31. Błąd

31 3 1
                                    


„Victoria Hyde"

Usłyszałam dźwięk naciskającego spustu, ale pistolet nie wystrzelił. Chłopak patrzył na mnie ze łzami w oczach. Teraz według gry była jego kolej.

- Nicholas, weź pistolet. – powiedział Drake, przecinając sznur na rękach chłopaka. – Przyłóż do głowy i naciśnij spust.

Drake był psychopatą, ale jaki był cel w tym wszystkim. Zabrał ode mnie pistolet i podał swojemu synowi, który przejął go niechętnie.

Chłopak przyłożył go sobie do głowy i położył palec na spuście.

- Kocham cię, Victorio. – wyszeptał, cały drżąc.

Nacisnął spust i pistolet znowu nie wystrzelił. W dali zobaczyłam Harper, która siłowała się ze sznurem, ale starała się to robić dyskretnie.

Przejęłam znowu pistolet i zrobiłam to samo. Pudło. Pistolet znowu nie wystrzelił. Zostało już tak mało szans na przeżycie, ale w głowie zaczęłam kalkulować pewien plan.

Drake machnął ręką, a wszyscy ochroniarze, którzy znajdowali się w pomieszczeniu, wyszli. Zostaliśmy sami, ale wciąż nie wiedziałam, gdzie jest Hunter.

- Ojcze, proszę. – wysyczał Nicholas ze łzami w oczach. – Czemu to robisz?

- Oj synu. – westchnął Drake, wkładając ręce do kieszeni. – Tak mało szans, a tak wiele pytań, których i tak nie zrozumiesz. Twoja kolej, Nicholas.

- Powiedz, dlaczego to robimy? – warknął Nicholas przykładając broń do głowy.

- Widzisz, ona postąpiła niesłusznie wobec mnie i ty tak samo. – oznajmił. – Jedno z was musi zginąć, aby której mogło żyć. Gdyby twoja matka wybrała dobrze, mogła żyć by do tej pory.

- Nie wypowiadaj tego słowa. – warknął chłopak. – Nie chcę słyszeć z twoich ust słowa matka, a co gorsza jej imienia, bo pożałujesz.

Drake nachylił się do syna i przejął pistolet.

- Gdyby moja żona powiedziała mi wcześniej, gdzie ukryła przede mną Huntera, dalej by żyła, ale wolała wszystko ukryć i powiedziała tylko mojemu ojcu.

- Ty popierdolony sukinsynie. – krzyknął Nicholas, a Drake nacisnął spust. Kolejne pudło.

Według moich kalkulacji powinna nadejść teraz chwila, kiedy pistolet wystrzeli.

Drake poddał go mi, a ja przejmując go, położyłam palec na spuście i przyłożyłam go do głowy.
Na twarzy ojca Nicholasa zobaczyłam uśmiech.

- A może powiesz Nicholasowi co zrobiłeś ze mną w noc, kiedy zgarnęła cię policja i to, co zrobiłeś ze mną dzisiaj? – wtrąciłam się, aby zbić czas, bo widziałam, jak Harper machnęła mi dłonią. Odplątywała resztę naszej paczki w razie ucieczki.

- Myślisz, że mojego syna to obchodzi. – powiedział oburzonym głosem. – Sama tego chciałaś.

- Gdybyś nie nafaszerował mnie wtedy narkotykami i nie zgwałcił, nie byłoby tego wszystkiego. – oznajmiłam podnosząc ton. – A dzisiaj zachowałeś się jak oblech, któremu na moim punkcie cieknie ślina i zrobiłeś to ponowie.

Nicholas otworzył szerzej oczy i szybkim tempem wstał na nogi. Złapał ojca za szyję i zaczął przyduszać.

- Nicholas, odsuń się dla swojego dobra. – powiedziałam, a chłopak cofnął się za mnie. – W tym klubie się wszystko zaczęło i w tym klubie się wszystko skończy.

Odciągnęłam broń od głowy i skierowałam na Drake. Stał kilka kroków przede mną i śmiał się, myśląc, że znowu będzie pudło, ale się mylił.

- Mam nadzieję, że tam, gdzie trafisz, zapłacisz za swoje czyny, a teraz Nos vemos en el infierno.
Nacisnęłam na spust, który wciskało się opornie, po czym pistolet wystrzelił. Strzał padł, a kulka trafiła prosto w czoło mężczyzny.

Drake stał chwile w bez ruchy, po czym z rany zaczęła płynąc krew, która skapywała po jego twarzy. Mężczyzna zachwiał się i upadł na ziemię. Spojrzałam na Nicholasa, który nie dowierzał w to, co się właśnie stało na jego oczach. Nasi znajomi tak samo patrzyli w naszą stronę.

- O kurwa! – krzyknął James. – Normalnie czuję się jak w filmie akcji.

Ręka mi zadrżała, przez co upuściłam pistolet na ziemię. W głębi siebie czułam, że postąpiłam dobrze, ale jednak zabiłam ojca Nicholasa.

Podeszłam do chłopaka, który stał za mną i objęłam dłońmi jego twarz.

- Musiałam, wybacz. – Łza spłynęła mi po policzku, a głos mi się złamał. – Jeżeli bym tego nie zrobiła, zginęłabym, a co gorsza straciłabym ciebie.

Chłopak jedynie co zrobił to, odepchnął mnie, przez co upadłam na ziemię. Patrzyłam na niego z przerażeniem, bo nie dowierzałam, że zrobił mi coś takiego. Wspólne chwile, które razem przeszliśmy i akcje, jakie przeżyliśmy były cudowne, aż do dzisiaj.

On mnie odepchnął. Skrzywdził mnie samym faktem, że odepchnął mnie dla swojego ojca. Nawet kiedy usłyszał prawdę, myślałam, że już wszystko będzie dobrze, ale się myliłam.
Powstałam szybko i zmierzyłam go szybkim spojrzeniem. Obróciłam się i poszłam do naszych przyjaciół, aby pomóc Harper ich odwiązać.

- Nie płacz. – usłyszałam obok ucha jej głos. – Będzie dobrze.

Wpatrywałam się w jej oczy i widziałam coś dobrego oraz prawdę, jaką mi mówiła. Widziałam w niej oparcie, na które teraz liczyłam.

- On mnie odepchnął. – Płakałam. – Zostawił mnie dla ojca, którego zabiłam. To było jedyne wyjście.

- Czasami tak jest. – powiedziała. Daj mu trochę czasu.

- Nie potrafię. – oznajmiłam. – Obiecaliśmy sobie, że razem pozbędziemy się go z tego świata, a kiedy nadarzyła się okazja i to zrobiłam, odepchnął mnie od siebie.

Harper przytuliła mnie mocno, a ja położyłam dłoń na jej ramieniu, dalej łkając.

- Długo mamy tu czekać, aż nas rozwiążecie? – odezwał się Xavier.

Odsunęłam się od Harper i zaczęłam przecinać sznurki sztyletem, który podała mi dziewczyna.
W głowie dalej męczyło mnie pytanie, gdzie jest Hunter.
Kiedy uwolniliśmy wszystkich, James i Xavier podeszli do Nicholasa, który tak jak mnie odrzucił. Kazał im wypierdalać.

Jedynym rozwiązaniem dla mnie było uciec. Wyjechać z tego miasta na jakiś czas, a sprawy związane z wydawnictwem i firmą, prowadzić przez Internet.

- Chodźcie – powiedział James, podchodząc do nas. – Trzeba się napić po tym wszystkim.

- Zgadzam się. – potwierdziłam.

HIDDEN DARKNESS #1   [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz