Nadal staliśmy w tym samym miejscu, a wokół nas, niespodziewanie zapanował chaos. Momentalnie, nie wiadomo skąd, pojawili się biegnący w jednym kierunku zmienni. Zmierzali dokładnie tam, gdzie wylądowały trzy helikoptery.
Kiedy ruchy wirników ustały, do moich uszu dobiegł znacznie inny i ciekawszy dźwięk. Doskonale znałam ten nad wyraz przyjemny szum. To ludzka krew, pędziła w zawrotnym tępie przez układ krwionośny. Subtelnie ocierała się ona o ścianki wąskich naczyń, a serce i tętnicę systematycznie napędzały tę cudowną ciecz w nieustający ruch.Spojrzałam kontrolnie na Eislyn, która była teraz bombardowana przez te cudowne dźwięki. Prawdopodobnie nigdy, nie spotkała się z nimi w tak dużej skali. To był dla niej doskonały test przed podróżą do Europy. Miałam nadzieję, że go zaliczy.
Eislyn, była wyraźnie oszołomiona. Stała w bezruchu niczym posąg i wyglądała jak wierna kopia swojej matki. Pomimo wewnętrznej walki, nadal wyglądała na spokojną. Na jej twarzy widoczny był tak bardzo charakterystyczny uśmiech, który odziedziczyła po Sybilli.
- Eislyn, wszystko gra? - zadałam jej pytanie. Nie potrafiłam odszyfrować, co obecnie dzieje się w jej głowie. Pomimo, że jej oczy odrobinę zdradzały jej zagubienie, jej wyczekująca postawa, była dość niepokojąca i agresywna.
Dziewczyna nie odpowiedziała mi od razu. Sprawiała wrażenie, jakby analizowała wszystko z lekkim opóźnieniem. Na początek, podniosła sztywną rękę i pokazała mi kciuk skierowany ku górze. Po chwili, nad wyraz powoli, zaczęła opuszczać dłoń. Jednocześnie czujnie rozglądała się po całej okolicy. Jej zachowanie przypominało mi dzikiego kota, który drobiazgowo przygotowuje się do szybkiego ataku, na niespodziewającą się tego zdobycz.
Zaraz za biegnącymi zmiennymi, pojawił się Logan w towarzystwie Boba. Oboje zmierzali w tym samym kierunku co reszta ich ludzi. Jednak ten pierwszy przystanął na chwilę, tuż przy nas. W oczach miał wymalowane pytanie, jak i strach. Go również, niepokoiło jej zachowanie. Kiedy chciałam zapewnić go, że nad wszystkim panuję, przynajmniej teoretycznie, Tod wyprzedził mnie i na głos wypowiedział to, o czym myślałam.
- Logan wracaj do nich. Emily i ja, mamy wszystko pod kontrolą - spokojny głos Toda zdradzał lekkie zdenerwowanie.
Logan ewidentnie był rozdarty. Nie wiedział czy może pozostawić nas tu samych, aby mu pomóc, szybko podjęłam za niego decyzję.
- Idź ! - nakazałam mu.
Wiedziałam, że długo nie może tu z nami pozostać. Cokolwiek by się wydarzyło, z pomocą Toda, musieliśmy sami, sobie z tym poradzić.
Po lekkim skinięciu głową, Alfa, szybko pobiegł w kierunku oczekującego na niego Boba.
Kilkadziesiąt metrów dalej, czekała już na nich grupka nienagannie umundurowanych mężczyzn.
Zachowanie wszystkich tam zebranych zdradzało, że obie za stron doskonale się znały. Po wymianie serdecznych uścisków zaczęli głośno ze sobą żartować. Część ludzi, zaskakująco szybko, wtopiła się w tłum zmiennych. Do tej pory, nikt z nich nie zwrócił na nas uwagi. Wszyscy dookoła nas pochłonięci byli rozmową, jakby nadrabiali stracony czas. Zebrany tłum powoli zaczął się rozlewać po całej okolicy. Paru nowo przybyłych, stało nawet w niedalekiej odległości od nas.Co chwilę, na zmianę z Todem, sprawdzaliśmy zachowanie księżniczki. Nadal nie była sobą.
Jednak w każdej chwili, byłam gotowa wspomóc ją cokolwiek by się wydarzyło. Nagle w jej czarnych oczach rozpalił się dziki płomień.
Zaniepokojona, podeszłam do niej bliżej.- Eislyn - kiedy się do mnie zwróciła, moja ręka zawisła nad jej ramieniem.
- Emily, mimo wszystko, zaufaj mi. Proooszę.

CZYTASZ
Pierwszy (TOM 2)
Teen FictionW tomie 1 pt. „Pierwsza" poznajemy historię wampira i zmiennego. Przez odmienność tych dwóch ras pragnę dodać do mojej historii odrobinę magii i tajemniczości. Nieoczekiwanie życie Emily i Logana krzyżuje się i jedno z nich zmuszone jest do wa...