Rozdział 47 : Sylwester

345 23 2
                                    

Tego wieczoru w lesie było ciemno; nawet księżyc nie pokazał jej twarzy. W miarę jak Hermiona szła, drzewa stawały się większe i bardziej sękate. Nie była pewna, dokąd zmierza, ale gdy tak brnęła do przodu, poczuła niepokój w żołądku.

Wznoszące się na jej ścieżce cienie ze zbioru struktur zmaterializowały się niczym wróżki – z powietrza. Próbowała zwolnić tempo, ale wydawało się, że nie panuje już nad swoimi stopami. Po chwili na polanie otworzył się przed nią krąg monolitowych kamieni.

Udała się do środka kręgu i czekała – ale na co, nie potrafiła powiedzieć.

Nad nią gwiazdy zaczęły mrugać jedna po drugiej, aż zapadła całkowita ciemność. Mimo to czekała...

***

Natalie nalegała, aby jej córka przynajmniej kupiła na tę okazję nową sukienkę. Na początku Hermiona protestowała. Chciała pojawić się na wyznaczoną datę i godzinę w dżinsach i swetrze, żeby udowodnić swoją rację, ale pani Granger udzieliła jej tak surowego pouczenia na temat tego uporu, że w końcu ustąpiła.

– Bez względu na powód, dzień ślubu jest wyjątkowy – upierała się Natalie, ciągnąc ją do jednego z wielu londyńskich domów towarowych.

Sukienka nie była niczym nadzwyczajnym. Była w kolorze beżowym – Hermiona stanowczo sprzeciwiała się kości słoniowej – i wykonana głównie z jedwabistego materiału. Miała wysoki dekolt w łódkę i rękawy sięgające do nadgarstków, zakrywające blizny. Lekko rozszerzała się w talii i konserwatywnie sięgała do kolan, a kawałek czarnej tafty wystawał z dołu. Ten drobny akcent przełamywał jasność stroju.

Rankiem 31 grudnia 1998 roku Hermiona włożyła sukienkę przez głowę i wygładziła przód. Był miękki i gładki, jak woda na jej skórze.

Drapając Krzywołapa po głowie, żeby odwrócić jego uwagę od owinięcia się między jej kostkami i domagania się uwagi, Hermiona wyjęła z głębi szafy parę czarnych szpilek na niskim obcasie, które założyła zaledwie dwie zimy temu na pogrzeb dziadka. Zastanawiała się, czy nie spróbować wyprostować włosów w sposób, w jaki Lisa pokazała jej przed przerwą świąteczną, ale zrezygnowała. Dziś wolała loki.

Na koniec zapięła na nadgarstku bransoletkę, którą Harry i Ron podarowali jej na urodziny. Być może nie dała swoim najlepszym przyjaciołom możliwości wzięcia udziału w tej decyzji, ale noszenie ich prezentu sprawiło, że poczuła się tak, jakby byli z nią duchem.

Powoli odwróciła się twarzą do dużego lustra w swojej sypialni, niepewna, co spodziewa się w nim zobaczyć. Bezmyślnie zauważyła, że jej ręce trzęsą się jak dziki kwiat podczas burzy. Zamknęła oczy, wzięła kilka głębokich oddechów i przypomniała sobie uspokajające słowa Draco z dnia, w którym przeprowadził ją przez jeden z ataków paniki.

Nie była jeszcze w stanie zarejestrować swojej wizji w lustrze.

– Wyglądasz pięknie – odezwał się przyciszony głos zza drzwi.

Natalie stała na korytarzu tuż przed swoim pokojem i patrzyła na nią zamglonymi oczami. Hermiona natychmiast do niej podeszła i została przytulona w uspokajającym uścisku. Pani Granger gładziła córkę po włosach, jak to często robiła, gdy ta była dzieckiem.

– Zawsze możesz się wycofać, kochanie.

– Nie, muszę to zrobić. To najlepszy sposób, aby nas rozłączyć.

– Och, kochanie – westchnęła Natalie. Odsunąwszy ją, żeby jeszcze raz obejrzeć córkę, przyjrzała jej się uważnie przez chwilę, po czym zasugerowała: – Mam sznur pereł, który kupił mi twój ojciec. Myślę, że będzie pasować do twojej sukienki.

[T] The Eagle's Nest [PL] //DRAMIONE by HeartOfAspenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz