podróż

124 8 6
                                    

-Będzie mi was wszystkich strasznie brakować- rozklejał się Rabastan w pociągu, który gnał przed siebie by jak najszybciej dotrzeć na stację Kings Cross w Londynie i umożliwić pociechom spotkanie ze swoimi rodzicami i spędzenie miłej przerwy świątecznej w gronie najbliższych.

-Jasne, jasne- poklepał kumpla po plecach Evan, ale równocześnie przewrócił oczami mając dość tej samej szopki, która odstawiała się dwa razy do roku w Ekspresie Hogwart, gdy tylko przyjaciele mieli się pożegnać na czas przerwy czy to świątecznej czy też letniej.

-On tak zawsze?- zapytał Xeophilus, który czuł się coraz bardziej swobodnie w towarzystwie ślizgonów co bardzo cieszyło Pandorę, ale zarazem denerwowało Rabastana, który ciągle usilnie wierzył, że wybranek jego przyjaciółki okaże się skończonym idiotom, a ona koniec końców ohajta się z nim zamiast z tym nieogarniętym krukonem co wygląda jak nawiedzony przez sterczące we wszystkie strony loki i duże, niebieskie gały.

-Niestety tak- westchnął Regulus odrywając się od swojej książki i mierząc surowym spojrzeniem wszystkich obecnych w przedziale.

-Oj no weź Reggie. Rozchmurz się trochę. Trzeba ci kogoś znaleźć bo od kiedy Potter cię zostawił stałeś się bardziej ponury- stwierdził Evan nie mając pojęcia, że ponury nastrój Regulusa wywodzi się z tego, że nastolatek nie miał żadnej ochoty na święta w rodzinnym gronie, a jego jedynym pocieszeniem mogła być Narcyza, która nie była zepsuta tak jak reszta jego rodziny i robiła, podobnie zresztą jak on, to co każą jej rodzice by przeżyć.

-Może najpierw sam uporządkuj swoje sprawy zanim będziesz wtrącać się w nie swoje sprawy- fuknął Regulus nie mając najmniejszej ochoty na żarty szczególnie, że on naprawdę kochał Jamesa i gdzieś w głębi serca ciągle bolało go odtrącenie.

Tak jak myślał Regulus, Evan zamilkł woląc się już więcej nie odzywać. W końcu każdy doskonale wiedział, że mimo tego, że Regulus nie był żadną plotkarą to właśnie on miał najcenniejsze informacje o życiu szkolnym. Nikt jednak nie wiedział skąd takowe posiada, a sam nastolatek nigdy nie kwapił się do wyjawienia swojego sekretu.

-A więc jakieś ciekawe plany na święta?- zaciekawiła się Pandora zmieniając temat z racji, że atmosfera w przedziale robiła się niebezpiecznie gęsta, a wolała uniknąć niepotrzebnych spięć pamiętając co wydarzyło się na początku tego roku szkolnego.

-Tak właściwie to nie- wzruszył ramionami Lestrange. -Brat przyjeżdża z Bellatrix, pewnie się zobaczymy z Reggiem na jakiejś wspólnej kolacji- to mówiąc puścił oczko przyjacielowi, który wywrócił oczami i wrócił do swojej książki, którą czytał.

-Zazdroszcze wam. My pewnie też będziemy mieć jakieś spotkania rodzinne jak co roku przez co raczej nie będzie czasu na towarzyskie spotkania- stwierdził Evan patrząc kontem oka na Pandorę, która patrzyła akurat porozumiewawczo na swojego chłopaka. -Oczywiście nie licząc ich dwójki- dodał dramatycznym tonem za co zarobił od siostry w żebra.

-A ty Barty? Masz jakieś plany?- zapytała Pandora chłopaka, który od kilku godzin odezwał się może z dwa razy.

Dało się w nim wyczuć jakieś podenerwowanie, ale żadne z jego przyjaciół nie było w stanie stwierdzić tego czy ma to związek ze zbliżającymi się świętami i co za tym idzie spotkaniami z rodziną, czy może chodzi o jego ,,spięcie", o którym wszyscy z nich wiedzieli, ale trudno było dojść do tego co się tak dokładnie stało bo ich przyjaciele bardzo dobrze udawali, że wszytko jest dobrze. Barty jednak starał się unikać bezpośredniej konfrontacji z Evanem, a gdy chłopak tylko próbował się do niego zbliżyć ten od razu się oddalał lub odchodził twierdząc, że ma coś do zrobienia. Fakt, były momenty w których zachowywali się normalnie, ale ktoś kto ich lepiej znał mógł zauważyć, że jest to bardziej wymuszona interakcja między nimi niż coś naturalnego. Co prawda to Barty zaczął unikać Evana, a nie na odwrót, ale widać było że dziwne zachowanie kumpla stresuje Evana przez co i on zaczyna się dziwnie zachowywać.

Paper rose |Rosekiller|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz