ROZDZIAŁ 19

52 6 0
                                    

Pogoda robiła się już coraz bardziej wiosenna. Marzec miał to do siebie, że nigdy nie wiadomo było, co przyniesie następny dzień, a nawet godzina. Rano mogło być zimno jak cholera, by po południu świeciło słońce i było naprawdę ciepło. Wychodząc z domu w błękitnym sweterku, wiosennej kurtce i moich dosyć znoszonych sneakersach, zapakowałam jeszcze bluzkę z krótkim rękawem na ewentualne przebranie. Sytuację przygotowały mnie już na to, że w ośrodku częściej niż dopuszczalne, mój strój ulegał przysłowiowemu zniszczeniu. To rozlana herbata, to plany krwi... O ile zazwyczaj dojeżdżałam na praktyki z Alicią, to drogę powrotną nie zawsze odbywałyśmy razem. Wolałam więc uniknąć pytających spojrzeń przypadkowych gapiów w autobusie czy na ulicy, gdy miałabym jeszcze (oby nie) powtórzyć moje wypadki.

Mimo że w głowie co rusz kotłowały mi się myśli odnośnie tego, kto do mnie pisał, postanowiłam nie dać sobie wejść na głowę niepotwierdzonymi domysłami. Miałam ważniejsze sprawy, przy których musiałam być w 100% skupiona.

- Dzień dobry - gdy tylko wkroczyłam do pokoju socjalnego, przywitałam się z innymi pracownikami. Z tego co zdarzyłam się już zorientować, oprócz mnie praktyki odbywało również parę innych osób, lecz rzadko kiedy miałam z nimi styczność.

- Cześć - odpowiedziała jedna z dziewczyn, która również się rozpakowywała. Miała jasne włosy z różowymi pasemkami, przy czym wyglądała naprawdę uroczo - Pani Alicia była tu przed chwilą, pytała o ciebie.

- O - spojrzałam na telefon, który wskazywał godzinę 7:53. Byłam przed czasem - Mówiła coś ?

- Prosiła, żebyś ją znalazła, gdy tylko przyjdziesz.

Po odłożeniu wszystkich rzeczy, pierwsze co, skierowałam się do sekretariatu, gdzie kobieta przeważnie przesiadywała. W pomieszczeniu jednak jej nie było, za to gdy wychodziłam, akurat się ze mną zderzyła. Automatycznie zamknęłam oczy, wpadając na kobietę.

- Przepraszam.

- Jesteś ! - powiedziała od razu - Przepraszam, że nie mogłam cię dzisiaj zabrać, ale musiałam być wcześniej, bo mamy zabiegany dzień.

- Co w planach ?

- Odwiedziny pacjentów.

- Świetna sprawa, prawda ? Z pewnością przyda im się chwila z kimś bliskim.

- Wiesz... Różnie to bywa. Czasami wizyty wpływają na pacjentów pozytywnie, ale są momenty, gdy zobaczenie bliskiej osoby działa w odwrotny sposób.

Przygarbiłam lekko ramiona, rozumiejąc. Kwestia samotności na pewno bywała tu bardzo, bardzo ciężka. Bycie zamkniętym w jednym budynku, oddzielonym od rodziny, pozostawionym samemu sobie z trudnymi do ogarnięcia myślami, przez nie wiadomo jaki czas, to coś, czego nikt z własnej woli wolałby nie doświadczyć.

- Jak mogę pomóc ? - zapytałam kobietę, gotowa do pracy.

- Zbierz dane od swoich podopiecznych. Zapisz ile przybędzie osób odwiedzających, poinformuj o godzinach, w których mogą się zobaczyć - posłała mi spojrzenie znad trzymanych papierów - Jeszcze jedno. W razie gdyby... Nie byli chętni... Przypomnij im, że taka okazja nie zdarza się często. Mimo trudności czy oporów, z jakimi mogą się dzisiaj zmagać, spotkanie z kimś z ich otoczenia, na pewno będzie miłą odskocznią - uniosła lekko kącik ust.

Odkąd zaczęłam tu przychodzić, widziałam, że Alicia jest w tej pracy całą sobą. Nie pracowała z przymusu, bo trzeba było zarobić. Ona kochała pomagać tym ludziom. Martwiła się i przeżywała z nimi wszystkie wzloty i upadki. Miała tak wielkie serce, że aż dziwiłam się, że organ był w stanie pomieścić się w jej klatce piersiowej. Właśnie takich osób potrzebowały takie placówki. Tacy jak ona, wnosili choć odrobinę światła do tak często ciemnego miejsca.

Poisoned MindsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz