13. Groźba i kara

58 7 1
                                    


„Nicholas Black"

Zajechałem pod dom. Wysiadłem z samochodu i udałem się do środka. W domu panowała cisza. Było słychać każdy krok jaki wykonywałem. W wielkim przedpokoju stał fotel, obrócony tyłem do wejścia. W świetle księżyca, które docierało przez wielkie okno dachowe, na podłodze odbijał się cień fotela, a razem z nim cień sylwetki. Wypuściłem wdech. Fotel powoli zaczął się obracać. Kiedy ujrzałem twarz wiedziałem co się szykuje. Zostawiłem ojca u Josepha i uciekłem do Victorii. Właśnie na fotelu siedział Drake. Poprawił włosy i westchnął.

- Masz mi coś do powiedzenia? – powiedział spokojnym głosem.

Panowała cisza. Nic się nie odzywałem. Patrzyłem mu tylko w jego czarne i puste oczy.

- Powiedz coś! – wykrzyczał.

Jego twarz zrobiła się czerwona. Palce ocierał o palce. Zacisnął mocno szczękę i czekał na to co powiem. Nic. Nie powiedziałem nic. Nie mam mu się z czego spowiadać.

- Mów, kurwa! – wydarł się ponowie. Wściekłość w nim buzowała.

- Nie – oznajmiłem. Zrobiłem mu na przekór. Zaprzeczyłem. Widziałem, jak stara zapanować nad emocjami. Coraz bardziej się czerwienił.

- Nie... - powiedział spokojnie. – Masz mi się ty natychmiast wyspowiadać, jeżeli nie, spotka cię kara. – Z każdym kolejnym słowem podnosił głos. – Nie chcesz chyba, aby twoje zlecenie widziało cię w poturbowanym stanie? Mhm?

On nazwał ją zleceniem. Kiedyś też ją za to uważałem, ale teraz chce z nią uciec. Uchronić ją przed tym tyranem. Nie zasłużyła na to. Nie zabije jej, a ją ochronie.

Musiałem grać. Zgrywać niewinnego i nic nie wiedzącego. To jedyna forma obrony w tej sytuacji. Drake niby wygląda na mądrego, dobrze zbudowanego biznesmena, ale tak naprawdę jest głupi.

- Moje zlecenie jutro zniknie. Nie masz się o co martwić.

Zniknie, bo ją wywiozę z tego miasta, tuż po licytacji.

- Widzę postępy synu! – uniósł kącik ust. – Nareszcie z miękkiego szczeniaka wyhodował się wielki Doberman. – I po wypowiedzeniu tych słów, zza jego pleców wyszły dwa duże Dobermany. Miały obrożę z kolcami, przez co wyglądały groźnie.

Na ramieniu ojca pojawiła się dłoń. Kobieca dłoń. Za fotelem było totalnie ciemno, nie widziałem twarzy. Kiedy dłoń sunęła niżej po koszulki ojca, twarz została ujawniona przez światło księżyca. Bianca. Cholerna pizda dotykała mojego ojca na moich oczach. Widać, że nie wystarczyła jej palcówka. Chciała więcej.

- Patrzcie się, kogo moje oczy widzą... - uśmiechnęła się. – Nicholas pieprzony Black.

Zacisnąłem szczękę oraz pięści. Przez kręgosłup przeszedł mi dreszcz. Miałem ochotę jej przyjebać, ale się powstrzymywałem.

- Co szczeniaku? Języka ci w mordzie zabrakło? – śmiała się, a jej dłoń zbliżała się do fiuta mojego ojca. – Nie przywitasz się?

Ojciec uniósł dłoń ku górze i złapał kobietę za włosy pociągając niżej.

- Zrób mi dobrze, a potem zabij. – oznajmił ojciec do kobiety. Wyszła za fotela i powolnym krokiem zbliżyła się do kolan Drake'a. Uklękła jak dziwka.

Którą z resztą była.

Rozpięła mu pasek oraz rozporek. Wyciągnęła jedną dłonią jego fiuta. Chciałem odejść i nie patrzeć na to, ale ojciec mnie powstrzymał. W jego ręce znajdował się pistolet skierowany prosto na mnie.

- Dopóki nie skończy, stoisz tu! – warknął.

Głowa Bianci unosiła się do góry, jak i do dołu. Wykonywała płynne ruchy, jednak nie chciałem mieć z nią nic wspólnego. Nie chciałem na nią patrzeć. Robiła loda mojemu ojcu na moich oczach.

Drake się prężył. Wyglądał jak by miał dojść. Wtedy jego ciało podniosło się z fotela i stanęło przed Biancą. Wytrysk prysnął jej  twarz. Widziałem kątem oka, jak oblizuje językiem dookoła ust. Dłoń Drake'a zacisnęła się na włosach kobiety. Mocnym ruchem pociągnął ją ku górze.

- Teraz zrób to samo mojemu synowi. – mruknął przez zęby.

Na twarz kobiety wszedł uśmiech. Idąc w moją stronę, rozerwała guziki swojej satynowej koszuli. Nie miała stanika. Jej piersi były jędrne i duże. Chciałem ich dotknąć, ale w głębi duszy wiedziałem, że nie powinienem. Chce się oddać cały Victorii. Stanęła koło mnie i położyła mi dłoń na torsie.

- Nie dotykaj mnie! – warknąłem.

Kobieta klękła i chciała mi już rozpinać spodnie, ale nie zdążyła. Moje ciało nie wytrzymało. Zacisnąłem pięść i z całej siły przywaliłem jej w głowę. Opadła na ziemię.

- Co ty kurwa odpierdalasz?! – krzyknąłem w stronę ojca. – Pozwalasz na to, aby ta dziwka to robiła?

- Nie wypowiadaj się tak!

- Będę, dopóki ty nie przestaniesz się źle wypowiadać o Crystal. – rzuciłem żądaniem.

- Mam się dobrze wypowiadać o tej szmacie. - uśmiechnął się w moją stronę. 

Zajebię gnoja!!!!!

HIDDEN DARKNESS #1   [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz