Bolesna prawda

2 0 0
                                    

Odwróciłam je i zobaczyłam na obu... po dwie kreski... Drugą ledwo widzącą, ale była...

Japierdole...

Rozpłakałam się na dobre już wiedząc, że nie ma dla mnie żadnej nadziei. Jestem w ciąży. Tak poprostu. Kurwa! Nie!!! Dlaczego się wtedy nie zabezpieczyliśmy?! Dlaczego?! Kurwa!!!

Targały mną bardzo przeróżne emocje, ale żadna z nich nie była pozytywna.

Czułam żal, smutek i wkurwienie. Coś na co nie mogę nic zupełnie zaradzić. Nic a nic. Tak poprostu zostaje za parę miesięcy mamą. Ja i Pablo będziemy tak poprostu rodzicami.

No kurwa! Ja mam dopiero 19 lat, ja tego nie chce! Chciałam rozwijać się tylko w piłce nożnej, ale teraz przez to nic już zapewne nie osiągnę w życiu...

Naprawdę się do tego nie nadaje! Nawet nie próbuje się chociaż odrobinę cieszyć z tego powodu. No i co ja twarz mam niby zrobić? Tak o poprostu zrezygnuje z piłki? Powiem, że muszę skończyć swoją jakże krótką karierę, bo mam dziecko? Nie chce tego! Nawet jak już dziecko się urodzi i będzie nawet duże to ja doskonale wiem, że nie wrócę do piłki, nie będzie czasu ani na pewno siły!Błagam niech to się okaże snem!

Była to bolesna prawda, ktorą musiałam zaakceptować.

-Nie za bardzo jednak rozumiem czemu pani się tak smuci? To jest wielki powód do radości! Będzie pani mamą!

-Ale ja nie chcę! Jestem za młoda! Nie!

Teraz i tak już nie ma żadnego wyjścia!
Muszę o tym powiedzieć Pablowi... On na pewno będzie szczęśliwy i wogóle, ale ja? Co mam udawać szczęście?

A już napewno nie ma szans na żaden dom dziecka czy co gorsza aborcja! Żadna z tych opcji nie wchodzi w grę!
Nie jestem ani za tym ani za tym.

Nawet z Pablem nie mam jeszcze ślubu! I co? Będę się żenić z dużym brzuchem? Nie będę się mogła napić na własnym weselu? Nie będę mogła za bardzo tańczyć? Nie! Nawet nie dopuszczam tego faktu do swojej głowy! Nie!

Siedziałam bez słowa dalej przestawiając te informacje. W tle leciał mecz, a ja w końcu wyrwałam się z myśli kiedy na ekranie zobaczyłam wynik 2:0 dla Barcelony. Nawet nie miałam siły się z tego cieszyć.

Zauważyłam, że zaraz skończy się pierwsza połowa meczu, więc napewno Pablo tu przyjdzie żeby zobaczyć co i jak. Nie powiem mu jeszcze. Napewno nie teraz!

-Mogłabym mieć prośbę?-zapytałam lekarki.

-Tak, jasne.

-Czy mogła by pani udawać, że bada mi te nogę na wypadek gdyby wszedł tu mój narzeczony? Nie chce mu poprostu jeszcze mówić o tym...

-Nie ma problemu. Powiem, że jest stłuczona czy coś. I na wszelki wypadek przepisze też jakąś maść to wtedy szybciej się zagoi.

-Dziękuję.

Pierwsza połowa się zakończyła. Wytarłam łzy i jak się nie myliłam odrazu przyszedł tu Pablo.

-Jak się czujesz? Co z nogą?-zapytał odrazu jak wszedł.

-A no nie ma tragedii.-powiedziałam.

-To dobrze... Widziałaś jakiego gola strzeliłem?

-Tak! Zajebisty był!! Jestem w ciebie dumna!

-Ja z twojego gola też!

Tak naprawdę to kiedy zobaczyłam drugiego gola, nawet nie spojrzałam kto go strzelił i nawet na samego gola zbytnio nie zwróciłam uwagi...

-Będziesz grać w drugiej połowie?-zapytał.

-Lepiej żeby nie nadwyrężyła nogi, trochę potłuczona jest.-odezwała się lekarka.

Złota kobieta.

-A dobra. To trzymaj się tu kochanie ja już muszę lecieć.

Ucałował mnie w czoło.

-Powodzenia!-powiedziałam.

Pablo wyszedł, a ja razem w moimi myślami i lekarką zostałam.

Coś czuję, że nie będzie tak łatwo teraz...

                                ***
Mecz się skończył, a ja zostałam już wezwana do szatni.

-Jeszcze raz bardzo pani dziękuję!-powiedziałam do lekarki.

-Nie ma sprawy, trzymaj się tam, dużo zdrowia!

Wyszłam i zaczęłam kierować się w stronę szatni.

Wygraliśmy 2:0, bo w drugiej połowie nic praktycznie się nie działo.

                                 ***
Wróciliśmy do hotelu.
Samolot do Hiszpanii mieliśmy zaplanowany na rano, godzina 8:00.

Wszyscy się bardzo cieszyliśmy z wygranej, ale jedynie ja udawałam to szczęście w środku męcząc się z emocjami.

-Ej dawajcie zróbmy zajebistą imprezę z okazji wygranej! Niedaleko jest klub to możemy iść!-zaproponował Franco.

Wszyscy byli za.

-Wiecie co, ja to jednak tak nie bardzo.-powiedziałam.

Każdy się spojrzał na mnie dziwnie.

-Co jest? Carmen ty zawsze pierwsza się zgadzasz a teraz co? Stało się coś?-zapytał odrazu Franco.

-Nie, nic się nie stało. Poprostu trochę ta noga mnie boli i wolałabym raczej zostać.

-Dobra to jak ty zostajesz to ja też-powiedział Pablo.

-Nie Pablo. Idź zabaw się ja zostanę.

-Ale nie będziesz sama.-powiedział Pedro.

-Kto jeszcze zostaje?

-Paulo zostaje.

-Niby czemu?

-A no nie mam ochoty.

-Ej dobra to mnie jeszcze bardziej zdziwiło. Ty Paulo nie masz ochoty?! Zawsze Paulo + Impreza najbardziej mi się rymowało, a ty nie chcesz iść?!-zdziwił się Franco.-Daj mi parę przekonujących powodów, bo akurat u Carmen rozumiem, że ją noga boli, a ty?

-No na przykład to, że wolałbym się raczej wyspać na lot? Albo nie chce iść na piechotę do klubu, bo powtórzy się sytuacja z dzikiem jak kiedyś. To dwa powody z wielu.

-No już dobra, dobra dostaliśmy do wiadomości, że ci się nie chce. Ale reszta idzie, tak?

-Ja nie idę.-powiedział Pablo.

-Idziesz.-powiedziałam.

-Na pewno? Nie będziesz miała nic przeciwko?

-Tak. Idź, zabaw się! A ja przecież będę z Paulem więc luz nie będę sama.

-No dobra.

Pocałował mnie i już po chwili wszyscy poszli do klubu.

-Idziemy do mnie do pokoju i będziemy siedzieć?-zapytałam Paula.

-No możemy.

Volver Al Pasado. Nie Zostawiaj Mnie TOM 3 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz