ROZDZIAŁ 9

147 5 0
                                    

Gdyby to było fizycznie możliwe, z uszu najprawdopodobniej poszłaby mi para. W środku aż dygotałam z nerwów, gdy obserwując triumfalną minę Riosa, uświadomiłam sobie, co mogłam stracić przez jego bezmyślność, gdyby nas przyłapali. Wizja mnie wylatującej z uniwersytetu, wystarczyła, aby zrobiło mi się słabo.

- Co z tobą nie tak ? - oby mojego podniesionego głosu nie słyszeli przypadkowi ludzie po drugiej stronie drzwi - Wiesz, że ja powinnam to zgłosić ?

- Nie zgłosisz - jego uśmiech tylko się poszerzył, gdy odpychając się od podpieranej ściany, zbliżył się do mnie - A wiesz dlaczego ? - wyszeptał mi tym razem do ucha - Bo to ty ukradłaś ten alkohol, uciekając z gabinetu Samuela... Ja nic nie zrobiłem, nic mi nie udowodnisz - ciągnął.

Moja złość momentalnie przeszła w głębokie zniesmaczenie. Jeśli myślał, że uda mu się w coś mnie wrobić, aby ewentualnie uniknąć problemów, to niestety trafił na niewłaściwą osobę. Chociaż sam pomysł tego, że w razie potrzeby skory był zrzucić wszystko na mnie, był rozczarowujący. Moja głowa coraz trzeźwiej przetwarzała minioną sytuację, dochodząc do nowych wniosków. Pierwszy oraz najważniejszy z nich - ten ośrodek w żadnym stopniu nie przypomina reszty placówek o podobnych przystosowaniach. Drugi - trzeba zachować większą czujność w kontaktach ze swoimi podopiecznymi, bo co jeden to lepszy. Trzeci - nie dać się wykorzystywać, jeśli coś nie leży w moich obowiązkach.

- Jeśli piśniesz choć słowo, to ciebie zobaczą na kamerach ze skradzionym produktem, a nie mnie - ostrzegał dalej przyciszonym głosem.

- Szantażujesz mnie ?

- Odbieraj to sobie jak chcesz. Byleby przekaz był jasny.

- Jeżeli myślałeś, że paradowałam po korytarzu, wymachując whiskey na prawo i lewo, a nie schowałam butelki w taki sposób, aby nikt nigdy w życiu nie podejrzewałby mnie o jakąkolwiek kradzież, to naprawdę jestem tobą zawiedziona - tym razem to ja zeszłam do szeptu, wbijając w niego niechętne spojrzenie - Jeśli następnym razem chociaż przez myśl przejdzie ci mieszanie mnie w jakieś gówno, a potem mało imponujący szantaż, to przypomnij sobie, że to ja w tym miejscu jestem wyżej od ciebie.

Między nami rozległo się ciche parsknięcie chłopaka. Nie powstrzymało mnie to jednak przed dokończeniem tego, co miałam zamiar mu wyjaśnić.

- I uwierz, naprawdę próbowałam zachowywać się względem ciebie profesjonalnie i z klasą, ale nie będę przymykać więcej oka na twoje zwykłe skurwysyństwo - chyba go zatkało, bo nie wydał z siebie już ani jednego dźwięku więcej, gdy wpychając mu butelkę w dłonie, wyszłam z jego pokoju.

Ludzie, którzy kosztem innych starają się chronić samych siebie, automatycznie tracą w moich oczach. O poczuciu wyższości Riosa zdążyłam się już przekonać w pierwszych 15 minutach naszej znajomości, ale nie podejrzewałabym, że poczuje się na tyle pewnie, aby w trzeci dzień moich praktyk posunąć się do takich akcji. Chociaż wiem, że powinnam, to nawet przez myśl mi nie przeszło, aby kogoś o tym poinformować. Na samo wyobrażenie konsekwencji, pytań i reakcji ze strony przełożonych zbierało mi się na mdłości.

Gdy tylko usłyszałam za sobą odgłos szczęknięcia zamka, świadczący o zamknięciu drzwi, wypuściłam z płuc powietrze, które nawet nie wiedziałam, że wstrzymywałam. Jak szybko drzwi się za mną zamknęły, tak równie szybko otworzyły, po czym wystawiona ręka z powrotem wciągnęła mnie do środka.

Zlituj się, prosiłam siły wyższe o pomoc.

- A ty myślisz, że dokąd idziesz ? - pytanie zostało skierowane do mnie, gdy ponownie znaleźliśmy się sami, odcięci od korytarza i ewentualnych gapiów.

Poisoned MindsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz