30. Jestem w Bryzie

52 1 64
                                    

Następnym razem, gdy Tommy się obudził, było jasno. Słońce przebiło się przez zasłony i Tommy od razu zorientował się, że spał już od dłuższego czasu. Mgła w jego umyśle rozwiała się szybciej niż ostatnim razem. Jego ramiona drżały, szukając ojca, ale jego dłonie natrafiały jedynie na miękką bawełnianą pościel łóżka. Poczuł, że lekko wpada w panikę, gdy zdał sobie sprawę, że nie czuje już ciepłych ramion, które trzymają go mocno na piersi ojca i chronią go.

Jego kończyny wydawały się ciężkie pod nim i powoli, ale pewnie, udało mu się przesunąć na bok, jęcząc cicho, czując, jak paliły go plecy. Wciągnął głęboko powietrze przez nos, czekając, aż ból minie, i dopiero gdy stępił go do znośnego, ciągłego bólu, otworzył oczy.

Pierwszą rzeczą, którą zobaczył... był jego brat.

- No dalej, Tezeuszu. Widzisz moją rękę? Teraz ty. Trzymaj smyczek... tak, po prostu. - Techno uśmiechnął się do niego, podczas gdy Tezeusz mocno się skoncentrował, próbując naśladować postawę swojego brata. Jego drżąca ręka położyła smyczek skrzypiec na niedawno nastrojonych strunach. Tezeusz przesunął ręką po szyi, skupiając się. Techno oparł brodę na głowie brata i zachichotał. - Wyglądasz tak poważnie, to dziwne.

- Jesteś dziwny. - odparował Tezeusz, marszcząc brwi. - Wyglądam cholernie niesamowicie.

Techno zachichotał i zapytał:
- Kto nauczył cię tego słowa?

Tezeusz uśmiechnął się szeroko, przesuwając smyczkiem po strunach „A" i „D", wydając piskliwy dźwięk, który sprawił, że uszy jego starszego brata cofnęły się.
- Schlatt.

Techno przewrócił oczami.
- Oczywiście, że tak. Tylko nie pozwól, żeby mama cię usłyszała.

Tommy przełknął. Techno siedział na krześle przy jego łóżku, z ramionami skrzyżowanymi na piersi w zrzędliwy sposób, który mu odpowiadał. Głowę miał lekko przechyloną na bok, a twarz pogrążoną w śnie, który według Tommy'ego był zasłużony. Patrząc na jego pozycję, Tommy doszedł do wniosku, że nie miał zamiaru zasnąć. Stłumił śmiech, który uwiązł mu w gardle. Miał nadzieję, że uda mu się go jeszcze zobaczyć. W ostatnich chwilach, kiedy Dream i George byli... Tommy poruszył się, czując się nagle niekomfortowo. Cóż... martwił się, że Techno nie będzie w stanie dotrzymać obietnicy.

Powoli, wiedząc, że nawet najmniejszy hałas może obudzić zawsze czujnego cierpiącego na bezsenność, jakim był Technoblade, Tommy poruszył się na łóżku. Nie śmiał się odchylić. Pomimo tego, jak unosił się w powietrzu, żaden lek przeciwbólowy na świecie nie stłumiłby takiego bólu. Tommy skrzyżował pod sobą nogi. Techno nucił przez sen i Tommy miał nadzieję, że jego sny są przyjemniejsze niż dawniej.

Panika, którą poczuł w chwili, gdy zdał sobie sprawę, że ojca nie ma już przy nim, z łatwością złagodziła obecność Technoblade'a. Ale oczywiście nie trwało to długo, ponieważ Tommy głupio podjął decyzję, aby pochylić się do przodu, aby móc zajrzeć przez otwarte drzwi po drugiej stronie pokoju. Fala bólu przeszyła go od dolnej części pleców aż po ramiona. To nie był taki palący ból jak wcześniej. Był bardziej tępy, głębszy, po tym, co uważał za piekielny siniak i obrzęk, przez który poczuł sztywność kręgosłupa. Pomimo największych wysiłków nie mógł powstrzymać cichego krzyku bólu, który go opuścił. Ból stępił się tak szybko, jak się pojawił, ale oczy Techno natychmiast się otworzyły, szukając niebezpieczeństwa, ale jedyne, co zobaczył, to Tommy patrzący na niego z taką miękkością, że mężczyzna wyglądał na chorego.

- C-cholera... ja. - wyjąkał Techno w nietypowy dla siebie sposób, a Tommy zmarszczył brwi.

A potem Techno wstał z krzesła i zalała go nowa fala przerażenia. Nie nie nie nie. Techno przeczesał dłonią swoje niesforne włosy, a jego wzrok wbił się w podłogę, gdy wyjaśniał:
- Nie myślałem, że tak szybko wstaniesz... Przepraszam. Wiem, że mnie tu nie chcesz.

The Golden Phoenix //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz