3. Emily

403 22 3
                                    

Ponownie było mi dane patrzeć w te zimne, jasnobłękitne oczy. Byłam przerażona. Z całą pewnością osoba, która stała teraz przede mną wzbudzała we mnie śmiertelny lęk.

-RAFAEL ! Jak mogłam o nim zapomnieć! Tych oczu nigdy się nie zapomina. To go, zobaczyłam w tej piwnicy! To ON, mnie tu przetrzymuje! - mój wewnętrzny głos, swym krzykiem, wręcz rozsadzał mi głowę.

- Moja droga musimy się spieszyć, twój zastrzyk nie długo zacznie działać. Nie mam zamiaru nosić cię na rękach, nie zasłużyłaś jeszcze na to.

- Rafael... Dlaczego ? ... Nic nie rozumiem. - te słowa wypowiedziałam z wielkim trudem. Miałam ściśnięte ze strachu gardło, ledwo było mnie słychać.

- Dlaczego, co? - przekrzywił lekko głowę, sprawiał wrażenie rozbawionego.
- Może doprecyzujesz pytanie. Niestety, moja droga, nie mamy teraz na tyle czasu aby odpowiedzieć na każde DLACZEGO - słychać było w jego głosie drwiną. Bawiła go cała ta sytuacja.
- No, musimy już iść!- lekko się uśmiechnął. Jednak jego uśmiech był nienaturalny i nie sięgał jego martwych oczu.

Nie czekając na nic, boleśnie wbił swoje kościste palce w moje ramię i z olbrzymią siłą szarpnął mną. Następnie pociągnął za sobą w kierunku wyjścia.
W końcu stało się to o czym marzyłam od kilkunastu dni. Nareszcie przekroczyłam próg tych przeklętych drzwi wejściowych, nareszcie opuściłam apartament.
Rafael wytrwale ciągnął mnie za sobą. Po pokonaniu dość krótkiego korytarza dotarliśmy do windy. Pomimo paraliżującego strachu postanowiłam odezwać się do niego. Miałam nadzieję, że dzięki rozmowie powoli wyciągnę z niego informacje, które wyjaśnią mi moją obecną sytuację.

- Co mi wstrzyknąłeś? Przecież jesteśmy wampirami to nie ma sensu, nic nigdy na nas nie działa- zadałam cicho pytanie.

- Oj Emily, tak mało jeszcze wiesz. Dostałaś ... hmm nie ważne -lekko machnął drugą ręką.
- Ogólnie moja droga dostałaś środek, który działa na nas uspokajająco, a w zależności od wielkości dawki usypiająco. Wiesz, wy młodzi potraficie być dość nieobliczalni. Wasze zachowanie jest dla mnie już dość nużące i co najważniejsze kłopotliwe. Nie mam czasu na takie gierki. Wiesz, aby ruszyć do przodu z pracą muszę jak najszybciej dokończyć pewne sprawy związane z tobą.

- Nieobliczalni? Nie rozumiem. Przecież to ty masz kontrolę. To ty mnie tu więzisz. Ja w niczym ci nie zagrażam, jesteś ode mnie silniejszy.

- Moja droga, zaraz wyjdziemy między ludzi. Nie mam czasu ani ochoty na twoje ewentualne wybryki. Szczerze, trochę mi się spieszy. Nie jesteś pępkiem świata abym musiał dbać o twoje samopoczucie. Tylko byś mnie spowolniała. Nie zamierzam po tobie sprzątać. Dzisiaj nie chodzi mi o ciebie - w końcu, na krótki moment, spojrzał na mnie z pogardą. Właśnie wchodziliśmy do małej windy. Na szczęście była pusta.

- Dlaczego sądzisz, że mogłabym im coś zrobić. W całym mym życiu nigdy nic im nie zrobiłam - przed oczyma miałam teraz obraz małego Toma, który spadł z drzewa, w czasie burzy. Pamiętam jak nieprzytomny leżał na ziemi, a nad jego drobnym ciałem klęczała zapłakana Sisi. Był taki kruchy i bezbronny.
- I nigdy, przenigdy nic im nie zrobię. Oni mnie nie interesują - mój głos był bardzo stanowczy.

Na moment, Rafael, ponownie popatrzył mi prosto w oczy. Miał ściągnięte brwi. Widać było, że nad czymś uporczywie się zastanawia. Jakbym zaskoczyła go swoim wyznaniem. Odchrząknął, i w tym momencie drzwi windy otworzyły się. Nic nie powiedział. Ponownie zaczął ciągnąć mnie za sobą. Najwidoczniej nasza rozmowa była zakończona.
Szybkim krokiem opuściliśmy budynek. Tak jak powiedział wyszliśmy na ulice. To była ta sama ulica, na którą przez ostatnie dni wytrwale patrzyłam z mojego apartamentu. Dziś było zaskakująco ciepło. Wszędzie unosił się wspaniały i uwodzicielski zapach krwi. Jej szum współgrał z dźwiękami ulicy i kroków przechodniów. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że te wszystkie zapachy, dźwięki i ciepło tworzyło hipnotyzującą i oszałamiającą całość.
Wiedziałam, że teraz muszę się mocno skupić, o dziwo zastrzyk bardzo mi w tym pomagał. Nie mogłam dać satysfakcji Rafaelowi. Musiałam pokazać mu, że to otoczenie nie ma na mnie najmniejszego wpływu. Ponownie postanowiłam się do niego odezwać.

Pierwszy (TOM 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz