14. Mój mały Wersal

20 1 50
                                    

- Powiedziałem "Kim jesteś? I jak mnie znalazłeś?" - chłopiec powiedział, zwijając się do uderzenia. Jego niebieskie oczy były zimne jak lód, gdy blondyn patrzył na niego gniewnie, ale Wilbur wciąż widział strach w jego oczach.

Ale ze względu na twarz Wilbur odpowiedział:
- Spokojnie, dzieciaku. Spokojnie. Nazywam się Wilbur, a to mój brat Technoblade. Widzieliśmy, jak przyleciał tu ptak z naszyjnikiem, który należy do nas. Nie wiedzieliśmy, że to miejsce jest zamieszkane.

Wyraz twarzy chłopca migotał, ale Wilbur dostrzegł rozpoznanie na wzmiankę o naszyjniku. On o tym wie.

- Kto jeszcze o mnie wie, Wilbur?

Wilbur westchnął.
- Posłuchaj, blondynie.

- Tommy.

- OK, Tommy. Nie chcieliśmy cię przestraszyć. Naprawdę myśleliśmy, że nikt tu nie mieszka.

Tommy wyglądał na zdezorientowanego i opuścił patelnię o cal lub dwa. To wciąż nie powstrzymało sceptycyzmu wkradającego się na jego twarz.

- Ty... Nie jesteś tu dla mnie? - zapytał Tommy głosem nagle miękkim.

- Nie, po prostu próbujemy znaleźć naszyjnik. Dlaczego mielibyśmy tu być dla Ciebie?

W tym momencie usłyszał, jak jego brat poruszył się pod nim, a Tommy cofnął się kilka stóp, aż usiadł na stole, a w jego oczach czaił się strach.

- Spokojnie, nie zrobi ci krzywdy. - Wilbur zapewnił i próbował gestem przesunąć więzy. - Mówisz. - jęknął Techno, podpierając się na łokciach.

- To tylko dzieciak, Tech. - Wilbur wymamrotał, szturchając brata łokciem w bok, gdy ten siadał. - Dziecko czy nie, od tego małego gówna cholernie rozbolała mnie głowa.

- Włamałeś się do mojego domu? - sprzeciwił się Tommy, przechylając głowę.

Techno usiadł, opierając się ciężko o Wilbura i skinął głową.

Technoblade zwrócił się do Wilbura, uniósł związane nadgarstki i zapytał:
- Wilbur... dlaczego jestem związany?

Wilbur parsknął:
- Spokój ducha dla dzieciaka.

- Tommy. - blondyn warknął: - Nie jestem dzieckiem.

Jego bliźniak zaśmiał się:
- Na pewno nie uderzysz tak, jak ktoś, kto jest tego pewien. Ile masz lat? - Tommy zmarszczył brwi, zamyślony. - Wystarczająco dużo.

Wilbur uniósł brwi, słysząc to.
- No dobrze... A co z naszyjnikiem, widziałeś go? To szmaragdowy wisiorek ze złotym łańcuszkiem.

W tym samym momencie przez okno przeleciał ptak, o włos mijając Wilbura, który wylądował na ramieniu Tommy'ego.

- To ptak. - warknął Wilbur, ale Techno położył dłoń na jego piersi, najwyraźniej już wymknąwszy się z więzów i prowadząc go z powrotem.

Oczy Tommy'ego rozszerzyły się i wydał z siebie cichy, zdławiony dźwięk, gdy pobiegł z powrotem do blatu kuchennego.

- Stary, powiedziałem, „spokój ducha"? Nie słyszałeś tego fragmentu? - Wilbur skarcił go, ale Techno po prostu przewrócił oczami. - Za mocno je związałeś. Moje ręce były prawie sine, idioto.

Wilbur westchnął i zerwał własne więzy, ale cofnął się kilka kroków od Tommy'ego, nie chcąc go już więcej straszyć.

Wrona na ramieniu Tommy'ego przechyliła głowę w kierunku dwóch chłopców, a następnie od niechcenia przeleciała na ramię Techno, ku wielkiemu zaskoczeniu zarówno jego, jak i Tommy'ego.

The Golden Phoenix //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz