Rozdział 28

1 0 0
                                    

Gdy przychodzi mi umierać dla byle ludzkości,

Bez Bożego westchnienia, bez twojej litości,

Płonę strachem w jego oczach, drżę niepewnym jej uściskiem,

Chyba też mnie rozumieją, gdy z miłości zwolna milknę.


- Odłączyło nas – rzuciła Auguste, gdy dobiegli do wejścia, a Sarajah, która wyszła im naprzeciw, cofnęła się na te słowa o kilka kroków.

- Wiem, ręce – poleciła, mierząc badawczym wzrokiem las za nimi. – Otrzymacie tymczasowe blokady. Jak dużo zniszczyłaś? – zapytała, grawerując już trzęsące się dłonie dziewczyny.

- Nic, bo biegłam – wysapała, nie reagując już na kolejny przytyk. – Och, jak dobrze! – jęknęła, gdy kobieta skończyła i odepchnęła ją obojętnie, by dostać się do chłopaka.

- May nie odłączyło – ostrzegł ją drżącym głosem. – Powaliła kilka drzew, no może więcej niż kilka. W jej przypadku lepiej gdy się nie rusza, więc trochę jej zajmie... - tłumaczył, gdy blokada wypełniła go przyjemnym spokojem. – Powinnaś... powinna pani po nią iść – poprawił się zbędnie, na co kobieta położyła mu dłoń na ramieniu i pobiegła chronioną ścieżką w stronę Akademii.

Auguste i Matt weszli w tym czasie do posiadłości Clevelandów, gdzie w salonie gromadzili się już Strażnicy i zanim wszyscy byli w komplecie, wymienili się informacjami.

- Spokojnie – powiedziała na wstępie Sarajah, gdy wszystkie spojrzenia spoczęły na wchodzącej z nią May. – Blokada powinna wytrzymać.

Dziewczyna dołączyła do przyjaciół powolnym krokiem i usiadła na skraju sofy wyprostowana, czym w ogóle nie uspokoiła obecnych.

- W Internecie już wiedzą – kontynuował Finley, wpatrując się w telefon. – Miłośnicy astronomii zbierają się z całego świata by poobserwować ogromną tarczę Księżyca – odczytał jeden z nagłówków. – Naukowcy próbują ustalić, co doprowadziło do tak nagłego zjawiska. Jeśli informacje ze stron badawczych w przeciągu godziny trafiają na portale plotkarskie, jest źle.

- Ktoś przejmuje się tym, co piszą w takich... - podważyła go Sarajah.

- BBC Wzburzony Atlantyk zatopił kilkanaście statków transportowych. Powodzie na zachodnim wybrzeżu Afryki. Zalane wyspy śródziemnomorskie – przerwał jej Finley. – Trwa ewakuacja mieszkańców... Naukowcy wiążą katastrofy z nietypowym zbliżeniem Księżyca.

Zapadła poważna cisza, podczas której powoli jedno po drugim przenosiły się spojrzenia z Finleya na Matta, który wyglądał na najbardziej przerażonego.

- Nic dziwnego, że cię odłączyło – skomentowała Sarajah.

- A ciebie nie? – zastanowił się na głos.

- Nie mam tak silnego połączenia. Poczułam się... słabo, ale... nie sądziłam, że to to, dopóki nie napisałeś – wyjaśniła opanowanym głosem, choć jej spojrzenie błąkało się po pomieszczeniu. – Solette. I Kai – przypomniała sobie. – Musimy sprawdzić co z nimi. Ich więzi są ogromne.

- Napiszę do Kaia – zaproponowała May, wyciągając telefon, gdy w okna uderzył głośny świst wiatru i wszyscy ponownie zamarli.

- Wiatr. To wiatr, uspokójcie się, czasem wieje – przypomniała im Sarajah, gdy w okno uderzyła gałąź, wywołując ich krzyki. – Nie ważne, skupmy się na planie. – Wstrzymała dziewczynę.

Posłannicy Szatana: Magia RytualnaWhere stories live. Discover now