Cztery groźby

1 0 0
                                    

I to był moment, w którym nie wiem co dokładnie się stało...

Ja zupełnie zamieszkana i on cały we łzach... nagle... pocałował mnie...

Nie wiedziałam jak mam na to zareagować w momencie kiedy on swoimi ustami dotykał moich.

Nie chciałam tego.
Nie życzyłam sobie tego.

Wszystko było tak bardzo niespodziewane, że nie miałam nawet chwili żeby zareagować.

Kiedy już miałam zrobić co kolwiek, do pokoju wszedł ktoś to wszystko to widział...

Odrzuciłam się od Thiago wycierając usta i patrząc wprost na twarz Pedra.

-Aha... Czyli to tak.-powiedział.

-Nie! Pedro nie! To nie tak! Błagam nie mów nic Pablowi!-powiedział mający łzy w oczach.

To wszystko było tak bardzo dziwne, że sama nie wiedziałam co więcej mogę powiedzieć.

Co wogóle ten idiota miał na myśli? Czemu mnie kurwa pocałował? Niech spierdala. Moja cierpliwość do niego już dawno się skończyła, a w tym momencie to już wogóle.

Chwila... czyli Pablo miał rację...
On mi mówił, że Thiago mnie podrywa, a mimo to ja mu nie wierzyłam...

-Wstydź się Carmen...-powiedział mi Pedro patrząc prosto w moje oczy.

Aż przez chwilę poczułam się winna.

-To wszystko nie tak! To on mnie pocałował! Zmusił mnie!-mówiłam głośno.

-Co? Ale Carmen dlaczego kłamiesz?-powiedział spokojnie Thiago.

-O czym ty mówisz? Ja nie kłamie!!!-mówiłam zdezorientowana. O co mu kurwa chodziło?

-No już dobra przestań to ukrywać... Wszystko się wydało.-powiedział Thiago.

-Co? Co się niby wydało? Nic nie ukrywałam! Thiago o czym ty teraz pierdolisz?!

Próbowałam mówić wiarygodnie, bo on tak bardzo mi mieszał, że już sama nic nie wiedziałam.

-O co chodzi?-zapytał Pedro z poważną miną.

-Przykro mi Carmen, ale wydało się...

-Co się wydało?-dopytywał Pedro.

-Nic się nie wydało, bo nic nie ukrywam!!!-mówiłam.

-Carmen...-zaczął Thiago-od trzech tygodni zdradza Pabla ze mną...

-CO?!-krzyknęłam.-O CZYM TY PIERDOLISZ? PEDRO CHYBA MU NIE WIERZYSZ?!!-wydzierałam się.

-Carmen, jak ty mogłaś? Czemu kurwa zdradziłaś Pabla?!

-NO CHYBA MU KURWA NIE WIERZYSZ?! ON GADA JAKIEŚ KOMPLETNE GŁUPOTY! NIE WIERZ MU! TO NIE PRAWDA! PRZECIEŻ WIESZ, ŻE NIGDY BYM TEGO NIE ZROBIŁA!! KOCHAM PABLA I TYLKO PABLA, A THIAGO-TY JEBYNY SKURWYSYNYNIE JESZCZE SIĘ DOIGRASZ! TERAZ JUŻ MOCNO PRZESADZIŁEŚ.

-Dobra, wychodzę.-powiedział Pedro i tak też zrobił.

-O co ci z tym chodziło?! Deklu, po co tak kłamiesz?! Kurwa, nie jestem z tobą i nigdy nie będę, odwal się ode mnie!

Posłał mi szyderczy uśmieszek, po którym przeszedł mnie dreszcz.
To mogło oznaczać tylko jedno- to wszystko było zaplanowane...

-Och głupia Carmen...-zaśmiał się- naprawdę myślisz, że ja, ja? Chciałbym być z taką idiotką jak ty?

-Prędzej bym się chyba powiesiła niż z tobą była! Wal się kurwa! Zaraz dowie się o tym Pablo od Pedra, którego tak bardzo zmanipulowałeś! Zniszczyłeś mi życie!

Po tym zdaniu Thiago wstał podchodząc do mnie coraz bliżej, a ja cofałam się do tyłu aż doszłam do ściany.

Był tuż przed moją twarzą i z tym swoim uśmieszkiem w końcu powiedział.

-I o to właśnie chodziło. Zniszczyć ci życie...

Nie byłam w stanie się odezwać, bo strach zawładnął całym moim ciałem.

-Co?-szepnęłam.

-Ja wszedłem do twojego życia tylko na chwilę żeby je troszkę wywrócić i poprzekręcać. Jestem tu tylko po to żeby przekazać ci pewną informacje tylko lepiej słuchaj uwarznie.

Przytaknęłam.

-"Przypomnij sobie daleką przeszłość. Przygotuj się do pewnego najgorszego wydarzenia już niebawem. Bądź gotowa na zmiany. Twoje cierpienie zaczyna się już dziś".

-To są jakieś groźby?-zapytałam.

-Nie zaprzeczę.-powiedział.

Kiedy chciał wyjść nagle się cofnął.

-Idę do chorej na raka babci.-zaczął się głośno śmiać.

Ja natomiast dalej stałam jak wryta pod ścianą.

-Ale co musisz przyznać dobry ze mnie aktor! Nie no miło było cię znać, zmywam się. Siema.

Wyszedł i zostawił mnie samą w pokoju...

Co tu się właśnie wydarzyło?

Czy Thiago tak naprawdę wszystko to sobie zaplanował... Może nawet nie działa sam...

I co ja mam teraz zrobić? Nie zna jego lub ich zamiarów, nikt mi pewnie nie uwierzy w to wszystko... Zostałam w tym zupełnie sama.

Byłam tak bardzo zszokowana, że musiałam klęknąć na podłogę żeby jakkolwiek złapać oddech. Ciężko dyszałam. Nie uwierzę już nikomu... Thiago tak dobrze udawał normalnego, że nikt się nawet nie zorientował...

-Ał!!!!-krzyknęłam kiedy w pewnym momencie poczułam narastający ból brzucha.

Co jest kurwa?!

Trzymałam go mocno żeby ból nie był tak silny, ale to zupełnie nic nie pomagało!

Łzy zaczęły spadać po moich policzkach z bólu.

Boże...
Ja płakałam z bólu...
Jeszcze nigdy nic mnie tak bardzo nie bolało żebym płakała...

Nie mogłam wytrzymać. Darłam się tak jakbym co najmniej rodziła.

I w końcu w natłoku myśli przypomniała mi się jedna z czterech gróźb, które przedstawił mi Thiago.

Była to ta czwarta... "Twoje cierpienie zaczyna się już dziś"... i to nabrało większego sensu...

Ból nasilał się jeszcze bardziej a ja dalej klęcząc próbowałam złapać oddech, bo przez płacz i panikę było to trudne.

Nie pozostało mi nic jak tylko uzyskać natychmiastową pomoc.

Pierwsze na co wpadłam to jakimś sposobem dojść do drzwi, które były parę metrów obok mnie, otworzyć je i krzyknąć.

Położyłam się i jakimś cudem przeczołgałam do drzwi.

Resztkami sił otworzyłam je padając na podłogę korytarza, przez który szedł akurat Franco.

-Boże! Kurwa, Carmen co się stało?!

-To wszystko przez Thiago...-to było ostatnie co powiedziałam, bo nagle odleciałam.

I jak się podobał rozdział?? Mi powiem szczerze, że bardzo XD Chciałam wam tutaj tylko przekazać, że tym oto rozdziałem już powoli wkraczamy w taki etap vap, który będzie jednym z tych najmocniejszych. Została jeszcze około połowa trzeciego tomu więc pora powoli już wkraczać właśnie w te erę gdzie wszystkiego się dowiecie. Wszystkich sekretów, wszystkich tajemnic no ogólnie wszystkiego. Tutaj mieliśmy taki jakby "zwiastun" co może was czekać już naprawdę nie długo. Jest na co czekać. Będzie to bardzo, ale to bardzo mocne! Nie wiecie na co się piszecie!🙈

Pozdro, Autorka★

Volver Al Pasado. Nie Zostawiaj Mnie TOM 3 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz