Rozdział 17

13 4 15
                                    

TW: przemoc

STEPHANIE

– I jak niby ty chcesz wyjść stąd ze mną niespostrzeżenie? – zapytałam kpiąco w stronę chłopaka, a on wybałuszył oczy.

– A jak myślisz, jak ty wszedłem? – zapytał, zakładając ramiona na swoje piersi.

Nie miałam bladego pojęcia, jak on mógł wejść. Mógł wejść jakąś studzienką kanalizacyjną, o której istnieniu w tym domu mogłam nawet nie wiedzieć – a mógł wejść jak każdy, normalny człowiek drzwiami. Choć po nim mogłam się spodziewać wszystkiego. Jest bardzo nieprzewidywalny. A poza tym, nie sklasyfikowałabym Aidena do normalnej grupy ludzi.

– Nie wiem. Drzwiami? – strzelałam.

Aiden podszedł do mnie i złapał mi swoimi opuszkami palców za szyję. Muskał ją nimi i sprawiał, że miałam ochotę cicho jęknąć. Jego męskie perfumy i ciepły oddech sprawiały, że pragnęłam go coraz bardziej.

Stephanie, uspokój się. Ten człowiek cię chciał zgwałcić.

Przełknęłam nerwowo ślinę, skupiając swoją myśl włącznie na tym. Aiden dostrzegł moją wrażliwość, bo po tym przybliżył swoją twarz do mojego ucha.

– Nie jestem normalny, aniołku. – Odsunął swoją twarz od mojego ucha, a jego uśmiech znacznie się poszerzył. – Spójrz na siebie wokół. Rozejrzyj się. Może zauważysz jakieś zmiany.

Zrobiłam tak, jak mi kazał. Ale nic nie znalazłam.

– Nie wiem, siedziałeś ciągle pod łóżkiem.

– Nie! – odpowiedział zbulwersowany. – Wszedłem otwartym oknem, aniołku. Zaczynasz mnie denerwować, a za to jest kara. – Miałam ochotę najbardziej szczerze prychnąć i wyrzucić chłopaka przez miejsce, przez które raczył w ogóle wejść. Ale nie udało mi się. Bo Aiden po chwili złapał mnie za szyję i trzymał mnie okropnie mocno. – Przeproś! – syknął, a ja mając w sobie jeszcze resztki siły, wystawiłam mu środkowy palec.

– Wyjdź! Próbowałeś mnie zgwałcić, skurwysynie. Gdyby nie fakt, że jestem o wiele bardziej sprytniejsza, niż ci się wydaję, już dawno tkwiłabym w jeszcze większej traumie, niż jest aktualnie – rzekłam. – I puść mnie! – wydusiłam z siebie. Na szczęście, Aiden tak mnie w tamtym momencie trzymał, że mogłam go z łatwością ugryźć w nadgarstek. I tak też zrobiłam.

Aiden zwijał się z bólu.

On wrócił. Potwór, którego znałam niestety powrócił.

Aiden próbował mnie złapać za szyję, lecz niestety opornie mu to szło. I znowu mu nie wyszło.

Ziewnęłam ostentacyjnie, denerwując tym samym Aidena.

Igrałam właśnie z potworem, który był najmroczniejszym, jakiego znałam.

– Albo zaczniesz się zachowywać jak grzeczna dziewczynka, albo w innym przypadku cię dopadnę i znowu ci zrobię krzywdę. Chcesz karę? – zapytał, wpatrując się we mnie demonicznym spojrzeniem. Nie sądziłam, iż mój chłopak tak potrafi.

– Tak, marzę o tej karze. Błagam. No po prostu szczyt moich marzeń! – zaskomlałam sarkastycznie. – Nie chcę kary. A wiesz, czego chcę?

– Mam to w dupie, ale mów – rzekł Aiden, na co ja przewróciłam oczami.

– Chcę, abyś w tym momencie spierdalał z mojego pokoju, bo nie mam najmniejszej ochoty na wysłuchiwanie tego, jaki jesteś popierdolony. Wynoś się! – Wskazałam na okno.

Finally Fine Heard | Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz