ROZDZIAŁ 15

64 6 0
                                    

🎶 Lykke Li - Possibility [slowed down]

So tell me when you hear my heart stop

You're the only one who knows

Tell me when you hear my silence

There's a possibility I wouldn't know

***

Czas mijał, a ja z każdym dniem krok po kroku oswajałam się z nowymi doświadczeniami. Na uczelni nic się nie zmieniło oprócz tego, że zauważyłam, jakby wykładowcy patrzyli na mnie nieco inaczej. Wieść o moim praktykach rozeszła się z prędkością światła i już nie raz różni profesorowie gratulowali mi takiego osiągnięcia. Dowiedziałam się również, że nie często się to u nas zdarzało i mało kto miał taką szansę, szczególnie że byłam na drugim roku. Mile łechtało to moje ego, ale nie chciałam, żeby przez pryzmat tego ludzie inaczej mnie postrzegali. Dawali mi tak zwanego fory, albo co gorsza myśleli, że osiągnęłam to dzięki specjalnemu traktowaniu. Musiałam przyznać sama przed sobą, że byłam z siebie dumna i szczerze wierzyłam, że po prostu na to zasługiwałam. Odkąd zaczęłam edukację w szkole podstawowej, spędzałam długie godziny na nauce. Dużo czytałam, zawsze byłam przygotowana na wszelkiego typu sprawdziany czy zaliczenia i dążyłam do perfekcji. Nasz świat zbudowany był na określonych fundamentach. Jednym z nich i niestety też najważniejszym były pieniądze i pozycja w społeczeństwie. Gdy miało się jedno i drugie, to jak wygrana na loterii. Świat stał otworem, a człowiek mógł pozwolić sobie na wszystko, niekiedy tylko za pomocą machnięcia ręką lub wykorzystania nazwiska. Mi pod tym względem się nie poszczęściło, bo od małego musiałam konkretnie zapierdalać, aby do czegoś dotrzeć.

Przez praktyki również zwolniona byłam z większości testów praktycznych, bo pod tym względem sprawdzana byłam w ośrodku. Dhalia już zdążyła wyrazić swoją zazdrość, oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie wiedziała tylko, że moje lata pracy, aby utrzymać stypendium, kosztowały mnie wiele łez i nieprzespanych nocy. Gdyby nie one, nie mogłabym pozwolić sobie na to, aby nazwać się studentką Uniwersytetu Cardiff. Czesne tutaj były kwotami tak dużymi, że jedynie za pomocą nielegalnej sprzedaży nerki mogłabym zebrać takie pieniądze.

Na samym początku tygodnia po wstaniu wykonałam swoją poranną rutynę i zbierałam się do wyjścia. Zazwyczaj rano miałam to ułatwienie i do ośrodka jeździłam z Alicią, która któregoś razu zaproponowała mi podwózki, żebym nie traciła tyle czasu na podróż autobusem i późniejszy długi spacer z przystanku do miejsca docelowego. Wiele razy próbowałam przekonać kobietę, abym normalnie rozliczała się z nią chociażby za paliwo, jeśli specjalnie musi po mnie jechać, ale kategorycznie zaprzeczyła i zabroniła więcej wracać do tego tematu. Przy okazji wyszło, że mieszkała około 15 minut drogi ode mnie w dzielnicy obok. Razem z mężem mieli niewielki domek w spokojnej i schludnej okolicy.

- Cześć słoneczko - zaświergotała, gdy tylko otworzyłam drzwi jej samochodu.

- Dzień dobry - z uśmiechem zajęłam miejsce pasażera, dziękując jej za fatygę.

- Ile razy mam ci jeszcze mówić, że dla mnie to żaden problem - westchnęła z uśmiechem i ruszyłyśmy.

Droga minęła nam wyjątkowo szybko, nawet mimo korków. Po 35 minutach jazdy, w końcu Alicia zaparkowała na wyznaczonym miejscu i obie skierowałyśmy się do budynku. Wewnątrz unosił się zapach jedzenia, które pacjenci akurat jedli na śniadanie. Nawet z holu słychać było harmider panujący w jadalni, gdzie wszyscy pałaszowali swoje posiłki. Zostawiając uprzednio swoje rzeczy w wyznaczonym miejscu, skierowałam się do reszty, aby się przywitać.

Poisoned MindsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz