Śmierć Pansy Parkinson przetoczyła się przez Hogwart niczym fala uderzeniowa. Wielu z tych, którzy znali ją dobrze sprzed ceremonii ponownego przydziału, było oszołomionych – podczas gdy kilku innych zjadliwych było raczej obojętnych. Niektórzy z młodszych uczniów, głównie ci, którzy byli ofiarami jej klątw podczas wojny, wydawali się złośliwie uspokojeni.
Jej rodzice wysłali kogoś, aby zabrał jej ciało w nocy, niemal natychmiast po otrzymaniu powiadomienia o jej śmierci.
– Obawiali się, że ktoś żywiący urazę może zrobić jej coś okropnego – wyjaśniła Daphne. Jej włosy były rozczochrane, a oczy podpuchnięte od płaczu; Hermiona rzadko widywała ją w takim stanie.
– To jednak uzasadnione obawy – wtrąciła Millicenta Bulstrode. Wiedźma wyglądała tak samo jak zawsze, chociaż od czasu do czasu zaciskała szczękę, jakby nie pragnęła niczego więcej, jak tylko dać komuś w twarz.
– Z pewnością nikt nie zrobiłby czegoś takiego? – zapytała Hermiona, marszcząc brwi. – Samemu ciału?
Millicenta wyglądała na zaskoczoną pytaniem, podczas gdy Daphne zdecydowała się nadal wpatrywać w swoje stopy.
Tracey Davis, czwarta członkini ich kręgu, possała koniec skręta ściśniętego między palcami i zaciągnęła się głęboko, zatrzymując dym w płucach przez kilka sekund, po czym wypuściła go w niebo. Na chwilę mgławica przesłoniła jej twarz, nadając jej tajemniczy wygląd na tle nocnego nieba, migoczącego od gwiazd. Kiedy dym rozwiał się w ciemność, było jasne, że jej oczy były utkwione w Hermionie, kiedy zauważyła:
– Jak na kogoś, kto walczył na wojnie, Hermiono, jesteś okropnie naiwna.
– Słyszałam, że McGonagall zaproponowała zorganizowanie nabożeństwa żałobnego – wtrąciła Millicenta, przyjmując skręta od Tracey i zaciągając się nim. – Ale Parkinsonowie tego zabronili.
– Zamierzają pochować ją obok Luciena – wychrypiała Daphne. Hermiona spojrzała uważnie na przyjaciółkę, próbując zdecydować, czy płacze, czy nie.
– Pasuje – zauważyła Tracey. Po chwili dodała – Jak myślisz, co zrobią teraz, gdy ich dzieci nie żyją?
– Najprawdopodobniej wyginą – mruknęła Millicent. – Ich linia się skończyła.
Zaskoczona tą bezpośredniością Hermiona zaniemówiła.
– Bucha?
Hermiona wpatrzyła się w oferowanego jointa i pokręciła głową.
– Nie, dziękuję. – Wspomnienia nocy w Paryżu zalały jej umysł. Poprawiła się: – A właściwie, dlaczego nie?
Zdawała sobie sprawę nie tylko z tego, że jest outsiderką wśród trzech dziewcząt, które należały do byłej kliki Pansy, ale także z faktu, że wszystkie trzy pary oczu były na nią zwrócone, gdy zaciągała się płytko. Natychmiast zaczęła kaszleć, więc podała jointa Daphne, odganiając dym sprzed twarzy.
– Uważaj, Granger – zachichotała Millicenta.
Daphne poprawiła:
– Ona jest teraz Malfoy.
– Racja, racja – wciąż nie mogę sobie z tym poradzić.
Hermiona zmarszczyła brwi.
– To znaczy?
– Chodzi o to, że ty... i Draco — odpowiedziała Millicent.
Tracey wtrąciła się:
– Nie wspominając już o tym, że będziesz czwarta w kręgu zamiast Pansy.
CZYTASZ
[T] The Eagle's Nest [PL] //DRAMIONE by HeartOfAspen
FanfictionWojna została wygrana. Powrót na ósmy rok do Hogwartu, żeby zakończyć naukę, nie zapowiadał się łatwy dla Hermiony. Jednak w prawdziwą panikę wpadła, gdy dyrektor McGonagall nakazała ponowny udział uczniów wszystkich klas w Ceremonii Przydziału, żeb...