21. Emily

157 13 0
                                    

- Emily, ponownie nie wypełniasz moich poleceń - usłyszałam niski i lekko, ochrypły głos Logana, tuż za lewym uchem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Emily, ponownie nie wypełniasz moich poleceń - usłyszałam niski i lekko, ochrypły głos Logana, tuż za lewym uchem.
- Przecież tłumaczyłem wam to kilkukrotnie. Wszyscy, bez wyjątku, ponad godzinę temu naskoczyliście na mnie, że nie jesteście już dziećmi i wszystko, doskonale zrozumieliście za pierwszym razem. Mała, może potrzebujesz krótkiego przypomnienia, że mieliście WYŁĄCZNIE, rozglądnąć się po okolicy, a następnie w LINI PROSTEJ wrócić na łąkę. Emiiily...- nie znoszący sprzeciwu głos, lekko zawarczał.
- Powiedz mi skarbie, co ja mam teraz z tobą zrobić. Masz może dla mnie jakieś ciekawe propozycje?

Delikatny powiew wiatru, poruszył liśćmi na pobliskim krzaku. Ten drobny ruch powietrza spowodował, że jeszcze wyraźniej odbierałam obezwładniający mnie zapach Logana.
Ton jego głosu, w czasie tej rozmowy stopniowo przeszedł z ostrego, w bardziej łagodny i miękki.

- Emily, przez twoje nieposłuszeństwo, osiwieję chyba wcześniej, niż to miałem w planach - zamruczał i bardzo powoli zanurzył swoją twarz w mych włosach.

Na moich ustach pojawił się lekki półuśmiech. Doskonale wiedziałam, że jego złość, nie będzie trwała zadługo. Od pewnego czasu, byłam świadoma, że śledził każdy mój kolejny ruch. Był jak mój wierny cień, który nie do końca, wierzył w moje możliwości. Właśnie z tego powodu, postanowiłam się lekko, z nim, podrażnić.

- Wydawało mi się, że ... że słyszę... zaniepokoił mnie jakiś szelest - wyszeptałam, pierwsze lepsze wytłumaczenie, które przyszło mi do głowy.

- Taki? - Logan tym razem świadomie nadepnął na małą kupkę zeschłych liści. Jeszcze bardziej przybliżył się do mnie i od razu, wyraźniej poczułam kojące ciepło, bijące od zmiennego.

- Mooże - błyskawicznie odwróciłam się w jego kierunku. Uśmiechał się do mnie.

Momentalnie utonęłam w jego szmaragdowo złotym spojrzeniu. To była miła odmiana, w ciągu tych kilku długich dni. Od pewnego czasu, jego myśli zaprzątnięte były czymś, znacznie, ważniejszym. Nie miałam mu tego za złe, rozumiałam go. Od urodzenia ciążyła na nim ogromna odpowiedzialność. Jednak teraz, przez ten krótki moment, ponownie miałam go na wyłączność.
Im bliżej, znajdowaliśmy się granicy, tym Logan, stopniowo przybierał maskę niezłomnego i groźnego Alfy. Wyglądało to tak, jakby przechodził w stan bojowy. Przez te kilka ostatnich dni przeistaczał się w przywódcę, który za moment, zmuszony będzie stanąć na czele swojej armii. Jego przeznaczeniem była obrona ludzi przed nami, wampirami. Właśnie to zadanie, wyryte zostało pod jego skórą. Jego zdobienia prawdopodobnie, już teraz, dawały o sobie znać. Wiedziałam, że lada dzień, sieć zawiłych pnączy zacznie płonąć niewidzialnym i niszczycielskim ogniem.

Stanęłam na palcach i przybliżyłam swoją twarz do jego. Nasze nosy lekko się stykały. Miałam ogromną ochotę ponownie go pocałować, jednak z całych sił starałam się przed tym powstrzymać.
W obecnej sytuacji nie miałam prawa rozpraszać go. Musiał być maksymalnie skupiony w dążeniu, do wyznaczonego celu. Na jego barkach spoczywała ogromna odpowiedzialność.

Pierwszy (TOM 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz