Rozdział 5

18 4 9
                                    

TW: opisy morderstw, opis porwania, zagrożenia terrorystyczne

STEPHANIE

Miałam osiemnastkę na karku. I się końcowo nie spakowałam do walizek tak, jak miałam zamiar. Musiałam w nocy rozpakowywać się z walizek, do których spakowałam się. Jednakże na szczęście udało mi się to zrobić przed drugą w nocy.

Ethan nie wrócił na noc do domu. Tkwiłam w nostalgicznym przerażeniu, że jego powrót nie nastąpi.

Tęskniłam za tym debilem, którego kochałam. Tęskniłam za moim bratem.

Dzisiaj ze względu na moje urodziny, postanowiłam nie iść do szkoły.

– Córciu, zejdź tu na dół, na chwilkę! – zawołała z dołu mama, która w dalszym ciągu nie przeprosiła, choć zgodnie z zapiskiem Ethana, miała to właśnie zrobić.

Niechętnie zeszłam na dół w piżamie i w kapciach, które były dołączone do zestawu z piżamą. Była ona słodka i adekwatna – tyle, że dla ośmiolatki. Ponieważ była to futrzasta piżama, której głównym motywem były jednorożce.

Kapcie również takie były.

Kiedy już zeszłam po schodach, spojrzałam się na mamę Virginię, która tego dnia miała na sobie niebieski sweter z guzikami oraz czarne spodnie galowe, których przewodzącym materiałem była len. Widziałam to już na pierwszy rzut oka.

– Chciałabym Cię przeprosić – przeprosiła. Czyta mi w myślach jak nic. – Przepraszam Cię za swoje ostatnie zachowanie, którym cię obdarzyłam. Nie uważam ciebie ani twojej rodziny za patologię. Na pewno była ona świetna. Ale szczerze mówiąc, pomijam Twojego biologicznego ojca, bo jego uważam za patologię. I choćbyś miała mi tu teraz przekonująco świecić oczkami, chcąc mnie przekonać w tej kwestii, że jest inaczej, to od razu ci to mówię – nie uda Ci się – tłumaczyła mi swoje zachowanie. – Ostatnio miewam trudny czas. Obniżono mi w pracy wypłatę, nikt mi nie chcę powiedzieć, dlaczego, choć powinni to właśnie zrobić. Poza tym mam menopauzę.

Wiedziałam.

– Byłaś mamo w szpitalu z tym? – zapytałam skonsternowana stanem kobiety.

– Tak. Ale wiesz już... Nie te lata, co wcześniej – rzekła.

– Zadam głupie pytanie. Czy od menopauzy się umiera? – spytałam zmartwionym i jednocześnie zatroskanym tonem głosu.

– Oczywiście, że nie – odpowiedziała, wzruszając ramionami. – Chyba. Przynajmniej nie słyszałam o śmierci z powodu menopauzy. Wydaję mi się, że się nie umiera od tego. Bo skoro, my kobiety, nie umieramy od okresu, to tym bardziej nie umrzemy z powodu menopauzy – wygłosiła monolog.

– Okej, mamo. To życzę zdrowia.

Kobieta się uśmiechnęła, gdy usłyszała moje słowa.

– Dzięki. To taki prezent ode mnie na Twoją osiemnastkę.

– Aha. Fajny ten prezent, nie powiem, że nie – zaśmiałam się.

– A tak zupełnie na poważnie. Prezent podaruję Ci wieczorem. Bo jeszcze nie przyszedł. Miał przyjść już wczoraj, ale dostałam informację, że dostarczenie przesyłki nieco się przeciągnie – poinformowała mnie. – A czy mogłabyś wynieść śmieci? Wystawiłam Ci je za drzwiami – poprosiła.

– Dobrze. Jak odpowiesz mi na jedno pytanie.

– Jakie?

– Czemu jesteś w domu? – zapytałam.

Finally Fine Heard | Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz