ROZDZIAŁ 21

57 4 0
                                    

Szykowałam się właśnie na weekendowy dyżur, który wcześniej sobie zarezerwowałam. Na dni na uczelni byłam przygotowana, więc nie czułam potrzeby zakuwania cały weekend nowego materiału, bo przerobiłam go już z wyprzedzeniem dużo wcześniej. Poza tym, przydadzą mi się pieniądze, chociaż musiałam przyznać, że przez poprzedni miesiąc praktyk i dodatkową sobotę oraz niedziele, mój portfel przyjemnie się zapełniał. Uznawałam to za swój sukces, ponieważ byłam o cegiełkę bliżej do kupna samochodu.

- Kochanie, przygotować ci jedzenie ? - babcia stanąwszy w progu mojego pokoju, zadała już po raz setny to samo pytanie.

Do swojej torby zapakowałam dzisiaj również strój kąpielowy, bo w wolnej chwili chciałam wreszcie skorzystać z basenu, jaki oferował ośrodek. Długo zastanawiałam się, jaki konkretnie mam spakować, bo chociaż nie miałam ich za wiele, to nie chciałam wziąć czegoś, to więcej by odkrywało, niż zakrywało. Postawiłam na dwuczęściowe bladoróżowe bikini z najbardziej zabudowanym dołem, jaki miałam. Biustonosz zakrywał piersi materiałem tworzącym trójkąty, wiązany na plecach oraz szyi. Nic lepszego nie znalazłam. Pamiętałam, że kupiłam go na wyprzedażach jakieś dwa lata temu, kiedy sezon letni się już skończył i ceny znacznie spadły. Szczerze powiedziawszy, nigdy nie miałam go na sobie, bo rzadko kiedy była ku temu okazja.

- Nie, babciu. Mówiłam ci, że mam zapewnione tam jedzenie - obróciłam się ku niej, aby wyczytała z mojej twarzy, że mówiłam prawdę.

- Ale może spakuję ci trochę tych ciasteczek, co upiekłam wczoraj wieczorem ? - nie dawała za wygraną.

- Babciu... - wiem, że kobieta chciała dobrze, dlatego podeszłam do niej i objęłam ją czule.

- Poczęstujesz swoje koleżanki i kolegów - nalegała.

- To nie są moi znajomi, babciu - wyłapałam jej spojrzenie, aby dobrze mnie zrozumiała - Pracuję tam, a oni odbywają leczenie.

Chociaż bardzo lubiłam moją paczkę, musiałam stawiać profesjonalizm na pierwszym planie. Pierwszy czy drugi paragraf, dodatkowo podkreślony, z długiej listy zasad obowiązujących pracowników ośrodka głosił:

„Kategoryczny zakaz spoufalania się z pacjentem na jakiejkolwiek płaszczyźnie emocjonalnej oraz fizycznej."

Uważałam, że i tak miałam już bliższe relacje ze swoimi podopiecznymi niż powinno się mieć, ale dopóki nic się nie zmieniało, nikt nie zwracał mi na ten temat uwagi ani nie czułam wewnętrznych wyrzutów sumienia z tego powodu, postanowiłam pozostawić to takim, jakim było.

- Dobrze, już dobrze - machnęła na mnie ręką i wycofała się z przejścia. W odpowiedzi pokiwałam z rozbawienia głową, zabierając torbę i kierując się do kuchni. Odłożyłam ją na krzesło i na minutę weszłam jeszcze do łazienki po szczoteczkę do zębów.

- Co kombinujesz ? - wychodząc, zmrużyłam oczy na staruszkę, która z założonymi za plecami rękoma z zaciekawieniem oglądała ściany.

- Ja ? Nic.

Nie była przekonująca. Ani trochę.

Zostawiłam ten temat w spokoju, bo babcia Sarah miała to do siebie, że nigdy nie umiała trzymać przede mną i Vivi żadnych sekretów. Prędzej czy później i tak mi powie.

- Będę w niedzielę wieczorem. Buziaki, babciu - ucałowałam kobietę na pożegnanie i wyszłam na autobus.

***

Weekendy w ośrodku miały to do siebie, że były niemalże relaksujące. To brzmiało irracjonalnie, ale to jak pojechać na dwa dni do luksusowego obiektu. Gdy nie odbywały się żadne terapie, wizyty lekarskie czy zajęcia, ludzi było o wiele mniej, a sami pacjenci przeważnie siedzieli w swoich pokojach. Oprócz posiłków i obchodów wzdłuż  wyznaczonego mi skrzydła, które musiałam robić co określony czas, mogłam bez problemu korzystać z udogodnień placówki. Co prawda Alicia za pierwszym razem, tak samo teraz, dała mi tak zwane zadanie bojowe, które zajęło mi nieco więcej czasu, niż myślałam. Nie we wszystkim jeszcze czułam się pewnie, dlatego przeważnie sprawdzałam po dwa razy rzeczy, za które byłam odpowiedzialna. Nie mogłam sobie pozwolić na ewentualny błąd w raportach lub wszelkiej papierologii.

Poisoned MindsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz