Mijały miesiące i życie bliźniaków powoli ewoluowało w pozory normalności. Jasne, od czasu do czasu oboje musieli stawić się przed ojcem, gdy ten wygłaszał jakieś ważne przemówienie, ale cesarz starał się, jak mógł, trzymać swoich synów z dala od widoku publicznego. Przynajmniej do czasu, gdy chłopcy będą trochę starsi i lepiej przystosowani.
Koszmary Techno stopniowo słabły, ale nigdy się nie skończyły. Ani Wilbura. Ale nie zdarzały się już tak często. Pewnie, że nadal zdarzały się złe noce, zawsze będą złe noce, ale jego synowie w końcu je przespali.
Niedługo potem Phil zaczął dla nich lekcje. Wilbur rozkwitł i zaczął praktycznie wdychać każdą książkę, jaką mógł przeczytać. Większość książek była zbyt zaawansowana jak na jego poziom, biorąc pod uwagę, że tak naprawdę nigdy nie otrzymał żadnego odpowiedniego wykształcenia. Ale ze względu na swój młody wiek? Wilbur robił postępy w nauce znacznie szybciej niż większość dzieci dwukrotnie od niego starszych.
Z drugiej strony Technoblade zdawał się lubić szkołę i uczyć się nowych rzeczy, ale ciągle miał problemy z koncentracją. Jego umysł zawsze błądził podczas lekcji, był zbyt zajęty, aby naprawdę skupić się na zadaniu. To frustrowało dziecko bezgranicznie, biorąc pod uwagę, jak bardzo desperacko chciał się nauczyć.
- Za każdym razem. Za każdym razem, gdy próbuję, blokują mnie! Są takie głośne. I to się nigdy nie kończy! Chcą krwi. Chcą walczyć! Chcą uwagi! Ale nigdy nie słuchają tego, czego chcę! - Techno odezwał się do Phila pewnego dnia po tym, jak został przytłoczony gadaniem w swojej głowie do tego stopnia, że pobiegł od biurka i znalazł się w ciemnym kącie klasy.
Kiedy nauczyciel próbował go namówić, najwyraźniej warknął na nią. Być może zaszedłby dalej, gdyby Wilbur nie stanął pomiędzy nimi dwoma.
I chociaż Chat w jego głowie pragnął krwi, zdawał się także rozpoznawać własne uczucia Techno. Po nocy, kiedy obudził się i zaatakował Wilbura, Chat mocno zapadł mu w pamięć. Technoblade wyczuwał, że czuł się tak samo źle z powodu tej próby, jak on.
Na początku Techno naprawdę wierzył, że jego Chat to bezduszny demon, który chciał tylko jednego, ale się mylił. Chat pragnął wielu rzeczy, głównie krwi, ale także uczuć, szczęścia i uwagi. Ale przede wszystkim chcieli chronić rodzinę Techno.
Chat kochał Wilbura tak, jak Techno kochał Wilbura. Chat pragnął uczucia od Kristin, tak jak często tego on pragnął. Chat szukał u Philzy pocieszenia, kiedy tylko tego potrzebował.
Chat był prawie jak dziwna istota związana z Techno, zalana własnymi myślami i emocjami, których chcieli, żeby Techno słuchał.
Zajęło to trochę czasu, ale w końcu Chat zdał sobie sprawę, że rani Techno, i trochę się wycofał, przez co stale szumiało mu w głowie. Oczywiście od czasu do czasu część istoty coś krzyczała i cały Chat zaczynał śpiewać jak umysł pszczół. Lub może Techno stwierdzi, że nie jest w stanie wykonać żadnego zadania i nagle Chat zacznie wołać Phila. Może Techno poczułby tęsknotę za swoim bliźniakiem, gdy nie byli w tym samym pokoju, a Chat stałby się absolutnie dziki.
A kiedy Techno próbowało się skupić? Chat nudził się i zaczął głośno rozmawiać między sobą, ku rozczarowaniu Techno. A potem zdarzały się takie dni, kiedy nieustanna potrzeba przelania krwi Chaty przytłaczała go jak narkomana potrzebującego kolejnego lekarstwa. To było pragnienie. Chęć. Potrzeba wyrządzania krzywdy.
I Techno gardził nimi za to. A przynajmniej chciał.
- Jak byś się czuł, pracując z Samem i Puffy? - zapytał Philza pewnego wieczoru, gdy cała trójka siedziała spokojnie w bibliotece. Kominek przed nimi trzaskał kojąco, a ciepłe ciepło emanujące z paleniska przytępiło Chat w letargiczny szum w umyśle Techno. Była to najcichsza cisza, jaką kiedykolwiek zaznali od ośmiu miesięcy, odkąd po raz pierwszy usłyszał ich w alejce. Cała trójka siedziała na poduszkach i kocach wbudowanych w małe gniazdo do czytania.
CZYTASZ
The Golden Phoenix //PL
FanfictionW jego snach zawsze był jakiś głos. Miękki, melodyjny głos, który śpiewał kołysankę ich matki. Bardziej monotonny, ale równie kochający głos, który obiecał, że pewnego dnia nauczy go walczyć, oczywiście gdy będzie już wystarczająco duży. Kochający g...