1. Logan

511 27 3
                                    

   Moment, w którym odebrałem ten przeklęty telefon był dla mnie początkiem niekończących się tortur. Moja dusza cierpiała, a mój wilk bez przerwy przeraźliwie wył z bólu. W najgorszych snach nie przypuszczałem, że doczekam się chwili, w której cały mój świat dosłownie rozpadnie się w drobny pył.
   Nie o takiej przyszłości dla nas marzyłem. Wysyłając Emily do domu kierowałem się jedynie jej dobrem i bezpieczeństwem. Moje potrzeby jak zwykle zepchnąłem na dalszy tor. Prawdopodobnie gdybym jej nie odesłał wciąż byłaby tu przy mnie. Bezustannie nie opuszczał mnie paraliżujący strach o jej życie oraz ból spowodowany nieoczekiwanym rozdzieleniem.
   W chwili gdy dowiedziałem się o porwaniu, moje wszelkie zobowiązanie odnośnie obrony ludzi straciły na znaczeniu. Nie mogłem się na tym skupić, ta kobieta od teraz była dla mnie jedynym priorytetem. Była dla mnie centrum świata i sensem istnienia. Teraz za wszelką cenę musiałem ją odzyskać.

   Ponad rok temu podstępny los nierozerwalnie skrzyżował nasze drogi. Nikt, tak jak ona, już się dla mnie nie liczył. Do dziś czekałem cierpliwie aż sama odkryje jaka ogromna siła nas łączy. Pomimo, że była wampirem, a ja zmiennym, a nasze gatunki od zawsze ze sobą walczyły, nasze życie splotło się w jedną nierozerwalną całość. Była moją przeznaczoną, moją królową i całym mym życiem.

   Czułem się kompletnie bezradny. Pierwszy raz, w całym mym życiu, tak na prawdę nie mogłem nic zrobić. Ciężko było mi się z tym pogodzić. Niestety jedyny człowiek, który mógł mi nakreślić okoliczności porwania lub nakierować na jakikolwiek najmniejszy trop był właśnie transportowany do szpitala mojej siostry. 
Ben był w stanie krytycznym i nikt nie potrafił mi odpowiedzieć na pytanie kiedy i czy się obudzi.

   Cały czas działaliśmy na oślep, a ja byłem bezsilny niczym dziecko. Niestety wszystkie wywęszone przez nas tropy okazały się ślepymi zaułkami. Wszędzie gdzie tylko dotarliśmy nikogo już nie było. Za każdy razem tymczasowe obozowiska wampirów były opustoszałe, za każdym razem ślad się urywał. Najwidoczniej porwanie nie było spontaniczne tylko bardzo dobrze zaplanowane. Przez te dwa długie dni kręciliśmy się w kółko. Czas działał niestety na naszą nie korzyść. Z godziny na godzinę nasze szanse malały. Emily była w wielkim zagrożeniu. Co prawda przed wyjazdem poinformowała nas, że jej gatunek nie planuję już jej zabić. Tego się właśnie trzymałem i to dodawało mi odrobiny nadzieji, na odnalezienie jej żywej. Niestety nigdy nie mogliśmy mieć stu procentowej pewności, dlatego teraz najbardziej liczył się dla mnie czas.

- Kurwa ! - rzuciłem ciężką szklanką z brązowym płynem , którą nie wiedzieć czemu dał mi do ręki mój przyjaciel Bob.
- Logan spokojnie. Skoro tu stoisz to znaczy, że jeszcze żyje. Na pewno ją znajdziemy. Rozszerzyliśmy krąg poszukiwań. Moi i twoi ludzie będą sprawdzać ich wioski. Podniosą każdy cholerny kamień, sprawdza każdą najmniejszą dziurę. Na pewno gdzieś ją ukryli musisz się teraz skupić i myśleć logicznie. Nie możesz być w wielu miejscach na raz, tak po prostu się nie da .

   Całe szczęście przed porwaniem mojej Emily dojechał do nas mój bliski przyjaciel Bob. Jego grupa przejęła teraz kontrolę na granicy. Dodatkowo był dla mnie wsparciem w tak trudnym dla mnie czasie. Ustaliłem z nim, że od teraz to on będzie strzegł ludzi przed kolejnymi atakami wampirów. Wampirów, które nie wiedzieć czemu postanowiły powrócić do swojego poprzedniego jadłospisu. Dzięki pojawieniu się Boba mogłem bez zbędnych wyrzutów sumienia skupić się jedynie na poszukiwaniach. 

- Bob jej tu nie ma! Czuję to - miałem mętlik w głowie.
- Mam prośbę kontrolnie sprawdzajcie ich obozy. Może w końcu ktoś z nich się tu pojawi. Wtedy koniecznie, poczekajcie na mnie z przesłuchaniami. Osobiście wyciągnę z niego lub z niej wszelkie potrzebne mi informacje - zazgrzytałem nerwowo zębami.
- Teraz mam jeszcze jeden, może niezbyt mądry pomysł ale do tego jest mi potrzebna Alice i Ben.

Pierwszy (TOM 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz