Dość!

130 13 1
                                    

-I wtedy BACH! Tak walnąłem w tego jebanego tłuczka, że myślałem, że moja pałka się złamie! Aż poczułem to uderzenie na całym ciele! Gdybyś tylko widziała jak Tłuczek uderzył w tą piękną mordę Pottera! Wątpię by nos dało się odratować jeszcze. Przecież to było piękne! Aż sobie ten dzień zapiszę w kalendarzu. Rozbiliśmy ich na drobny mak! Już tak łatwo się nie pozbierają, a Puchar Quidditcha już na bank nie będzie ich, a nasz! Przecież to jak graki dzisiaj było kompletną porażką!- zaśmiewał się nastolatek wracając wraz ze swoimi przyjaciółmi do zamku po wygranym meczu.

-Rab, nie wiem czy zajażyłeś, ale ja tam byłam. Może nie koniecznie w powietrzu, al z trybun było doskonale widać jak Tłuczek walnął Pottera, a ten spadł z miotły. Nie żeby coś, ale dobrze, że chociaż Madame Hooch ma dobry refleks jeszcze i zdążyła go złapać za pomocą zaklęcia, bo by się zabił- oznajmiła Pandora.

-Tylko nie mów nam, że jest ci go żal. Przecież to totalny gnojek...

-Który nawet nie umie się porządnie utrzymać na miotle- dorzucił brat dziewczyny chichocząc pod nosem. -Dobra robota Rab. Przy najniższym wyjściu do wioski stawiam ci piwo. Ta twoja dzisiejsza akcja... Cud miód malina po prostu. Tak mu zmasakrowałeś twarz, że wątpię by jego matka go poznałam, a co dopiero ta kurwa Evans- pochwalił przyjaciela blondyn klepiąc go po plecach.

-Dobra, ale nie przesadzajmy już. Potter może i źle postąpił, ale Lili nie wiedziała o tym, że po nocach pieprzy się z Reggiem. To nie jej wina, że powierzyła swoje serce nie temu facetowi co trzeba- upomniała ich Pandora, w której obudziła się damska solidarność. Poza tym lubiła ona Lili i czasami spotykały się między przerwami.

-Mówiłem ci już, byś nie nazywała mnie tak. Ale zgadzam się z tobą w stu procentach. Nie ma co roztrząsać sprawy. Było, minęło. Wygraliśmy i trzeba się z tej wygranej cieszyć, a nie siedzieć nad starymi sprawami i płakać- dołączył do rozmowy Regulus, któremu bardzo podobał się ten bieg wydarzeń. Ciągle bolało go odrzucenie Pottera i mimo, że zdawał sobie sprawę z tego, że nic już z tego nie będzie i trzeba iść na przód, pocieszała go myśl, że wygląd, któremu latynos poświęcał tak dużo czasu został zniszczony przy pomocy jednego uderzenia pałką.

-Ale dlaczego? Reg jest takie... Nijakie. Większość osób tak do ciebie mówi. Regulus zbyt oficjalne, a Reggie takie urocze, zupełnie jak ty- ciągnęła swoje Pandora.

-Taa jasne- prychnął pod nosem Regulus, ale w duchu uśmiechnął się bo na swój dziwny, pokręcony sposób lubił tak naprawdę, gdy Pandora go tak nazywała, bo robiła to z czystej sympatii, a nie by go wkurzyć tak jak Lestrange i jej brat robili.

-Reggie nie lubi, gdy tak do niego mówisz po przypomina mu to o panie idiotcie- wtrącił się Rabastan.

-Sam mu o nim przypominasz tym ciągłym swoim gadaniem o tym jakim ty to jesteś zajebistym bohaterem bo rozpierdziekiłeś mu jego przystojną buźkę!- warknęła Pandora zła, że Rabastan znów postanowił jej podokuczać.

-Uspokójcie się. To już się nudne robi- westchnął Barty mając już serdecznie dość sprzeczek pomiędzy tą dwójką. Od kiedy Pandora i Rabastan przestali ze sobą sypiać dla czystej przyjemności, a blondynka na dodatek zaczęła spędzać więcej czasu z tym dziwnym krukonem z ich roku to z ust Rabstana coraz częściej sypały się przykre uwagi dotyczące blondynki oraz jej nowej sympatii.

-Czyżby nasz Juniorek się zdenerwował?- zakpił Rabstan. -Nie wtrącaj się w sprawy, o których nie masz pojęcia- syknął przytrzymując Bart'iego za ramię i mocno je ściskając.

-Oj, chyba już ci coś mówiłem na ten temat, ale widocznie nie podziałało- zacmokał Evan bez problemu uwalniając młodego Croucha z uścisku Rabastana. -Nie dotykaj tego co należy do mnie- warknął, a następnie wymierzył cios w szczękę Lestrange'a, który zachwiał się, ale nie stracił równowagi dzięki blondynce, która podtrzymała go.

Paper rose |Rosekiller|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz