Panika

8 3 0
                                    

POV PAULO

Spałem.
Wszystko przez te wódkę i szampana, które wleciały po grillu.

Kompletnie nic nie pamiętam.

Ani tego, jak się tu znalazłem, ani tego dlaczego jestem zupełnie sam w domu.

Łeb mocno mnie napierdalał więc z ciężkim bólem serca wstałem z łóżka.

Otworzyłem drzwi kierując się w stronę kuchni w poszukiwaniu jakiś leków.

Idąc mijałem tylko puste butelki, brud i ogólnie wieli bałagan.

-Kurwa!-krzyknąłem kiedy poczułem, że moja noga wdepnęła w coś mokrego.

Rzygi.
Japierdole rzygi.
Wdepnąłem w rzygi.

Kiedy już miałem wyklnąć cały świat nagle coś mi się przypomniało.

Przecież to ja się tu zrzygałem...

Chciałem (jak zwykle) znowu popisać się przed innymi więc miałem wyzerować wódkę z butelki, i już chyba na samiouśkim początku coś nie pykło i się zrzygałem na dywan.

Dość ładny dywan...

No trudno wypiorą sobie go hihi.

Wszedłem do kuchni w poszukiwaniu jakiegokolwiek leku na ból głowy.

Oj kac był w chuj mocny.

Dzięki Bogu coś znalazłem i momentalnie połknąłem popijając wodą.

Nagle zadzwonił telefon.

Ale nie mój.

Wszedłem do salonu rozglądając się skąd wydobywa się dźwięk.

Długo patrzyłem aż znalazłem.

Nie miałem pojęcia kogo był to telefon, ani tego czy mam to odebrać.

Na ekranie widniał napis "Aurora".

Nim jednak zdążyłem się zdecydować połączenie zakończyło się.

Już myślałem, że będę miał z tym święty spokój aż tu nagle ta sama osoba dzwoniła już drugi raz więc chyba raczej to coś ważnego, dlatego zdecydowałem się odebrać.

-Słucham?-odezwałem się.

-Halo?-zapytała kobieta.-Kto mówi?

-Yyy.... Paulo Castro.

-A gdzie jest Carmen? Potrzebuje pilnie Carmen do telefonu...-mówiła bardzo się męcząc.

Coś ewidentnie tam się działo.

-Obecnie no... Raczej nie da rady.

-Gdzie ona jest?-zapytała chyba płacząc.

-Nie mam pojęcia, ale jestem jej bratem więc mogę jej przekazać.

-Potrzebuje jej natychmiast!-powiedziała na końcu krzycząc.

-Naprawdę nie da rady. Mogę jakoś pomóc?

Nie odzywała się przez chwilę.

-Tak... Kimkolwiek jesteś musisz jak najszybciej przyjechać...

-Co się dzieje?-zapytałem już lekko panikując.

-Kurwa, ja rodzę!-krzyknęła.

-O Boże! Dobra zaraz będę, wyślij mi adres.

Po czym rozłączyła się.

Nie miałem pojęcia na jakiego chuja miałem tam jechać skoro mogła przecież zadzwonić na pogotowie.

Po co ja tam?

Ale skoro już się zgodziłem to pojadę.

A tak wogóle kim do jasnej cholery ona może być?

Pewnie jakąś koleżanką Carmen czy coś.

Dziwne jednak było to, że kojarzyłem to imię...

                               ***
Wszedłem do domu bez pukania gdzie w salonie zastałem leżącą na podłodze kobietę.

I nigdy bym się tego nie spodziewał, ale...

-Aurora?! Siostra Pabla?-zapytałem.

Spojrzała na mnie chwilę analizując moją postać.

-Paulo?

-O kurwa! Kope lat!

Aurora odkąd pamiętam podobała mi się...
To były czasy kiedy przyjaźniłem się z Pablem...
Później już ją sobie odpuściłem i nigdy nie dowiedziała się o tym.
Nikt nie wiedział, że bardzo mi się podobała...

Ale teraz kiedy widzę, że jest w ciąży... Czuję... że i tak już dawno ją straciłem...

-Japierdole, nie poznałam cię nawet!-zaśmiała się cicho.

-Dobra mniejsza z tym! Dzwoniłaś już po karetkę?-zapytałem kucając obok niej.

-Tak. Mają być lada moment...

-Gdzie jest twój mąż?-zapytałem niepewnie.

Aurora po chwili wybuchnęła płaczem...

-Niech się jebie ta przeklęta suka! Był moim chłopakiem nie mężem... Ale teraz jest nikim! Pół godziny temu dowiedziałam się, że mnie zdradził! Nie chcę go znać!-mówiła płacząc.

Chłop zostawił ją samą z dzieckiem...
Pierdolony szmaciarz.

-Dobra, spokojnie... Oddychaj głęboko, nie będziemy o tym teraz rozmawiać... Który to miesiąc?-próbowałem jak najszybciej zmienić temat.

-37 tydzień... To za wcześnie aaa!!!-mówiła krzycząc z bólu.

Kurwa, wody jej odeszły.
Japierdole, teraz to się dopiero zaczyna panika.

Volver Al Pasado. Nie Zostawiaj Mnie TOM 3 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz