Jestem taka ciężka, ciężka w Twojej pamięci,
Gdy świat mnie opuści, tam nie zaznam śmierci,
I taka jestem lekka, lekka w Twojej miłości,
Gdy mrok mnie przygniata, unoszą mnie jej jasności.
Całowanie Jane było jeszcze dziwniejsze niż używanie mocy, czy poczucie więzi ze zmarłą założycielką. Nie spodziewała się tego w tak zwyczajny dzień, podczas tak zwyczajnej rozmowy, bez zbędnej poezji czy wyznań. I znacznie bardziej naturalne, jakby ich usta znały się jeszcze przed zetknięciem. Nie mogła uwierzyć, że Jane po prostu się pochyliła, ona po prostu przyciągnęła do siebie jej twarz i po prostu stało się to, o czym marzyła przez ostatni rok. Właściwie to w marzeniach Jane całowała lepiej, ale najwidoczniej był to jej pierwszy pocałunek, co było nawet urocze w porównaniu z tym ile ona sama nacałowała się spitych dziewczyn, których nawet nie pamiętała. Właściwie to w marzeniach było to bardziej wzniosłe i namiętniejsze i nawet cieszyło ją, że w rzeczywistości może być z nią znacznie prościej. Właśnie tego teraz potrzebowała.
- Mogę cię o coś spytać? - rzuciła Jane, gdy ta ledwie weszła do pokoju tego samego dnia. Siedziała po turecku na łóżku z otwartą książką i wyglądała na delikatnie zmartwioną. – Dlaczego po każdej obiadokolacji znikasz gdzieś z May?
- Odnawiamy kontakt – odparła wymijająco, w rzeczywistości wciąż czując się rozpalona po połączeniu ze Słońcem. – Przyjaźń wymaga nawyków.
- O, to cudownie. – Rozpromieniała. – Jestem z ciebie dumna.
- Bo dawno jej nie uderzyłam i byłam w stanie wybaczyć? – dopytała z rozbawieniem, siadając na łóżku.
- Tak.
- W sumie... u mnie to rzeczywiście duże osiągnięcie – przyznała i na chwilę zapadła cisza. – Myślałaś, że cię unikam?
- Trochę się tego bałam – przyznała nieśmiało. – Często się wycofujesz.
- Wycofuję?
- Gdy robimy krok – potwierdziła. – A ten był duży – dodała, nawiązując do pocałunku.
- I wiążący – zapewniła. – Koniec z metaforami i ukrywaniem emocji. Koniec z wycofywaniem się.
- Bardzo bym chciała – przyznała z westchnieniem.
- Więc to sobie obiecajmy – zaproponowała, a Jane przytaknęła jej z uśmiechem. – Naprawdę mi się podobasz.
- Ty też mi się podobasz.
- Zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak.
- Dziękuję – wyrzuciła z ulgą, na co obie się zaśmiały.
- To ja się idę myć – oznajmiła uradowana, biorąc z łóżka uszykowane pidżamę i ręcznik. – Auguste – dodała, gdy chwyciła już klamkę od drzwi. – Nie chcę żebyśmy czuły się do czegoś zobowiązane tylko dlatego, że dzielimy razem pokój.
Dziewczyna pokiwała głową, posyłając jej uśmiech i próbowała nie krzyknąć z radości, gdy została już sama w pokoju. Zamiast tego odczekała chwilę i również wyszła, kierując się do korytarza chłopaków.
- Mam dziewczynę! – oznajmiła podekscytowana na widok swojego kuzyna, jaki zdążył się tylko uśmiechnąć szeroko, nim rzuciła się, by go uściskać.
YOU ARE READING
Posłannicy Szatana: Magia Rytualna
FantasyAuguste, Matt i May trafiają do ośrodka Strażników, by obudzić w sobie więzi ze słońcem, księżycem i gwiazdami oraz nauczyć się magii rytualnej. Pomimo medalionów i przeznaczenia, okazuje się nie być to proste, gdy właśnie opuściły ich wizje, poddaj...