ROZDZIAŁ 10

97 6 0
                                    

- Wszystko w porządku ? - ciszę postanowiła przerwać Dhalia, po tym jak zaciągnęła mnie do damskiej łazienki, gdy jak otumaniona wpatrywałam się w telewizor z coraz to nowszymi wiadomościami na temat gubernatora Vescotta.

- Jeden z pacjentów w ośrodku ma na nazwisko Vescott.

- Co ?

- Wiadomości w telewizji - utkwiłam wzrok w dziewczynie - Minister Vescott został zamordowany - z momentem jak zaczęła rozumieć sytuację, jej oczy zaczęły podwajać swój rozmiar.

- O kurwa - to pierwsze, co z siebie wyrzuciła - Ale myślisz, że są ze sobą jakoś spokrewnieni ?

- Tego jestem niemalże pewna. On wygląda prawie że identycznie.

- Czyli to jakiś chłopak - wywnioskowała z prędkością światła.

- Dhalia... - burknęłam, bo wiedziałam, do czego dąży - To nie ma znaczenia. Po prostu gołym okiem widać podobieństwo.

- Ładny jest ? - ciągnęła niewzruszona, całkowicie mnie ignorując.

- To nie czas ani miejsce na takie tematy. Muszę się dowiedzieć, kim dla siebie byli, bo inaczej nie da mi to spokoju.

- Czyli jest ładny.

- Jesteś nienormalna.

- W dalszym ciągu nie zaprzeczyłaś. Czyli faktycznie jest !

- Uspokój się - syknęłam, bo szczerze miałam już tego dość. Oczywiście, że Riosowi nie można było odmówić urody, ale prędzej podpiszę pakt z diabłem niż przyznam to mojej przyjaciółce. Ta informacja zesłałaby na mnie lawinę niekończących się pytań, a już na tym etapie jest ciężko.

- Dobra, wyluzuj - burknęła pod nosem - Przecież każdy wie, że minister Walii ma, a raczej miał, dwójkę dzieci. Syna i córkę. Kiedyś pisali o tym w mediach, ale nigdy nie pokazali żadnego ich zdjęcia.

Trybiki w mojej głowie pracowały jak szalone. Pomijając fakt, że spóźniłam się na zajęcia i będę musiała wymyślić dobrą wymówkę, abym uniknęła odnotowanej nieobecności. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Nigdy ani się nie spóźniłam ani tym bardziej całkowicie na nie nie poszłam.

- Muszę dowiedzieć się czegoś więcej - zakomunikowałam, uprzednio sprawdzając, czy nikogo oprócz nas nie ma w pomieszczeniu.

- Ohhh - sapnęła rudowłosa - Daj mi chwilę - ostrzegła, wyjmując telefon z kieszeni oraz stukając w ekran swoimi zadbanymi paznokciami, ozdobionymi klasycznym french'em.

Nie minęła minuta, a dziewczyna wystawiła w moją stronę telefon z otwartą stroną internetową. Skupiłam wzrok na ciągu małych literek, tworzących artykuł, zatytułowany „Minister Walii nie żyje !". Przechwyciłam urządzenie od przyjaciółki i w skupieniu zaczęłam śledzić tekst.

„Informacja na skalę światową. Cały kraj wraz z rodziną pogrążony w żałobie w związku z brutalnym morderstwem ministra Walii - Robina Vescotta. 56-latek znaleziony w jednej ze swoich posiadłości na terenie nieujawnionym publicznie. Ustalono jedynie udział osób trzecich, lecz sprawca i okoliczności są nieznane. Więcej informacji pozostaje prywatne."

Załączone zostały jeszcze zdjęcia Vescotta wraz ze spisem nazwisk odnośnie prowadzonego śledztwa oraz parę dodatkowych, nic niewnoszących informacji.

Artykuł opublikowany 7 miesięcy temu.

Pamiętam na pewno, że Rios przy wstępnym wywiadzie ze mną zaznaczył, że przebywa w ośrodku od 6 miesięcy. Idąc drogą dedukcji - musiał stracić bliską mu osobę jeszcze wtedy, kiedy nie odbywał leczenia.

Poisoned MindsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz