8. Wielki biurowiec / Wydawnictwo

64 6 1
                                    


„Victoria Hyde"

Dźwięk budzika rozpowszechnił się po pomieszczeniu. Jak co dzień rano wstałam i szykowałam się do wyjścia do pracy. Czekał mnie ciężki dzień. Podpisywanie umów z nowymi autorami sprawia mi radość, ale tak samo mocno wykańcza. 

Szykując się w pośpiechu, wrzucałam potrzebne przedmioty do torebki. Przy lutrze w łazience zrobiłam prowizoryczny make-up, tak aby poprawić i udoskonalić go w pracy. Kiedy miałam już wychodzić, mój wzrok skupił się na kopercie, która leżała na wycieraczce przed drzwiami. Schyliłam się, aby podnieść kopertę, którą następnie otworzyłam. Przez myśli przeszło mi wiele scenariuszy. Kiedy zobaczyłam zawartość, aż mnie zamurowała:

Droga Vic,

Twoja radość jest moją radością. Twój uśmiech wprowadza moje ciało w dreszcze, tak samo jak twój dotyk. Nigdy nie czułem, że taka kobieta jak ty wzbudzi we mnie potwora. Potwora, który zrobi wszystko, aby chronić swojej ofiary. Ofiary, która się błąka lub ucieka przed łowcą. Chciałbym wyrazić swoje emocje, jednak obawiam się, że ty tego nie czujesz. Nie czujesz chęci poznania smaku gorzkiej czekolady, która kryje kłamstwa nie tylko bliskich, ale całego świata. Nie chcesz poznać smaku słodkiej truskawki, która pomaga ukoić i zatopić się w szczęściu i zrozumieniu. Chciałbym ci to wszystko pokazać, ale potrzebuje cię pierw złapać...

N.

Bardzo dobrze zrozumiałam słowa, które były do mnie kierowane. Chciałam poznać bardziej uczucia człowiek piszącego ten list. Wsunęłam go z powrotem do koperty i zakluczyłam drzwi do mieszkania.

Kiedy siedziałam już w swoim ferrari myśli dalej błąkały się w głowie. Czy zaryzykować i spróbować się zabawić? Czy olać sprawę i żyć szarą rzeczywistością jak do tej pory? Włączyłam silnik i wyjechałam na drogę.

 W radiu leciała piosenka Lany Del Ray, Radio. Pogłośniłam odrobinę i ruszyłam przed siebie. Świat za szybami samochodu wraz z prędkością się rozmazywał jak wszystkie moje plany jakie poukładałam w głowie.

Z jednej strony nie zaszkodziło zaryzykować, ale z drugiej bałam się konsekwencji. Pod wieżowcem mojego wydawnictwa stała masa samochodów. Kiedy zajechałam na parking i wyszłam z pojazdu, trzaskając drzwi.

 Od razu skierowałam się do wejścia. Przed drzwiami do budynku stał ubrany w garnitur mężczyzna trzymający w dłoniach bukiet różowych róż z niebieskimi goździkami. To te same kwiaty, które dostałam kilka dni wcześniej. Na nosie miał czarne, przeciwsłoneczne okulary i roztrzepane, czarne włosy, które w świetle słońca błyszczały. Stanęłam koło niego, a zapach perfum, jakimi się wypsikał mną zawładną.

- Długo miałem czekać, złotowłosa? – powiedział, a ja po jednym słowie wiedziałam kim on był. – Już miałem się martwić, że coś ci się stało, myszko.

Kurwa, myszko. Nawet dobrze cię nie znam.

- Nicholas, ogarnij się i właź do środka.

Chwyciłam chłopaka za marynarkę i usłyszałam dźwięk robiącego się zdjęcia aparatem fotograficznym. Już chciałam coś powiedzieć, ale chłopak mnie wyprzedził:

- Który to taki mądry? – odwrócił się w stronę mężczyzny stojącego na uboczu. – Skasuj to zdjęcie, bo jak cię znajdę to zrobię sobie album z twoim pociętym ryjem. – Zagroził mu.

Złość zaczęła we mnie buzować, ale staram się opanować. Po mężczyźnie było widać od zaraz, że z przerażenia wykonał polecenie chłopaka.

- Już, do środka. – podniosłam głos na Nicholasa.

Grzeczny niczym kundel ze skulonym ogonem wszedł do budynku. Nasze ciała skierowały się do windy, a kiedy już staliśmy w ciasnym pomieszczeniu transportującym nas w górę, wycedziłam:

- Czyś ty, kurwa oszalał?

- Dla ciebie myszko wszystko! – powiedział troskliwym tonem. W brzuchu poczułam, że zaczyna brać mnie na wymioty z jego pieszczotliwości.

- Ja tu pracuję, a ty taki cyrk odpierdalasz! – wrzasnęłam – Ani mi się waż tu przychodzić!
Nicholas nic nie powiedział. Grał ze mną w grę, która prędzej czy później źle się dla niego skończy.

- Ale mysz... - Położyłam dłoń na ustach chłopaka przed skończeniem jego zdania.
Widna się zatrzymała, a ja udałam się w stronę swojego gabinetu. Otworzyłam drzwi i skierowałam się do biurka znajdującego się przy oknie, które ukazywało piękną panoramę Nowego Jorku.

- Czego tu szukasz? – zapytałam, siadając na fotelu.

- Ciebie. W końcu chciałaś się zobaczyć.

Wyjęłam z torebki list, po czym rzuciłam nim w jego stronę.

- Nie mogłeś po prostu zapukać do mojego mieszkania i mi dać go osobiście z kwiatami. – spojrzałam mu w oczy. – Nie mam chęci dzisiaj na żarty. Moi nowi autorzy już czekają, a ty bawisz się ze mną w kotka i myszkę, urządzając przy okazji show.

- Skończ. – zaprotestował. – Stoję od godziny z kwiatami pod wieżowcem i czekam na ciebie. Po drugie żadnego listu ci nie poddałem pod drzwi, a po trzecie nie wiem, gdzie ty w ogóle mieszkasz.

(Wiem!)

Chłopak patrzył na mnie i oczekiwał przeprosin, ale czas pokazać gówniarzowi, gdzie jego miejsce.

- Nawet jeśli to nie ty, to jak wyjaśnisz inicjał podpisany na liście. – Wziął do ręki list i zaczął go czytać. – Siadaj na kanapie, małolacie i mnie teraz nawet nie denerwuj.

Wykonał moje polecenie jak kundel słuchający się swojego pana.

- Dla jasności. To nie mój styl pisma, złotowłosa!

- Nie mów tak do mnie! – krzyknęłam z wkurwienia.

- Jak tam chcesz, złotowłosa.

W pomieszczeniu rozległ się dźwięk pukania do drzwi, po czym do środka weszła młoda kobieta z dużą ilościom kartek w ramionach.

- Można? – zapytała.

- Oczywiście, panno...?

- Ariel. Jestem Ariel.

Kurwa, jeszcze Arielki mi tu brakowało.

- Pan już wychodziiii... - przeciągnęłam zdanie, aby chłopak zrozumiał co miałam do powiedzenia.

WITAM WAS W KOLEJNYM ROZDZIAŁE "HD". TAK JAK ZAUWAŻYLIŚCIE, TEN OTO ROZDZIAŁ JEST KRÓTKI, TAK JAK I RESZTA ROZDZIAŁÓW VICTORII. JEDNAK ZA NIEDŁUGO SIE TO ZMIENI I POZNACIE VICTORIĘ BARDZIEJ W JEJ DŁUŻSZYCH ROZDZIAŁACH.

PRZEPRASZAM, JAKBY W ROZDZIAŁACH POJAWIŁY SIĘ BŁĘDY, JEDNAK SĄ TO SUROWE ROZDZIAŁY, KTÓRE PODLEGNĄ EDYCJI. 

TU MOŻECIE ZOSTAWIĆ KOMENTARZ, Z WASZYMI REAKCJAMI/EMOCJAMI/ITD.

HIDDEN DARKNESS #1   [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz