Rozdział 69 : Odzyskiwanie

290 20 0
                                    

Draco nie żył, a Hermiona cierpiała.

Martwy. Martwy. Martwy.

Jak to mogło się stać?

Unosiła się nad połamanym ciałem na trawiastej przestrzeni boiska do quidditcha jak widmo o zmierzchu. Choć zdawała sobie sprawę, że jej policzki są zalane łzami, nie czuła, jak spływają po jej skórze. Takie rzeczy nie miały znaczenia – nie wtedy, gdy życie Draco zgasło jak płomień świecy.

– Czy nikt nie może pomóc? – płakała żałośnie. Ale już gdy to mówiła, wiedziała, że te słowa są daremne. Połamany stos kości przed nią prawie nie przypominał jej męża, a otaczająca go kałuża krwi stale się powiększała.

Oddychanie było agonią. Poruszanie się było agonią. Istnienie było agonią.

– Panno Granger! – zawołał daleki głos. – Panno Granger!

Stanowczo to zignorowała, wyciągając rękę, by odwrócić twarz Draco. Musiał jednak poślizgnąć się po ziemi podczas upadku, ponieważ niechcący odsłoniła część jego oczodołu, która stała się widoczna bez mięsistej osłony. Kilka zębów trzonowych, wciąż tam, gdzie powinny, lśniło od krwi. Był zupełnie nieruchomy; poczuła się jeszcze bardziej oszołomiona niż wcześniej.

Martwy. Martwy. Martwy.

– Hermiono!

Jak mogła przejmować się kimkolwiek, kto próbował zwrócić jej uwagę, skoro Draco nie żył, a jej ciało było nękane tak ogromnym bólem? Jej otoczenie stało się rozmazane, a uszy wypełniły się zakłóceniami.

– Niech ktoś ją zabierze do Skrzydła Szpitalnego, straciła przytomność!

***

Oczy Hermiony otworzyły się i niewyraźnie ujrzały wysterylizowane białe ściany. Zbudziło ją zamieszanie po drugiej stronie pokoju. Była niejasno świadoma, że w jakiś sposób całkowicie odrętwiała od szyi w dół, a podniesienie głowy wymagało wysiłku.

– Leż tam nieruchomo, panno Granger – warknęła Madam Pomfrey. Uwaga Hermiony niepewnie skupiła się na pielęgniarce, która krzątała się nad łóżkiem naprzeciwko niej. – O ile wiem, nie dzieje się z tobą wiele złego i nie mogę pozwolić, żebyś mnie w tej chwili rozpraszała, bo obawiam się, że stracimy pana Malfoya.

Draco.

Jej oczy wypełniły się łzami.

Martwy. Martwy. Martwy.

...Obawiam się, że stracimy pana Malfoya...

Co oznaczało, że miał coś do stracenia.

Nie umarł?

Palący ból przeszył jej płat czołowy i pomimo największych wysiłków nie mogła zachować przytomności.

Jej otoczenie dziwnie rozbłysło wokół niej i nagle znów stała się jak duch, unosząc się nad połamanym ciałem na boisku do quidditcha i patrząc, jak dusza Draco zaciekle walczyła, by pozostać przy ziemi.

***

– Co się stanie z panną Gary, Minerwo?

– Oczywiście zostanie wydalona – rozległ się rozsądny głos McGonagall. – Usiłowała zamordować kolegę na oczach stadionu pełnego świadków. Nie można jej pozwolić na pobyt w Hogwarcie.

Oczy Hermiony się otworzyły. Całe jej ciało było odrętwiałe, jakby pozostawało w jednej pozycji bardzo długo i dopiero pomału wracało jej krążenie. Kiedy próbowała usiąść, po jej skórze przebiegły drobne igiełki. Zaciskając zęby, przetrzymała to i udało jej się podnieść głowę. Dyrektorka rozmawiała z panią Pomfrey półszeptem, ale ponieważ obie czarownice były odwrócone od niej, żadna nie zauważyła, że Hermiona podsłuchuje.

[T] The Eagle's Nest [PL] //DRAMIONE by HeartOfAspenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz