9. Emily

362 27 0
                                    

W drodze powrotnej do miasta nareszcie poczułam jak ogarnia mnie wewnętrzny spokój. Pomimo, nadal dręczących mnie obaw, dotyczących głównie bezpieczeństwa Logana, nie wyczuwałam już w sobie tego napięcia co poprzednio.
Do tej pory odnosiłam wrażenie, jakbym wpadła do rwącej rzeki i bezustannie walczyła z jej silnym nurtem. Teraz, płynęłam zgodnie z jej prądem i w końcu przestałam tak bardzo się męczyć.
Skoro nasz los decydował za nas, to od teraz postanowiłam w pełni mu zaufać. Przeciwstawiając się przeznaczeniu przestawałam już myśleć racjonalnie, a to bardzo mnie irytowało. Jeśli dalej bezustannie wszystko bym roztrząsała, to za moment zaczęłabym bać się własnego cienia. W obecnej sytuacji, w niczym by mi to nie pomogło.
Pomimo moich wcześniejszych obaw nie żałowałam, że mężczyzna siedzący tuż obok mnie nareszcie poznał prawdę o moich uczuciach. Obserwując Logana doszłam do wniosku, że i na niego, moje wyznanie miało dobroczynny wpływ. Jego sylwetka była nareszcie zrelaksowana, a twarz nie nosiła już znamion przemęczenia. Wyglądał jakby odzyskał pełnię sił i był w końcu szczęśliwy.
Co pewien czas, z lekkim uśmiechem na ustach, zerkał na mnie jakby upewniał się, że wciąż siedzę tuż obok niego. Za każdym razem, kiedy podnosił swój wzrok, w jego oczach dostrzegałam ten dobrze znany mi, złoto szmaragdowy blask. Z moich ust nie schodził delikatny uśmiech. W tej chwili czułam, że nareszcie jestem szczęśliwa.

Wjeżdżając do miasta, przypomniały mi się wydarzenia z dzisiejszego poranka. To o nich, w czasie tej krótkiej wycieczki, planowałam z Loganem porozmawiać. Nagle ponownie poczułam ten dziwny, obezwładniający ogień pod skórą. Niewidzialny płomień ponownie wił się pod moimi oznaczeniami. Logan praktycznie od razu zauważył, że coś jest nie tak. Ciszę między nami przerwał jego niski tembr głosu.

- Skarbie, potrafię zmieniać się na zawołanie. Moją krwią uleczyłem twoje rany, ale pomimo moich umiejętności nie czytam ci w myślach. Widzę, że coś cię męczy. Ostatnio dużo się dzieje i na pewno masz masę pytań, więc proszę -zazgrzytał zębami.
- Zadaj mi w końcu jedno z nich, inaczej zwariuję. Nie kłamię mówiąc, że z chęcią odpowiem ci na nie wszystkie, jednak muszę najpierw je poznać - uśmiechnął się do mnie zachęcająco.

- Ok - powiedziałam cicho i poprawiłam swoją pozycję na fotelu.
- Logan, pamiętasz poranek i moment, w którym rozmawialiśmy o planach Rafaela. Wtedy... wtedy powiedziałeś, że później, wszystko mi wyjaśnisz. Chodzi mi o ten ból. Sądząc po tym, jak obaj byliście zaskoczeni, to nie jest to normalne nawet w twoim świecie. Cierpicie tak za każdym razem, kiedy macie z nami do czynienia?

- Fakt ! Pamiętam co ci rano obiecałem - powiedział cicho i powoli. Uśmiechnął się do mnie. Jego wzrok zatrzymał się na moich ustach. Sprawiał wrażenie jakby zapomniał, że właśnie jesteśmy w trakcie rozmowy.

- Logan, skup się i patrz na drogę! Nas nie zabijesz, ale niczego nieświadomych ludzi przechodzących przez ulice już tak!- upomniałam go szybko.

Wziął głęboki wdech i posłusznie odwrócił wzrok.
- Jak sobie szanowną pani życzy- zachrypniętym głosem wymamrotał kolejne słowa. Potrząsnął lekko głową na boki, jakby przeganiał niechciane myśli.
- Wracając do tematu, to hmm... - przez moment się zastanawiał.
- Wiesz jaki jest cel naszego istnienia. Za każdym razem, kiedy mamy stanąć do walki lub się przemienić nasza temperatura ciała wzrasta. Ma to coś wspólnego ze zmianami w komórkach i zwiększoną ilością adrenaliny w naszych organizmach. Ilość ciepła jest dostosowana do danej sytuacji oraz odpowiedzialności jaka na nas w danej sytuacji spoczywa. Zazwyczaj, w tak zwane normalne dni, nic nie odczuwamy, a przemiany nie są poprzedzone dyskomfortem. Jakbyś kiedyś chciała to, Alice może zrobić ci wyczerpujący wykład o naszej anatomii, ale na to musisz poczekać jak wrócimy do domu- mrugnął do mnie okiem.
- Wracając do tematu to ta podwyższona temperatura szuka w naszych ciałach ujścia. Te znamiona... jakby to w łatwy sposób wyjaśnić, są zaworem bezpieczeństwa dla naszego ciała. Dziś rano opowiedziałaś nam o planach Rafaela. Niestety przez to co robi, czeka nas, a głównie mnie tylko jedna możliwość. Wcześniej, czy później dojdzie do naszego spotkania i chyba nie muszę tłumaczyć ci, co wtedy się wydarzy - zapanowała między nami krótka chwila ciszy. Doskonale wiedziałam co chciał mi powiedzieć. Czekała nas tylko jedna, jedyna możliwość, a mianowicie zacięta walka o bezpieczeństwo ludzi.
- Podsumowując ból, od nazwijmy to umownie wewnętrznych oparzeń, dzięki naszej regeneracji jest krótki i na szczęście szybko o nim zapominamy - lekko skrzywiłam się na te słowa, wciąż pamiętałam ten straszny ból.
- Emily nie patrz tak na mnie, do wszystkiego idzie się przyzwyczaić. Szczególnie, że nie występuje to tak często, jakby się to tobie wydawało. Zazwyczaj borykamy się z tym dyskomfortem jedynie w bardziej znaczących momentach naszego życia.
A jeśli ... zastanawiasz się, dlaczego dziś, rano odczuwałaś ten ogień na swoich rękach, to odpowiedź jest tylko jedna- delikatnie chwycił moją dłoń, którą trzymałam do tej pory na swoim udzie i z czułością ją pocałował.
- Kochanie ty i ja tworzymy jedną nierozerwalną całość. Powoli, zaczynasz odczuwać skutki naszej więzi. Wszystko co dotyczy mnie, dotyczy również i ciebie. Na tym polega ta sieć - delikatnie uścisnął moją dłoń. - To działa w obie strony - przesunął rękę na moje przedramię. Od razu wyczułam znajome dreszcze na drobnych gałązkach oplatających moje ręce. - Niestety, z racji swojego pochodzenia potrzebujesz jeszcze czasu, aby ze wszystkim się oswoić i wszystko odkryć.

Pierwszy (TOM 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz