ROZDZIAŁ 24

56 3 0
                                    

! TW ! przemoc i śmierć

RIOS

9 miesięcy wcześniej

- Daj mi chwilę, właśnie wchodzę do domu i to sprawdzę - powiedziałem do Neda, przekraczając próg posesji Vescottów.

Wracałem właśnie od Neda, gdy w połowie drogi zadzwonił do mnie, czy przypadkiem nie zabrałem jego ładowarki w plecaku, której nie może znaleźć. Co prawda pożyczałem ją od niego dzisiaj, ale wydawało mi się, że mu ją oddawałem.

Z Nedem znałem się od liceum. Poznaliśmy się w pierwszej klasie, gdy oboje zmuszeni przez rodziców, znaleźliśmy się w miejscu, w którym nie chcieliśmy być. Nie znając nikogo padło na to, że usiedliśmy razem w ławce i tak to się zaczęło. Trwało do teraz, a my na swoim koncie mieliśmy masę wspólnych wspomnień i przewinień. Był moim partnerem w zbrodni i chyba mogłem przyznać, że najlepszym przyjacielem. Z całej naszej dużej paczki to zawsze z nim trzymałem się najbliżej i nasze duo było najbardziej rozpoznawalne. Nawet moi rodzice go akceptowali, co nie zdarzało się często, ale wpływ na to miał pewnie fakt, że jego rodzice byli w jakimś stopniu wpływowi.

- Kurwa, gdzie są te klucze - rzuciłem do słuchawki, przytrzymując ramieniem telefon przy uchu i grzebiąc w kieszeniach spodni i bluzy - O, mam.

- Streszczaj się. Mam 3% w telefonie - pospieszał.

- No już, zaraz - przekręciłem klucz w zamku i wkroczyłem do rozległego holu rezydencji. Już zamykałem drzwi, gdy z głębi domu usłyszałem odgłos przypominający uderzenie w ścianę. Zmarszczyłem brwi, zaprzestając czynności i nasłuchiwałem. Dobiegły mnie szepty, budząc moją czujność - Poczekaj, stary, zaraz zadzwonię.

- Ale...

Rozłączyłem się, odkładając cicho plecak pod ścianę i w butach ruszyłem do źródła dźwięku. Mamy o tej porze nie było w domu. Z ojcem nie wiedziałem, co się dzisiaj dzieje, a Mia ? Chryste, jeżeli ktoś się do nas włamał, a ona była w tym czasie w domu całkiem sama ? Nawet nie miałem nic pod ręką do obrony, w razie gdyby złodzieje okazali się prawdą. Stawiałem powoli kroki na schodach, przysłuchując się coraz to głośniejszym rozmowom. Przez wielkość naszego domu i pozamykane drzwi, ciężko było mi ustalić, kto był rozmówcą.

Kolejny niespodziewany huk, gdy byłem już na górze, na który się wzdrygnąłem. Dochodził z końca korytarza, czyli gabinetu ojca. Tam, gdzie był sejf i wszystkie ważne dokumenty. Przebiegł mnie dreszcz zdenerwowania, gdy zmierzałem w tamtym kierunku. Zaraz potem wszystkie włoski na ciele mi się zjeżyły, jak usłyszałem nagły lament:

- Zostaw mnie !

Ja pierdolę. Przecież to Mia. Po sekundowym paraliżu zerwałem się do biegu i jak taran wparowałem do pokoju, gdzie ujrzałem widok, który nawiedzać mnie będzie już do usranej śmieci.

- Zo-zostaw ! - zapłakana dziewczyna kuliła się przy jednej ze ścian, podczas gdy potwór noszący miano naszego ojca, zamierzał jej właśnie zadać prawdopodobnie kolejny cios. Świadczyła o tym krew spływająca z jej spuchniętego nosa oraz blada, wykrzywiona w bólu i przerażeniu twarz.

W trzech krokach znalazłem się przy nich i nie myśląc o kolejnych ruchach, chwyciłem ojca za koszulę, po czym rzuciłem nim o podłogę, z dala od siostry. Zaskoczony, jakby w amoku, nawet się mnie nie spodziewał, dlatego odleciał jak szmaciana kukiełka, krzycząc:

Poisoned MindsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz