Stając pod budynkiem i wpatrując się w okno pokoju Devona, zaczęłam ponownie mieć wątpliwości co do tego pomysłu. Schodząc z balkonu na ziemię, nie zdawałam sobie sprawy z rzeczywistej wysokości, która teraz, gdy znajdowałam się w odwrotnej sytuacji, bo miałam wejść, sprawiła, że chwilowo zwątpiłam. Od małego lubiłam sport, więc nie chodziło tutaj o brak przystosowania do aktywności fizycznej. Po prostu... rozmyślałam, jak miałabym się kurwa wspiąć po pionowej ścianie. Od drugiej strony było o tyle łatwiej, że wychylając się za barierkę, mogłam jak najniżej obsunąć się w dół i potem, trzymana przez któreś z pozostałych, zeskoczyć bez ewentualnych złamań różnych kończyn. Wcześniej obserwowałam, jak robili to chłopacy, ale oni byli zdecydowanie wyżsi i dosięgali do wypustek w elewacji, wykorzystując je jako podpory. Ja, nawet jeśli mierzyłam 170 cm, byłam zbyt niska żeby bezproblemowo sobie poradzić.
- Jak mamy tam wejść ? - nachyliłam się ku Cassie, mówiąc najciszej, jak potrafiłam. Nie chciałam wzbudzać podejrzeń, że moje umiejętności nie są wystarczające na tego typu działania.
- Jeden z nich cię podsadzi, a drugi złapie z góry i pomoże się wspiąć - wyjaśniła, wskazując palcem na chłopaków. Devon wchodził jako pierwszy i wyglądało to tak, jakby urodził się na ściance wspinaczkowej. Nawet nie zdążyłam zarejestrować momentu, w którym znalazł się na balkonie, machając do nas, abyśmy się pospieszyli.
- Ja wejdę, a później ty - szepnął do mnie Caden.
- Ekhm - odchrząknęłam niepewna, starając się zagłuszyć dźwięk ręką - Jasne.
Nie minęło wiele czasu, a ciemnowłosy dawał mi znak, że jest gotowy. Stałam przodem do ściany, odchylając wzrok do góry. Nie ruszyłam się z miejsca. Nawet nie wiedziałam, jak zacząć.
- Podsadzę... - zaczął Nixon i usłyszałam za sobą ruch. Nagle do moich nozdrzy dotarł znajomy już zapach, a ramiona spięły się na to doznanie. Gęsia skórka przeszyła moje ciało, mimo że w dalszym ciągu miałam na sobie bluzę Riosa. Wiedziałam, że to on za mną stoi, nie Nixon. Odwróciłam się w jego kierunku, a on bez słowa schylił się, splótł obie ręce, tworząc tak zwany „koszyczek" i skinął głową, abym się z niego wybiła. Nieświadomie jedną dłoń położyłam mu na karku, chcąc zachować równowagę. Usłyszałam jedynie wciągane ze świstem powietrze przez chłopaka, gdy nasze skóry weszły ze sobą w kontakt. Mnie samą przeszedł w tym miejscu przyjemny prąd.
- Trzy... Dwa... Jeden... - odliczał po cichu i podsadził mnie w górę. Tam czekały już na mnie ręce Cadena, które sprawnie wciągnęły mnie do środka tarasu.
- Dzięki - uśmiechnęłam się - Jest już późno, będę lecieć do siebie - nad jeziorem spędziliśmy parę godzin. Później dopiero wszyscy zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, niezobowiązująco wymieniając się opiniami na nic nieznaczące tematy. Zbliżała się 1 w nocy, gdy postanowiliśmy wracać.
- Do jutra - puścił mi oczko a zaraz potem wychylał się z powrotem za barierkę, aby pomóc Cassie.
Nie dość, że byłam już naprawdę zmęczona, to dziwne uczucie w żołądku nie dawało mi spokoju. Skierowałam się do przydzielonego mi pokoju na parterze, uprzednio kiwając do Devona na pożegnanie. Uśmiechnął się jedynie, wydawało mi się, że lekko zmieszany. Zawsze kiedy przebywałam z nim sama (nie zdarzało się to za często), z miejsca robił się wycofany i jakby zakłopotany moją obecnością. W towarzystwie nie sprawiał wrażenie nieśmiałego czy cichego, ale mógł mnie tak odbierać ze względu na moją rolę w ośrodku. Nic dziwnego.
Wnętrze mojego tymczasowego pokoju nie różniło się tak diametralnie od pozostałych zajmowanych pokoi. Nie był co prawda zbyt osobowy jak reszta, ale był naprawdę w porządku. Zawsze w różnych programach telewizyjnych pokazywano, że ludzie na dodatkowych dyżurach w niektórych placówkach potrafili spać na rozkładanym łóżku w składziku na miotły i chociaż wiedziałam, że większość rzeczy w telewizji nie była zgodna z prawdą, byłam bardzo mile zaskoczona. Wcześniej jeszcze zgarnęłam z pokoju socjalnego swoją małą torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami i teraz siedziałam na miękkim materacu, szukając w niej piżamy.
CZYTASZ
Poisoned Minds
RomanceUczucie rozczarowania towarzyszyło Octavii Slyde już od najmłodszych lat. Za swój życiowy cel obrała przyszły sukces oraz spełnienie marzenia w karierze psychologicznej. Studentka jednej z najlepszych uczelni swoją ciężką pracą dostaje od losu życio...