28. XXX

38 5 1
                                    


„XXX"

Kraty więzienne to dla mnie już przeszłość. Dzisiaj nastał dzień, w którym wyszedłem z więzienia i mogę zacząć nowe życie. Życie, które nie będzie tak bajeczne jak mogę to sobie wyobrażać.
Lista, która zrobiłem pomiędzy więziennymi ścianami była krótka. Miałem tylko jeden cel na niej zapisany, a było nim morderstwo. Musiałem zakończyć pewien etap, przez który siedziałem w pierdlu. Musiałem zabić, ale bez żadnych świadków i dowodów. W miejscu, które było dla mnie najbardziej przerażające, i w miejscu, którego ta osoba się bała.

- Niech się panu powodzi po tylu latach z nami. – usłyszałem kobiecy głos. – Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.

Ruby, dyrektora więzienia przyszła pożegnać mnie dziś. Miły gest z jej strony, ale nawet nie mama zamiaru tu wracać.

Skinąłem głową i wyszedłem przez wielkie metalowe drzwi. Szedłem deptakiem otoczonym siatką, która była podpięta do prądu. Inni więźniowie spoglądali na mnie zza niej. Z niektórymi połączyła mnie nawet więź. Byli dla mnie jak bracia, ale jednocześnie byli dla mnie obcy.
Kiedy przeszedłem przez plac i pchnąłem kolejne z drzwi, które były już ostatnimi, promienie słońca na chwilę mnie oślepiły.

Mrugnąłem kilka razy i zobaczyłem zieleń. Wszędzie rosły drzewa i krzewy. Nawet kolorowe kwiaty wyrosły tuż pod murami więziennymi. Osiem lat spędzonych między czterema ścianami sprawił, że zapomniałem, jak wygląda świat. Jaki jest piękny.

- Idź już i nigdy więcej nie wracaj! – Jeden ze strażników krzyknął do mnie z wieży.

Nie przyjąłem tego do siebie, bo i tak mnie już więcej nie zobaczą.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i zabiję pewną osobę oraz nikt mnie nie przyłapie, moje życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni.

Kroczyłem dumnie przed siebie w stronę miasta. Wiatr muskał drzewa i krzewy, a przy okazji moją skórę. Dawno nie czułem tego uczucia. W dali zobaczyłem nadjeżdżający autobus, a tuż obok mnie przystanek po drugiej stornie ulicy. Przebiegłem przez drogę i czekałem na autobus, które wkrótce podjechał. Wszedłem do środka przednimi drzwiami i zbliżyłem się do kierowcy.

- Czy ten autobus jedzie do centrum? – zadałem pytanie.

Kierowca spojrzał na mnie i z wielkim ale, odparł.

- Tak, dokładnie w okolice Central Parku.

Czyż życie może być piękniejsze?

- W takim razie poproszę bilet. – oznajmiłem i wyłożyłem na mały blacik kilka drobnych.
Kierowca podał mi bilet, zgarniając pieniądze i ruszył.

***

Wyszedłem z autobusu i skierowałem się w stronę Central Parku, który mieścił się za skrzyżowaniem. Wielkie budynki Nowego Jorku robiły wrażenie i zapierały dech w piersiach. Nie widziałem tego miasta przez osiem pierdolonych lat.

Wszystko było jej dziełem, a w szczególności mój pobyt za kratami. Doprowadziła do tego z własnej woli, a jak to mówią rodzina powinna się wspierać. Wszedłem do parku z nadzieją, że znajdę ją tam i wykończę. Kilka lat temu było to jej ulubione miejsce, do którego chodziła po pracy by wypocząć. Spędzałem z nią czas i zawsze pomagałem, ale kiedy ona miała pomóc mi, wszystko zepsuła. Zepsuła naszą relacje, a teraz zepsuty jestem i ja.

Jak to mówią: oko za oko, ząb za ząb, więc czas, aby Victoria Hyde poniosła karę za swoje czyny. A poniesie ją z moich rąk.


OTO KOLEJNY ROZDZIAŁ "HD". JEST TO SUROWY ROZDZIAŁ, WIĘC MOGĄ SIĘ W NIM ZNALEŚĆ BŁĘDY LUB NIE DO KOŃCA ZMIENIONE FRAGMENTY. KSIĄŻKA JEST DALEJ EDYTOWANA, WIĘC MOŻLIWE, ŻE ZA NIEDŁUGI CZAS, ROZDZIAŁY SIĘ ZMIENIĄ NA LEPSZE.

JAKBY W ROZDZIALE POJAWIŁY SIĘ JAKIEŚ NIEDOCIĄGNIĘCIA, ŚMIAŁO PISZCIE.WSZYSTKO STARAM SIĘ EDYTOWAĆ DLA WAS. JEDNAK WIELE SYTUACJI< KTÓRE SĄ W MOJEJ KSIĄŻCE PASUJE DO JEJ FABUŁY.

MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ WAM PODOBA. TU ZOSTAWCIE SWOJĄ OPINIĘ ORAZ POMYSŁ, JAK MACIE NA JAKIŚ ROZDZIAŁ. ---->>>>

HIDDEN DARKNESS #1   [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz