przestać.

- Nie nienawidzisz mnie. - powiedział Techno, gdy oboje zapadli w pełną napięcia ciszę. To nie było pytanie.

Nieważne, jaki jad wymienili między sobą, Wilbur wiedział, że to prawda. Mogli krzyczeć, walczyć i ignorować się nawzajem. Ale nigdy nienawidzić.

Wilbur potrząsnął głową.
- Nie mam w sobie tego, żeby cię nienawidzić. Mogę kłamać. Ale widzieliśmy już wcześniej, jak dobrze to wyszło.

Techno po prostu skinął głową, postanawiając nie komentować tej kwestii. Wzrok Wilbura powędrował w stronę drzwi, gdzie na zewnątrz i w głębi korytarza jego mały bra... Tez... Tommy, miejmy nadzieję, spał głęboko w swoim łóżku i wreszcie wrócił do domu.

Głos Wilbura zadrżał, gdy powiedział:
- ...On żyje.

- On żyje. - powtórzył Techno, choć bardziej stanowczo.

- Co robimy? - zapytał Wilbur.

- Co masz na myśli? - Techno odpowiedział, ale w jego pytaniu nie było śladu zmieszania.

- Nie udawaj głupiego. - syknął Wilbur.

Powiedzenie mu może pogorszyć sytuację.

Głowa Wilbura odskoczyła na bok.
- Nie chcesz mu powiedzieć?

- Ja... - Techno zawahał się przez chwilę. - Dzieciak przeszedł wystarczająco dużo. Może lepiej poczekać. Być może z czasem pamięć o nim wróci.

- To wszystko przy założeniu, że zostanie. - zauważył Wilbur.

- Zostanie. Powiedział mi, że chce. Po tym, jak uciekłeś, Tommy powiedział mi, błagał, że chce zostać. Że nie chce już być sam.

- I co powiedziałeś? - zapytał Wilbur z wahaniem.

- Powiedziałem mu, że już nigdy nie będzie musiał być sam.

Wilbur uroczyście pokiwał głową. Zagryzł mocno wargę, a jego głos zadrżał, gdy zapytał:
- Nie powinienem był uciekać. Nie, kiedy on... wyglądał na tak przerażonego.

- Nie chce nas stracić.

- Ale zrobił to. Przez lata. Straciliśmy go. A teraz... jest jak duch. - Wilbur podniósł głowę z rozpaczą na twarzy.

- Nie. On jest Tommy'm. To ten sam dzieciak, z którym dzisiaj tańczyłeś i zabrałeś do piekarni Niki, żeby go rozśmieszyć. Ten sam dzieciak, który walnął mnie w głowę, a potem uratował mi życie, używając tej samej patelni. - powiedział Techno, kręcąc głową z delikatnym uśmiechem na twarzy. - To ten sam dzieciak, którym był zawsze... okazuje się, że jest także naszym młodszym bratem. Może nas nie pamięta, ale nadal jest Tezeuszem.

The Golden Phoenix //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz