Rozdział 14

2 0 0
                                    

Rozkwitają pąki róż Twoich słów w mojej głowie,

Nagi wzrok zalewają roztapiające się lodowce,

Znów drży ziemia opuszczona, słychać kroki taneczne,

Czy ja śnię, czy Cię kocham? Czy to noc czy ja ślepnę?


Dzień był jasny, a dziedziniec spowijał delikatny jesienny wiatr, gdy zobaczyła znajomą postać. Z rozpiętym płaszczem spacerowała w kółko i poprawiała ręką czarną, krótko-ściętą fryzurę przed ekranem telefonu. Coś sprawiło, że nie mogła oderwać spojrzenia od jej skupionej twarzy, a coś innego, że ta zwróciła się do niej, mierząc jasnym spojrzeniem. Uśmiechnęła się zawstydzona i już głupio było nie podejść.

- Jak emocje satanistko? – rzuciła przekornie, a przy jej uśmiechu pojawiły się podłużne dołeczki.

- Opadły – odparła spokojnie. – Jest tak jak mówiłaś.

- Przeżyłaś swoje oczyszczenie?

- Dokładnie. Wszystko jest teraz takie jasne. Miłość taka prosta. Tylko trochę musiałam spieprzyć żeby to odkryć – odparła, wzdychając, gdy wiatr rozwiewał jej włosy.

- Ludzie są okrutni. Nikt nie powinien nikogo osądzać za to, co robił podczas Opętania – zaznaczyła poważnie, poprawiając ręką jej kosmyki. Sposób, w jaki jej opuszki dotykały głowy coś jej przypominał.

- Powoli przestają o tym mówić – powiedziała, po chwili konsternacji.

- Niedługo zaczną mówić o mnie.

- Planujesz wyjść z kabiny? – zaciekawiła się.

- Już raz z czegoś wyszłam i się opłaciło – zażartowała. – Mam już kilka piosenek na nowy album, złożę go w studio jak wrócę do Edynburga.

- Masz kontrakt z wytwórnią?

- Nie, ale czasem wynajmuję sprzęt i nagrywam własne krążki. Sprzedaję je w klubach, gdzie pozwalają mi śpiewać.

- Kiedy my będziemy mogli coś kupić?

- Po koncercie, planują urządzić coś w Akademii – odpowiedziała, nieudolnie chowając zadowolenie.

- Powodzenia – żachnęła się.

- Wiem – zgodziła się ze śmiechem. – Ale Abby obiecała coś zorganizować.

- To ta ruda piękność, z którą cię widuję? – podłapała, wywołując tym jej nieśmiały uśmiech.

- Jest najlepsza. Ty jesteś z tą czarną laską nie?

- Nie – odparła, parskając śmiechem. – To tylko przyjaciółka, choć przyznaję, spodobała mi się od pierwszego wejrzenia. Ale mojemu kuzynowi też, więc oboje się z nią zaprzyjaźniliśmy – wyjaśniła, mocno ją tym rozśmieszając.

- Pojebane – rzuciła wprost.

- Wiem – przyznała jej rację. – Jestem z tą szczupłą, czarnowłosą, może kojarzysz?

- Ze mną? – spytała żartobliwie, co uświadomiło jej te dziwne powiązanie i przez chwilę obie milczały skrępowane. – Spokojnie, wiem, że jestem poza konkursem.

- W teorii – poprawiła ją niepewnie. Właściwie to dziewczyna zaczynała mieszać jej w głowie. Właściwie to chyba nie miała by nic przeciwko by wzięła ją tak, jak ona zwykle chciała brać dziewczyny... aczkolwiek nie miało to znaczenia, bo miała swoją Jane.

Posłannicy Szatana: Magia RytualnaWhere stories live. Discover now