Rozdział 3 : Pierwszy dzień po powrocie

520 34 2
                                    

Zajęcia rozpoczęły się spokojnie i Hermiona poczuła ulgę. Oto ona, siedząca w klasie obok Harry'ego, jakby nie było żadnej wojny ani żadnego ponownego przydziału. Jedyna różnica polegała na tym, że ich krawaty do mundurków miały różne kolory. Wydawało się, że jest normalnie.

Nowym nauczycielem Transmutacji został krępy Szkot o czerwonej twarzy, profesor Buchanan. Chociaż jego akcent był obecny, nie był zbyt ciężki do zrozumienia; miał mięsiste ręce, którymi dziko gestykulował i lubił się śmiać. Z pewnością była to zmiana w stosunku do McGonagall, ale mimo to nowy profesor wydawał się kompetentny.

Szybko przeszli do tematu lekcji, zaczynając od przemiany kurczaków w koty. Ponieważ wcześniej przekształcali zwierzęta tylko w przedmioty nieożywione (lub odwrotnie), Hermiona uznała to za odświeżająco trudne.

– Jak ci się to udaje tak szybko? – zażądał odpowiedzi Harry. Kurczak zamiauczał na niego z wyrzutem.

– Musisz się skoncentrować – szepnęła.

Harry przewrócił oczami, a jego twarz wykrzywiła się w grymasie.

Koncentruję się .

Tak, pomyślała Hermiona z satysfakcją, jest normalnie.

Zielarstwo przebiegało podobnie. Ona i Harry dołączyli do Rona i razem poszli do szklarni, cała trójka otaczała tę samą grupę wyschniętych fig.

– Hermiono – powiedział Ron z udawaną powagą – jak mam zdać OWUTEM bez ciebie?

– Nie mam zamiaru pomagać ci w tym roku „znajdować słów" do twoich esejów, Ronald.

Uśmiechnął się do niej, ale jakimś cudem udało mu się jednocześnie wyglądać na błagalnie opuszczonego.

– Zawsze tak mówisz...

***

Później tego wieczoru Hermiona zawahała się przed znajomymi drzwiami. W Wielkiej Sali podawano kolację i chociaż po pierwszym dniu zajęć była głodna, najpierw musiała o coś zadbać...

Wypuściła wstrzymywany oddech, pociągnęła za klamkę i weszła do Biblioteki Hogwartu. Przed nią stali jej starzy przyjaciele, najwyraźniej jedyne rzeczy w zamku nietknięte po bitwie o Hogwart z maja poprzedniego roku. Wysokie, wąskie kolumny książek sięgały sufitu, niezwykłe pozostałości wiedzy i teorii, tylko czekające na przeczesanie...

Ukradkiem rozejrzała się dookoła. Oprócz pani Pince i dwóch Ślizgonów z czwartego roku, siedzących razem przy tylnym stole, nie było tam nikogo więcej. Niewielu przychodziło do biblioteki pierwszego dnia po powrocie na zajęcia – zwłaszcza podczas kolacji – ale Hermiona Granger tak.

Przekonana, że nikt tego nie zobaczy, odetchnęła głęboko, wdychając zapach książek. Pergamin, moc wiedzy, stary atrament...

– To zarówno niepokojące , jak i nieco podniecające, Granger...

Hermiona odwróciła się i stanęła twarzą w twarz z Theodorem Nottem. Ponieważ miała niewielką wiedzę o byłym Ślizgonie poza tym, że jego ojciec był Śmierciożercą, natychmiast miała się na baczności.

– Theo Nott – przedstawił, wyciągając w jej stronę rękę. Czarodziej był wysoki i szczupły i zdawał się pochylać trochę jak niestabilna wieża. Jego jasne włosy były ostrzyżone blisko głowy i miał zielone oczy, które w większości były ukryte za okularami w rogowych oprawkach. Hermiona zauważyła, że nie miał już na sobie zielono–srebrnego krawata, a raczej czerwono–złoty.

Spojrzała podejrzliwie na wyciągniętą dłoń.

– Dlaczego mi się przedstawiasz?

– Myślę, że nazywają to „manierami" – odpowiedział psotnie. – Ale zaczynam odkrywać, że Gryfoni tak naprawdę nie przejmują się nimi zbytnio.

[T] The Eagle's Nest [PL] //DRAMIONE by HeartOfAspenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz