Rozdział 29

11 3 0
                                    

Trzy tygodnie później...

CARTER

Wbiegłem do szpitala jak oszalały, kiedy zadzwonili do mnie ze szpitala z informacją, że Stephanie wreszcie obudziła się z tej cholernej śpiączki.

Codziennie przychodziłem do niej i opowiadałem jej o tym, co się u nas wszystkich działo.

Pierwszy tydzień przesiedziałem praktycznie z nią, a spałem na krześle przy jej łóżku. Lecz potem pielęgniarki wygoniły mnie ze szpitala i nie mogłem przyjść jednego dnia. W zasadzie prawie w ogóle nie spałem, będąc z nią.

W drugim tygodniu przychodziłem codziennie, ale tym razem nie zostawałem, ponieważ pielęgniarki wymyśliły sobie jakieś terminy spotkań i ilość przebywania ze Stephanie. Czasami to olewałem, ale mnie czasami również przyłapywały.

Trzeci tydzień spędziłem na opowiadaniu jej o tym, co się u mnie działo i u przyjaciół. Między innymi to, że Adeline i Diego postanowili ogłosić się parą.

Pobiegłem natychmiast przed siebie, poszukując sali, w której dziewczyna przebywa. Mijałem się z wieloma lekarzami, którzy zwracali mi uwagę, abym nie biegał po korytarzach szpitala, ale w tamtym momencie nie interesowało mnie to tak bardzo, żebym zaprzestał biegania.

Po prostu się stęskniłem za dziewczyną. Miałem prawo do tego, bo przecież spędziłem bez niej trzy tygodnie, tkwiąc w separacji pełnej nadziei na jej powrót. Bo przecież mogła się nie obudzić.

Choć nie wierzyłem w to, to jednak musiałem brać to pod uwagę w opcji.

Kiedy dotarłem do sali szpitalnej, ujrzałem ją. Moją gwiazdeczkę, która była ubrana w swoją piżamę dającą wibracje jednorożca. Aktualnie leżącą na szpitalu łóżku.

– Cześć! – wrzasnąłem radośnie, podbiegając do niej i ściskając ją z całej siły.

– Nie tak mocno – zaśmiała się również obejmując mnie.

– Jak się czujesz? Wezwać lekarza? – spytałem, czując chęć pomocy dziewczynie.

Czułem się winny za jej próbę samobójczą, którą miała na karku. W afekcie leżała przez trzy tygodnie w śpiączce, mogąc nie mieć szansy na przeżycie.

– Nie, Carter. Nie trzeba. Nie jestem kaleką, abyś musiał to robić, ale dzięki. To słodkie – powiedziała, na co ja się lekko uśmiechnąłem. – A czuję się... Dobrze. Choć nie do końca.

– Czemu? – zapytałem zaciekawiony.

– Bo wtedy byłam w jakimś amoku i dopiero zdałam sobie sprawę z tego, co ja zrobiłam. Po prostu byłam przytłoczona wieloma emocjami. Przez lata trzymałam w sobie to wszystko, aż zebrało się tego tyle, że pragnęłam się zabić. I omal tego nie zrobiłam. Jestem na siebie bardzo zła, bo mogłam zmierzyć się z przeciwnościami losu i...

– Stephanie. Dla mnie i tak byłaś, jesteś i będziesz najsilniejszą osobą, jaką znam. Przeżyłaś tak wiele, a mimo wszystko nadal jakoś tam się trzymałaś. Jestem z ciebie cholernie dumny, dziewczyno – wypaliłem.

– Carter – wyszeptała seksownym tonem głosu, a potem przytuliła mnie. – Dziękuję – szepnęła mi w moje czekoladowe włosy.

– Za co, kochanie?

– Za to, że byłeś i jesteś przy mnie.

Obawiałem się, iż nie powiedziała będziesz przy mnie, ponieważ czuła, że kiedyś zniknę z jej życia. Natomiast ja nie zamierzałem tego robić.

Finally Fine Heard | Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz