Rozdział 12 : Krnąbrne schody

391 23 2
                                    

Jak wiele rzeczy, które na pierwszy plan wysuwają się ze strachem, poniedziałek minął niepokojąco szybko. Zegar zdawał się tykać z rekordową szybkością.

– Wszystko w porządku, Hermiono? – zapytał Harry na Transmutacji. W tym tygodniu próbowali przekształcić pąkle w prosięta.

– Świetnie, dziękuję, Harry – odpowiedziała zwięźle, rzucając Immobulus na swoje prosię, aby powstrzymać je od biegania po klasie. Kwiknął głośno z niezadowolenia.

Rozejrzał się, czy nikt nie podsłuchuje, i zniżył głos.

– Przypuszczam, że nie masz przy sobie mapy?

Sztywniejąc nieco, Hermiona wiedziała, że jej przyjaciel w pewnym momencie poprosi o Mapę Huncwotów, ale nadal było to powodem irracjonalnego rozczarowania. Sięgnęła do torby z książkami i wyciągnęła ją z miejsca, gdzie wepchnęła ją pomiędzy dwa podręczniki, starannie wkładając ją do torby Harry'ego.

– Dziękuję – wymamrotał, posyłając jej uśmiech, którego nie odwzajemniła. Marszcząc brwi, powtórzył: – Czy na pewno wszystko w porządku?

– Jak nigdy – wściekła się, czując się tak samo skrępowana jak jej prosię.

***

Po lunchu był podwójny blok Starożytnych Run. Zapomniawszy podręcznika z Wieży Ravenclawu, Hermiona musiała wdrapać się z powrotem na kilka kondygnacji schodów, zmagać się z zagadką, która wyginała mózg, a następnie spieszyć się z powrotem do klasy, aby się nie spóźnić. To, w połączeniu z sytuacją z Malfoyem, wciąż krążącym w jej myślach, oznaczało, że zanim przybyła na zajęcia, czuła się tak uprzejma jak harpia.

Wszystkie miejsca z przodu były zajęte, więc usiadła przy pustym stole z tyłu, który był wolny, starając się zignorować platynowo–blond głowę, która siedziała dwa rzędy przed nią. Jak dotąd oboje się unikali, co Hermionie odpowiadało, chociaż wiedziała, że to nie może trwać długo.

Kiedy usiadła za biurkiem, profesor Babbling prawie zaczął uczyć, gdy w ostatniej chwili pojawił się Theo Nott. Rozejrzał się po pomieszczeniu i jego wzrok padł na puste krzesło przy stole obok niej.

Jęknęła w duchu, gdy ruszył w jej stronę, upuszczając niedbale torbę na ziemię obok stołu, akurat wtedy, gdy Babbling rozpoczeła swój wykład.

Uczyli się dzisiaj o trollicznych runach... a przynajmniej Hermiona uczyłaby się, gdyby Nott czasami celowo nie uderzał w jej łokieć albo prawie nie przewracał jej kałamarza. Albo prawie przewrócił swój kałamarz . Albo wepchnął swoją stopę w jej. Na koniec przekazała mu na skrawku pergaminu prośbę:

Czy możesz przestać?

Uśmiechnął się szeroko. Hermiona zastanawiała się, czy wszyscy Ślizgoni musieli uczestniczyć w tajnych, tylko dla Ślizgonów zajęciach, podczas których szczegółowo omawiano tajniki sztuki uśmiechania się. Wydaje się, że wszyscy radzą sobie tak dobrze, pomyślała z goryczą, a jej wzrok ponownie przeniósł się na tył głowy Draco. Pochylony nad biurkiem przepisywał swoje notatki ostentacyjnym i wyraźnie drogim piórem typu orle.

Rozejm?

Litery były cienkie i ostre, zupełnie jak sam Nott. Hermiona ze zmarszczonymi brwiami wpatrywała się w pojedyncze słowo na pergaminie. Co on mógł mieć na myśli? A dokładnie od czego?

Jej oczywiste zmieszanie zdawało się go jeszcze bardziej zachwycać. Przez kilka chwil nic nie dodał, zajęty notowaniem tego, co mówiła profesor Babbling. W końcu Nott rozwinął:

Jutro. Biblioteka. Po kolacji.

Hermiona wpatrywała się w notatkę przez jakiś czas, aż w porę została wyrwana z zamyślenia i zaczęła robić notatki. Jednakże przez cały czas, kiedy drapała piórem, jej umysł był zajęty...

[T] The Eagle's Nest [PL] //DRAMIONE by HeartOfAspenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz