Wyznanie

193 16 8
                                    


-Jesteśmy- zauważył Evan, a następnie wyszedł przez właz i stanął na Wieży Astronomicznej. Następnie kucnął i podał rękę przyjacielowi, który ją chwycił i obaj podnieśli się do pozycji stojącej.

-Na Merlina, zdążyłem już zapomnieć jak tu jest ładnie- rozmarzył się Barty.

-Możemy tu przychodzić częściej jeśli chcesz- zaproponował Evan, a Barty od razu spojrzał na niego przypominając sobie dlaczego zgodził się na tą nocna wyprawę. Od razu spoważniał co nie uszło uwadze jego kompana. -Wszystko okej? Poczułeś się gorzej?- zadawał Barty'iemu pytania Evan.

-Tak, wszytko okej... Po prostu nie daje mi spokoju ta sytuacja z Rabastem. O co mu chodziło? I nie mów mi, że nie masz pojęcia o co chodzi, bo dobrze wiem, że zarówno ty jak i Regulus znacie przyczynę jego zmieszania. Poza tym byłeś gotowy rozszarpać go tam w powozie. O co chodzi? Martwię się- dodał po kilku sekundach ciszy Barty, mając nadzieję, że Evan powie mu o co chodzi. W końcu Evan zdał sobie sprawę, że Barty i tak docieknie prawdy, więc woli by usłyszał prawdę z jego własnych ust.

-Słuchaj, usiądźmy może- zaproponował bojąc się, że Barty zareaguje zbyt gwałtownie i coś sobie zrobi jeśli będą stać.

-Dobrze- zgodził się Barty siadając na chłodnej posadzce i opierając się o ściankę. -A więc słucham- Crouch spojrzał pretensjonalnie na przyjaciela i krzyżując ręce na torsie.

-Co myślisz o Lordzie Voldemorcie i jego poplecznikach?

-Chodzi ci o tego mężczyznę co ujawnia istnienie czarodziejów przez swoje ataki na mugoli i aktualnie zbiera "małą armię"? Ministerstwo ma z nim duże problemy. To głównie przez tego człowieka ojciec spędził większą część wakacji w pracy zamiast z matką.

-A jaka jest twoja własna opinia o nim?

-To szaleniec. Mówi, że chce wprowadzić pokój, by wszyscy byli równie uprawnieni, a tak naprawdę naraża świat czarodziejów na ujawnienie i dąży do bezwzględnej dyktatury obalając obecny system demokratyczny.

-Słuchaj... Ja wiem, że ty masz rację. Zawsze masz rację, ale ja...

-Stałeś się jednym z nich, prawda?- zapytał wypranym z emocji głosem Barty, nie patrząc na przyjaciela, a na swoje stopy.

-Tak... ale zrozum! Musiałem to zrobić. Rodzice mi kazali. Nie mogłem im odmówić, bo stałaby im się krzywda. I tak ledwo udało mi się przekonać ojca by zostawił Pandę w spokoju- wyjawił prawdę Evan.

-Ona nic nie wie, prawda?

-Tak, wiem że będę musiał jej powiedzieć, ale boje się. Próbuję ją chronić, zresztą tak jak nasi rodzice, ale nie mamy pewności czy Czarny Pan nie upomni się o nią.

-Zostałeś zmuszony... Rozumiem, też je widziałeś?- zapytał Barty spoglądając Evanowi w oczy, w których dostrzegł cień strachu?

-Nie...

-To dlaczego Rabastan je widział?

-Rodzina Lestrange'ów należy do jednej z tych rodzin, które ślepo podążają za Czarnym Panem bez względu na wszystko inne. Rabastan z tego co się orientuję był obecny na kilku egzekucjach, ale nie znam szczegółów. Ojciec przekonał Czarnego Pana by dał mi jakieś poboczne zadania, przynajmniej póki nie osiągnę pełnoletności lub nie skończę Hogwartu.

-Regulus też jest, prawda?

-Tak, ale on nie chciał. Ma takie same poglądu jak ty. Jego rodzina jednak jest podobnie popaprana do rodziny Lestrange. Wiesz jacy są jego rodzice. Jego kuzynka Bellatrix też jest w szeregach śmierciożerców. Zaręczyła się z Rudolphem, a w święta mają się pobrać. Narcyza też się przygotowuje do wstąpienia w szeregi Czarnego Pana, ale wstąpi dopiero jak wyjdzie za Lucjusza Malfoya. Poza tym słyszałeś na pewno o zaginięciu ich siostry, Andromedy.

Paper rose |Rosekiller|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz