Rozdział 10

2 0 0
                                    

Jestem taka ciężka, ciężka w Twojej pamięci,

Gdy świat mnie opuści, tam nie zaznam śmierci,

I taka jestem lekka, lekka w Twojej miłości,

Gdy mrok mnie przygniata, unoszą mnie jej jasności.


Całowanie Jane było jeszcze dziwniejsze niż używanie mocy, czy poczucie więzi ze zmarłą założycielką. Nie spodziewała się tego w tak zwyczajny dzień, podczas tak zwyczajnej rozmowy, bez zbędnej poezji czy wyznań. I znacznie bardziej naturalne, jakby ich usta znały się jeszcze przed zetknięciem. Nie mogła uwierzyć, że Jane po prostu się pochyliła, ona po prostu przyciągnęła do siebie jej twarz i po prostu stało się to, o czym marzyła przez ostatni rok. Właściwie to w marzeniach Jane całowała lepiej, ale najwidoczniej był to jej pierwszy pocałunek, co było nawet urocze w porównaniu z tym ile ona sama nacałowała się spitych dziewczyn, których nawet nie pamiętała. Właściwie to w marzeniach było to bardziej wzniosłe i namiętniejsze i nawet cieszyło ją, że w rzeczywistości może być z nią znacznie prościej. Właśnie tego teraz potrzebowała.

- Mogę cię o coś spytać? - rzuciła Jane, gdy ta ledwie weszła do pokoju tego samego dnia. Siedziała po turecku na łóżku z otwartą książką i wyglądała na delikatnie zmartwioną. – Dlaczego po każdej obiadokolacji znikasz gdzieś z May?

- Odnawiamy kontakt – odparła wymijająco, w rzeczywistości wciąż czując się rozpalona po połączeniu ze Słońcem. – Przyjaźń wymaga nawyków.

- O, to cudownie. – Rozpromieniała. – Jestem z ciebie dumna.

- Bo dawno jej nie uderzyłam i byłam w stanie wybaczyć? – dopytała z rozbawieniem, siadając na łóżku.

- Tak.

- W sumie... u mnie to rzeczywiście duże osiągnięcie – przyznała i na chwilę zapadła cisza. – Myślałaś, że cię unikam?

- Trochę się tego bałam – przyznała nieśmiało. – Często się wycofujesz.

- Wycofuję?

- Gdy robimy krok – potwierdziła. – A ten był duży – dodała, nawiązując do pocałunku.

- I wiążący – zapewniła. – Koniec z metaforami i ukrywaniem emocji. Koniec z wycofywaniem się.

- Bardzo bym chciała – przyznała z westchnieniem.

- Więc to sobie obiecajmy – zaproponowała, a Jane przytaknęła jej z uśmiechem. – Naprawdę mi się podobasz.

- Ty też mi się podobasz.

- Zostaniesz moją dziewczyną?

- Tak.

- Dziękuję – wyrzuciła z ulgą, na co obie się zaśmiały.

- To ja się idę myć – oznajmiła uradowana, biorąc z łóżka uszykowane pidżamę i ręcznik. – Auguste – dodała, gdy chwyciła już klamkę od drzwi. – Nie chcę żebyśmy czuły się do czegoś zobowiązane tylko dlatego, że dzielimy razem pokój.

Dziewczyna pokiwała głową, posyłając jej uśmiech i próbowała nie krzyknąć z radości, gdy została już sama w pokoju. Zamiast tego odczekała chwilę i również wyszła, kierując się do korytarza chłopaków.

- Mam dziewczynę! – oznajmiła podekscytowana na widok swojego kuzyna, jaki zdążył się tylko uśmiechnąć szeroko, nim rzuciła się, by go uściskać.

Posłannicy Szatana: Magia RytualnaWhere stories live. Discover now