Rozdział 1

25 4 20
                                    

2027r. Współczesny świat, który jest iście wielką przemianą ważącą po stokroć kilogramów.

STEPHANIE

Wszystko wróciło do normy społecznej. Carter przesiedział kilka miesięcy w szpitalu psychiatrycznym, co sprawiło, że wyleczył swoje dyssocjalne zaburzenia osobowości. Wszyscy z Raleigh wraz ze mną po miesiącach bez rozmów ani jakichkolwiek przywitań i oznak przyjaźń, w końcu byliśmy gotowi kontynuować naszą przyjaźń.

Przez kilka dobrych miesięcy byliśmy podzieleni.

Ja, Logan i Rose. Oraz Diego, Asher, Adeline. Z nimi był jeszcze Carter, ale był też w psychiatryku, więc nie miał większej możliwości rozmawiania z nimi.

A teraz wszyscy byliśmy przyjaciółmi.

Cieszyłam się z tego stanu naszej relacji, w jakim obecnie się znajdowaliśmy.

Tego dnia miałam iść do szkoły w Winterville. Planowaliśmy wszyscy przeprowadzkę do Raleigh, kiedy osiągniemy pełnoletność. Aktualnie pełnoletnimi osobami byli Diego, Adeline, Carter oraz Logan. Ja byłam następna w kolejce. Miałam urodziny dzień przed urodzinami mojej zmarłej biologicznej mamy, czyli siedemnastego czerwca.

Rosie miała urodziny dwudziestego piątego sierpnia, natomiast Asher ósmego lipca.

Aktualnie byliśmy wszyscy razem w szkole. W trzeciej klasie liceum, którą w zasadzie już kończyliśmy pomału, ponieważ był koniec kwietnia. Siedzieliśmy w środku pracowni i siedzieliśmy na drewnianych, twardych krzesłach szkolnych, które denerwowały. Przecież czysto teoretycznie, szkoły raczej stać na lepsze wyposażenie sal szkolnych w postaci nowszych krzeseł, czyż nie?

– Ale mnie to krzesło uwiera – mruknął Diego, wiercąc się po krześle.

Diego przez rok przeszedł diametralną zmianę. Stał się mężczyzną. Wprawdzie z takim samym charakterkiem debila, ale na pewno był mężczyzną. Ogólnie kręci z Adeline, ale ich związek miłosny, póki co nie został jeszcze oficjalnie ogłoszony. Jednak ja gdzieś tam w głębi swojego serca czuję, że są wręcz idealnie stworzoną dla siebie parą miłosną.

Dokładnie.

– Mnie też – odezwał się Carter.

Byłam z Carterem w związku ponad rok. Przeszliśmy przez mały kryzys z dwa tygodnie po tym, jak staliśmy się parą poprzez jego pocieszanie mnie przy salonie gier. Polegał on na tym, że za Carterem latała Daphne Sanderson, która jedyne, co robi, to ociera się na jego widok. Byłam zazdrosna o chłopaka, więc się pokłóciliśmy o tą idiotkę.

Ta kłótnia była tak burzliwa i w miarę brutalna, że rzuciłam białym, szklanym talerzem o podłogę i ,,grzecznie" wyprosiłam chłopaka z mojego domu, mówiąc mu: ,,Wypierdalaj z mojego domu". Ale nie zerwaliśmy mimo to. Bo pomimo tego, że zapanował w naszym związku kryzys i napięta atmosfera, to wiedzieliśmy, że nie warto. Bo miłość to nie tęsknota za tym, co jest, lecz za tym, co mogłoby być. I tym się kierowaliśmy w naszej relacji. Dokładnie tym.

– Stary, mnie też – rzekł Asher, klepiąc mocno prawą ręką Cartera po barku.

Asher był sam. Nie był z nikim w związku. Ale czy to źle? Uważam, że nie. Asher miał prawo do tego, aby być sam i nie być z kimś.

A co do niego, to nic się w nim nie zmieniło. Dalej był tym komfortowym chłopakiem z czarnymi włosami na głowie, z notorycznym czarnym ubiorem, ale za to z ciepłym sercem i dobrym nastawieniem do przyjaciół. Czyli do nas.

– Ej, mnie też. Te krzesła są naprawdę dziwne – skomentował Logan Taylor.

Logan również coś kręcił z Rosie. Czułam pomiędzy nimi chemię i ja wiem, że powinni być ze sobą w związku miłosnym. Ale oczywiście, nie będę im tego nakreślała. Bo przecież to ich decyzja, a nie moja, czyż nie?

Finally Fine Heard | Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz