Pov. Toni
Cała w skowronkach kroczyłam małym korytarzem, który prowadził do szatni dziewczyn. Chciałam od razu pogratulować Cheryl i reszcie wygranej. Zasłużyły na nią. Walczyły dzielnie i niemal natychmiast było widać, jaką pracę włożyły w treningi, aby pokonać liceum Moorona.
Co prawda mogłam poczekać na dziewczynę przy wyjściu ze szkoły, ale bardzo chciałam ją teraz zobaczyć. Potrzebowałam tego.
Oczywiście jak zazwyczaj u mnie to bywa, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Za zakrętem bowiem natknęłam na grupkę dziewczyn z drużyny przeciwnej, której bardzo nie chciałam spotkać. One po prostu mnie przerażały. Już z daleka można było wyczuć z nich bijącą agresję.
- No, no, a któż tu się pałęta? Pewnie chcesz pogratulować swojej CUDOWNEJ drużynie, która z nami wygrała.- Odezwała się nieprzyjaznym tonem jedna z nich. Po jej wyglądzie mogłam stwierdzić, że była kapitanem.
- Ja... ja chciałabym przejść.- Powiedziałam nerwowo i chciałam je wyminąć. To też mi niestety nie wyszło.
Zostałam pchnięta na ścianę z dość dużą siłą, przez co pisnęłam z bólu. Nie mogłam od niej odejść, bo zewsząd otaczały mnie złowrogo nastawione do mnie istoty. Dlaczego to ja zawsze muszę mieć takiego pecha? Czy nie mogę choć raz przynajmniej nie wpadać w kłopoty?! Tylko raz! Nie proszę o więcej!
- Zajeżdża od Ciebie demonem. Jesteś własnością tej całej Cheryl? Ciekawe, co by zrobiła, gdybyśmy Cię lekko uszkodziły? - Uśmiechnęła się szyderczo ich kapitan, a reszta zaczęła się śmiać, co mnie przeraziło.
Nie tylko to mnie przeraziło. Bałam się reakcji Cheryl, która by zobaczyła tę sytuację. Mogłaby je pozabijać, przez co wpadłaby w dość duże kłopoty, a na to pozwolić nie mogłam. Nie chciałam się z nią rozstawać.
Widać było, że wilkołaczyca wraz z resztą nie należały do tych najmądrzejszych. Miałam swobodę ruchów, a więc mogłam użyć zaklęć w granicach rozsądku. Nie chciałam ich zabić.
Szybko wypowiedziałam jedno z najłatwiejszych zaklęć. Cała drużyna przeciwna poleciała w tył, uderzając boleśnie o ściany bądź podłogę. Uśmiechnęłam się tryumfalnie. W końcu nie byłam taka bezbronna, jak sądziły.
- Ty mała wiedźmo! Teraz nam za to zapłacisz! - Wysyczała ich kapitan, która zaczęła się podnosić. W jej oczach widziałam mord, ale nie chciałam się dawać strachowi. Musiałam zastanowić się nad kolejnym zaklęciem, a potem stąd uciec.
- Za co ma wam zapłacić moja dziewczyna?- Spytał lodowaty głos pozbawiony wszelkich emocji. Włosy stanęły mi dęba. Tej sytuacji właśnie starałam się uniknąć za wszelką cenę.
Spojrzałam ze strachem na Cheryl. Wyglądała na wkurzoną i to bardzo, a jej nigdy nie powinno się wkurzać. Wtedy można liczyć niemal na natychmiastową śmierć. Musiałam cóż wymyślić, aby wybić jej to z głowy. Niestety ją niezwykle trudno jest uspokoić.
Za nią zauważyłam resztę naszej drużyny, która przyglądała się zaciekawionym i bojowym wzrokiem, uważnie obserwując swoje przeciwniczki. Tym bardziej musiałam działać szybko. Niektóre z nich były zwykłymi ludźmi. Nie mogłam pozwolić na to, aby się dowiedziały prawdy o Cheryl i innych.
- No no, twoja pani przyszła.- Zakpiła szyderczo wilkołaczyca, spoglądając na mnie z wyższością. Zarówno ona, jak i reszta już wstały, szykując się do walki.
Po jej słowach Cheryl ruszyła na nią, ale ją powstrzymałam, przytulając się do rudowłosej. Serce biło mi jak oszalałe. Naprawdę nie chciałam, aby moja dziewczyna narobiła sobie kłopotów przeze mnie.
- Nie rób tego. Nie warto.- Szepnęłam jej drżącym głosem.
- Zasłużyła sobie.- Wysyczała przez zęby Cheryl, starając się mnie odciągnąć od siebie, jednak ja się nie dałam. Przylgnęłam do niej jeszcze szczelniej. Nie miała jak się mnie teraz pozbyć.
- Co się tutaj dzieje?!- Zapytała się głośnio nasza nauczycielka od wychowania fizycznego i musiałam przyznać, że pierwszy raz aż tak się ucieszyłam z jej widoku. Przecież nikt nie będzie przy niej rozpoczynał bójki.
Spojrzałam w jej kierunku. Za nią stał Dylan i reszta moich przyjaciół. Brat rudowłosej zapewne musiał się porozumieć ze swoją siostrą telepatycznie, bo ta się faktycznie uspokoiła i rozluźniła swoje mięśnie, na co westchnęłam z dużą ulgą. Teraz Cheryl nie miała jak dać nauczki drużynie przeciwnej przy takiej publiczności, co mnie uspokoiło.
Puściłam Cheryl, lecz ta nie pozwoliła mi od siebie odejść. Trzymała mnie mocno za biodro, ograniczając mi ruch, co mi nie przeszkadzało. Lubiłam koło niej przebywać, chociaż nie wtedy, gdy jest zła. Dobrze, że przynajmniej na mnie nie kieruje tej wrogości, co do każdego innego.
Dziewczyny z drużyny przeciwnej bez słowa skierowały się w stronę wyjścia ze szkoły, ostatni raz posyłając nam swoje zabójcze spojrzenia. Po tym reszta również zaczęła się rozchodzić, aż pozostała nas garstka - moi przyjaciele i dziewczyny z drużyny.
- Co macie takie grobowe miny? Przecież wygrałyście! Idziemy świętować! I bez żadnego wymigiwania się!- Peyton, która przyszła chwilę potem, cała uśmiechnięta patrzyła z dumą na swoją drużynę. Nie zwróciła nawet uwagi na to, co się przed chwilą stało, a zapewne musiała minąć dziewczyny z drużyny przeciwnej i naszą nauczycielkę.
Entuzjazm dziewczyny udzielił się reszcie, przez co każdy rzucił w zapomnienie to, co się wydarzyło przed chwilą. No, przynajmniej prawie każdy. Za to ponownie skupiono się na wygranej i odpowiednim jej świętowaniu. W końcu to był pierwszy mecz i pierwsza nasza wygrana. Oby ta passa utrzymała się jak najdłużej.
Peyton poprowadziła wszystkich korytarzem, prowadzącym do wyjścia ze szkoły. Planowała świętować w pobliskiej knajpie, którą uwielbiała. Z tyłu jedynie pozostałam ja wraz z Cheryl, która nie chciała się ruszyć. Zapewne musiała nadal ochłonąć. Nie odezwałam się ani słowem, jedynie wtuliłam się w bok swojej dziewczyny. Chciałam dodać jej otuchy i zapewnić, że nic się nie stało. Kevin i inni chcieli z nami zostać, ale Dylan kazał im iść i zostawić nas w spokoju, za co byłam mu wdzięczna. Teraz na korytarzu byłam tylko ja i Cheryl.
- Nie zrobiły Ci krzywdy? - Spytała w którymś momencie rudowłosa, patrząc na mnie z uwagą.
- Nie, jedynie ja im zrobiłam lekką krzywdę. Zapewne nie wiedzą za wiele o czarodziejkach, skoro miałam całkowitą swobodę działania.- Odpowiedziałam, posyłając jej zwycięski uśmiech, na co ta go odwzajemniła.
Wiedziałam, że teraz będzie już dobrze. Cheryl uspokoiła się na dobre po moich słowach. Zniknął u niej ten morderczy błysk w oczach, co uważałam za sukces.

CZYTASZ
My demon/Dylmas
Novela JuvenilThomas żyje swoim codziennym życiem w małym miasteczku. Wkrótce po rozpoczęciu roku szkolnego do jego klasy dołącza tajemnicze rodzeństwo. Uwaga! Boyxboy, girlxgirl - nie lubisz, nie czytaj.