Sercowy doradca

112 11 2
                                    

-Ej Junior!- zawołał Regulus za przyjacielem widząc go jak umyka na lekcje mugoloznawstwa. Młody Black zazdrościł Barty'iemu, że jego rodzice nie mają nic przeciwko temu by ich syn uczęszczał na te zajęcia. On sam też chętnie by się na nie wybrał, ale mając za rodziców Walburgę i Oriona nie było i tym nawet mowy.

-No co tam?- zapytał Barty zatrzymując się i czekając aż brunet go dogoni.

-Możemy porozmawiać?- zapytał Regulus karcąc się w myślach, że nie rozmówił się z kumplem, gdy cała ta sprawa była jeszcze świeża. W końcu od meczu minęły już dobre dwa tygodnie. Może i to nie jego sprawa, ale to po prostu boli w oczy jak obaj jego przyjaciele udają, że nic między nimi się nie wydarzyło, a mimo to obaj znają już całą prawdę. Chociaż może wcale nie całą bo w końcu Barty nie wie, że Evan wie o tym, że on wie i na odwrót jest podobnie.

-Teraz? Zaraz mam lekcje- oznajmił Barty przestępując z nogi na nogę. Regulus wywrócił na tą uwagę oczami. W końcu nie zamierza zająć mu całej przerwy, a jakieś 3 minuty maks. A przynajmniej taki jest plan.

-Nie zajmie to wiele czasu- stwierdzi młody Black schodząc ze schodów i przystając w korytarzu, który aktualnie należał do jednych z pusttzych. Ale co się dziwić skoro i tak o tej porze mało kto miał lekcje?

-No dobra, a więc o co chodzi?- zapytał Junior opierając się plecami o ścianę i ze skrzyżowanymi na piersi rękoma przyglądał się tą swoją obojętną miną Regulusowi.

-Słuchaj, nie uważasz, że powinieneś mu powiedzieć że wiesz?- zapytał w końcu zielonooki nerwowo bawiąc się swoimi palcami.

Co jak co, ale zdenerwowany Barty umiał być bardziej przerażający od Evana. W końcu ciemnoskóry może i miał powszechną opinię psychopaty, ale był również dość przewidywalny jeśli się go chodź trochę znało, bo w końcu wpadał w złość conajmniej raz w tygodniu. Za to jeśli chodzi o Bartemiusza Croucha Juniora to ten wpadał w złość bardzo rzadko, a pokazywał ją jeszcze rzadziej. Regulus widział go zezłoszczonego tylko jeden raz i bardzo żałuję tego co się wtedy wydarzyło. Dlatego też teraz z obawy przed swoim życiem cofnął się trochę by być bliżej schodów na wypadek, gdyby czystokrwisty postanowił rzucić w niego jakimś zaklęciem czy coś w tym stylu.

-Nie mam pojęcia o czym mówisz- stwierdził obojętnie Barty spoglądając na zegarek na swoim lewym przegubie.

-Dobrze wiesz o czym mówię do jasnej cholery! Nie widzisz, że to was niszczy?! Niby zachowujecie się jak dawniej, ale Evan nie klei się do ciebie aż tak jak kiedyś, a ty jesteś w jego stosunku bardziej oziębły- Regulus podzielił się swoimi spostrzeżeniami z przyjacielem.

-Może tak jest, a może nie- wzruszył ramionami Barty. -Nie zamierzam narażać się na wydziedziczenie tylko dlatego, że po pijaku zrobiłem parę głupstw. Ja i Evan jesteśmy przyjaciółmi, kiedy wy to w końcu  zrozumiecie?- zapytał już trochę ostrzej.

-Po prostu się o was martwię- westchnął Regulus odgarniając z oczu włosy, które były już trochę przydługie.

-Nie powinieneś. Między nami jest wszystko okej. Poza tym powinieneś bardziej martwić się o siebie. W końcu jak możesz udzielać mi sercowych rad jak sam nie potrafiłeś utrzymać przy sobie Pottera, a po tym jak z tobą zerwał nieźle ci odwaliło?- zapytał oschle świadom tego, że trafia w czuły punkt przyjaciela, a następnie wyminął młodego Blacka kierując się w stronę klasy od mugoloznawstwa.

Zrezygnowany Regulus postanowił wrócić do Pokoju Wspólnego ślizgonów przetwarzając w drodze to co powiedział mu Barty. Nastolatek nie zapytał się go tak jak Evan skąd tyle wie, a od razu kazał zająć się swoimi sprawami i nie wtrącać w ich życie miłosne sugerując dodatkowo, że między nimi nie ma żadnej chemii, a wszystko jest po staremu.

Paper rose |Rosekiller|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz