Rozdział 11: Mały lis

38 8 0
                                    


Nanfa zaczął przewracać się na łóżku i nie czuł na ramieniu ciepłego ciała, które wcześniej na nim spało. Powoli otwierając oczy, mężczyzna odwrócił się i zobaczył zegar na nocnym stoliku, który wskazywał 09:05.

Przeciągając się lekko i siadając na łóżku, Nanfa uśmiechnął się, wspominając namiętną noc.

„Świetna noc... och, Raed... teraz nie możesz przede mną uciec..." – pomyślał Nan, wstając z łóżka i nago kierując się w stronę lodówki.

„Kurwa... czuję się, jakby w mieszkaniu, we wszystkich pokojach, odbywała się zbiorowa orgia w tym samym czasie..." Nan ochrypłym głosem oburzył się, gdy nadepnął na lepką białą plamę na podłodze.

Wchodząc do kuchni, zobaczył na lodówce dużą kartkę papieru. Podchodząc, Nanfa wyjął spod magnesu kartkę papieru i czytając otworzył lodówkę, aby wyjąć butelkę wody.

<Dzień dobry, Bestio. Mam nadzieję, że kiedy się obudzisz, śniadanie będzie jeszcze ciepłe. Włożyłem je do izolowanej torby i ryż powinien być gotowy w urządzeniu do gotowania ryżu. Dziękuję za wieczór, było miło. Gdy wyjdziesz, drzwi same się zamkną. Przepraszam, nie mogę podać hasła. Nie obudziłem Cię, bo słodko spałeś i prawdopodobnie byłeś bardzo zmęczony. Weź prysznic, zjedz śniadanie. Wygląda na to, że gdzieś w szafce w łazience jest nowa szczoteczka do zębów. 

Zostaw swój numer na serwetce. Jeśli będziesz mieć szczęście... kiedyś znów będziemy mogli się pobawić... Och, nie martw się o plemniki w mieszkaniu, jak wrócę z pracy to sam to posprzątam. 

Buziaki, Raed.>

- Ha! Naiwny! Myślisz, że możesz po prostu powiedzieć, że jesteś mój, a potem sypiać z innymi? Nawet nie spodziewaj się, że będziesz mieć kolejnego kutasa w dupie! – Nan był oburzony, ale jego uwagę rozproszył pisk urządzenia do gotowania ryżu, co oznaczało, że ryż był gotowy.

Rzucając kartkę papieru na stół i pospiesznie zapisując swój numer i imię na serwetce, mafioso poszedł do łazienki, aby wziąć prysznic. Otwierając drzwi, Nan niemal natychmiast się podnieciła. W jego głowie pojawiły się wspomnienia: nagi przystojny mężczyzna stał pod ścianą z rękami przywiązanymi ręcznikiem do poprzeczki, a po jego smukłym ciele spływała woda. Raed jęczy uwodzicielsko, gdy Nan uderza go z boku, trzymając jedną nogę w zgięciu jego łokcia.

„Cholera... Raed... Gdybym wiedział, gdzie pracujesz, już byłbym w drodze do pracy, żeby cię przelecieć..." mężczyzna odkręcił wodę i przejechał nią po swoim wyprostowanym penisie, aby złagodzić napięcie.

Gdy Nan skończył, umył się i ostrożnie wyszedł spod prysznica, ciągle patrząc na swoje stopy. Czując się jak w domu, otworzył szafę, wyjmując bieliznę, skarpetki, T-shirt i spodnie.

„I masz doskonały gust, Raed. To prawda... T-shirt jest trochę na mnie za mały..." – pomyślał Nan, patrząc na siebie w lustrze.

Widząc jego garnitur starannie złożony na małej sofie, Nan podniósł go i obmacała kieszenie.

„Cholera... gdzie jest telefon..." mruknął Nanfa, ale jego brzuch zaczął burczeć.

Mężczyzna ostrożnie wszedł do kuchni, otwierając szafkę, aby wyjąć głęboki talerz. Po włożeniu do niego ryżu i wyjęciu z lodówki sosu sojowego Nan usiadł przy stole. Otworzył torbę termiczną i wyjął talerze z jedzeniem. Wszystko było jeszcze ciepłe.

„Wow, udało ci się też przygotować mi śniadanie przed pracą... Dobra żona..." Nanfa roześmiał się, przypominając sobie przystojnego mężczyznę w kuchni, ubranego tylko w fartuch, podczas ich pierwszego spotkania.

Oswojenie NosorożcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz