Prolog

186 10 14
                                    

Nicholas Black"

Dwa lata wcześniej...

Za oknem wschodziło słońce. Złote promienie oświetlały pokój. Śpiew ptaków za oknem wprawiał o spokój ducha.

- Wstałeś!! - powiedziała głośnym tonem matka, wchodząca do pokoju nastoletniego Nicholasa.
Odsłoniła zasłony jeszcze bardziej, by światło padało na twarz chłopaka.

- Tak, mamo... - powiedziałem zaspanym głosem. Wstałem, opierając ręce na łóżku. Chwyciłem za telefon, który leżał na szafce nocnej. Milion powiadomień widniało na ekranie blokady smartfon.

- Wszystkiego najlepszego synku. - uśmiechnęła się do mnie kobieta. - Dzisiaj są twoje szesnaste urodziny.

Patrzyłem na nią z wielkim uśmiechem, bo to oznaczało jedno. Po szkole same niespodzianki.

- A teraz ubieraj się i do szkoły, kochanie. Jak wrócisz, to spędzimy razem całe popołudnie.

Szybkim ruchem wstałem z łóżka i pobiegłem do garderoby. Chwyciłem za białą koszulkę i jasne dżinsowe spodnie. W łazience umyłem zęby, a do plecaka wrzuciłem kilka zeszytów i książek potrzebnych do nauki. Dałem mamie buziaka w policzek i wybiegłem z domu. Nie myślałem, że może to być ostatni nasz pocałunek. Nie myślałem, że może to być ostatnie spotkanie z ważna dla mnie osoba. Ojca nie było w domu, bo od rana siedział w swoim zapchlonym od kundli biurze w centrum Nowego Jorku.

***

Dzień mijał, a godziny leciały jak poparzone. Usłyszałem ostatni dzwonek i z uśmiechem na twarzy wyszedłem z klasy. Przed szkołą czekał na mnie autobus, który zawiózł mnie pod sam dom. Wysadził mnie prawie przy bramie, na której wielkimi literami było wiadomo, kto tu mieszka.

"Rodzina Black"

Brama automatycznie się otworzyła. Na posesji stały dwa samochody. Czarny mercedes mojego ojca, co świadczyło, że wrócił do domu i białe Bmw mojej mamy.
Chwyciłem za klamkę od drzwi wejściowych i wszedłem do środka.

- Wróciłem! - mój głos rozprzestrzenił się po całym domu.

- Witaj drogi synu! - usłyszałem głos ojca, który schodził po ciemnych dębowych schodach. - Jak się cieszę, że cię widzę.

Mój ojciec mnie nigdy nie kochał. Zawsze szukał pretekstu, aby się mnie pozbyć. Myślałem, że dzisiaj będzie inaczej. Będzie się cieszył w dzień moich urodzin. Myliłem się. W ręku trzymał nóż kuchenny. Stałem nieruchomo. Nie sądziłem, że będzie chciał mnie zabić. Podszedł do mnie bliżej. Musnął moją skórę ostrzem, po czym chwycił mnie za nadgarstek.

- Słuchaj gówniarzu. Ciesz się na zapas, bo twoje dni zostały policzone do dzisiaj.

Wtedy z kuchni wyszła moja mama. Była ubrana w białą sukienkę. Jej blond włosy lśniły od promieni słonecznych. Słychać było, jak jej szpilki stukają w marmurowe kafle wyłożone w wielkim holu.

- Co robisz Drake! - powiedziała oburzonym głosem. - Zostaw go!

- Crystal, nie wtrącaj się! - ryknął do niej ojciec.

Poczułem z jego ust zapach alkoholu.

Matka podeszła bliżej. Bałem się. Wiedziałem, że mój ojciec ma nierówno pod sufitem, ale nie sądziłem, że dokładnie dzisiaj mu się odklei.

- Powiedziałam, zostaw Nicholasa. Nic nie zrobił! - kobieta stawiała opór. Broniła mnie. - To nie on jest winny naszym dzisiejszym kłótnią. Tylko ty.

Wtedy w jej oczach zobaczyłem blask. Ostatni blask, który będę pamiętać do końca swoich dni. Gdy zamknę oczy, będę go widział.

- Nie wtrącaj się!!! - krzyknął — Spierdalaj stąd. - warczał, aż z jego ust zaczęła lecieć piana.

- Znowu wymieszałeś alkohol z prochami. Drake odpuść! - krzyczała. Wiedziała, jak to się może skończyć, jeżeli nie zareaguje.

Ojciec się zachwiał. Odsunąłem się delikatnie do tyłu, a złość w jego oczach była bardziej widoczna. Zawahał się. Zrobił to co przewidziała matka. Jednym ruchem wycelował nóż prosto w mój brzuch. Nie trafił. Wtedy chciał powtórzyć cios, jednak kobieta chwyciła jego nadgarstek.

- Puszczaj, głupia suko!! - wyrwał się z dłoni kobiety i bez wahania potraktował jej twarz nożem. Przeciął jej łuk brwiowy, sunąc nóż aż po policzek.

W oczach matki widziałem przerażenie. Bała się. Kropla krwi spadła na jej dekolt pokryty białym materiałem. Plama była widoczna. Raziła w oczy. Nic się nie odezwała. Mężczyzna ponownie wymierzył cios nożem w moim kierunku, ale wtedy... Moja mama stanęła w mojej obronie. Popchnęła mnie, chroniąc własnym ciałem, a nóż wbił się w jej brzuch.

Padła.

Ona padła na ziemie.

Padła na ziemie na kolana.

Nie dała mi nawet całusa na powitanie.

Ojciec bez wahania wycelował drugi raz i trafił jej prosto w serce. Zsunęła się na ziemię. W oczach ojca widziałem nienawiść i złość. Widziałem żądze, która domagała się krwi. Przestał na mnie patrzeć. Wyjął szybkim ruchem nóż z serca matki. Krew trysnęła mu prosto na twarz, oblewając przy okazji białą kreację matki. Powtórz cios i potem wymierzał kolejne. Masakrował moją matkę na moich oczach. Zabijał ją. Niszczył. Jej biała suknia zmieniła się w czerwoną w ciągu kilku chwil. Płakałem. Z oczu spływały mi łzy. Kiedy przestał, odsunął się. Dał mi czas na pożegnanie. Oczy matki były otwarte. Patrzyły na mnie, jednak nic nie mówiła. Podałem jej ostatni pocałunek w usta i mocno przytuliłem. Wtedy poczułem ucisk. Ojciec chwycił mnie za ramię i odepchnął.

- Masz za swoje! - warknął. - Trzeba było się nie stawiać, kurwo!

O co mu chodziło. Czemu tak mówił? Marmurowe kafle były zalane krwią, która szybko się rozpływała po białej powierzchni.

Usłyszałem trzask. Ojciec na moich oczach dalej ją dźgał nożem. Najpierw wbijał jej ponownie w brzuch i klatkę piersiową. Potem przeszedł i wymierzał ciosy w uda kobiety.

- Witaj w nowym świecie, Nicholas! - powiedział grubym tonem i wycelował nóż w jej czaszkę.
Z ust kobiety leciał strumień krwi, tak samo z każdej zadanej rany.

Drake rozciął suknię matki. Rany były wielkie i wyglądały paskudnie. Ojciec spojrzał mi w oczy.

- A teraz jesteś już mój! - na jego twarzy pojawił się uśmiech psychopaty. - Będziesz robił, co ci każę, bo jak nie to wiesz, to już co z tobą zrobię! Jesteś moją pierdoloną własnością. Jestem twoim Bogiem, którego masz się słuchać.

HIDDEN DARKNESS #1   [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz