Rozdział 16

10 4 5
                                    

STEPHANIE

Wieczór. Wieczór jest czymś dla mnie pięknym. Jest ciemny i przepełniony pustką, która wywołuję we mnie namiastkę wielu emocji. Kiedy wpatruję się w niebo pełne mroku, mój uśmiech na twarzy się kołyszę. Zawsze wieczór kojarzył mi się z nadzieją, że jeszcze wszystko może być dobrze.

Wieczory zawsze miały dla mnie szczególny urok. Gdy słońce zaczyna chylić się ku zachodowi, a niebo nabiera złotych, pomarańczowych i różowych odcieni, czuję, jakby świat zwalniał. Jest to moment, kiedy mogę na chwilę oderwać się od codziennego zgiełku, od natłoku obowiązków i po prostu zanurzyć się w magii tego czasu.

Wieczorami lubię wychodzić na krótki spacer. Robię to rzadko, ale zawsze czuję się wtedy w pełni swobodna. Ulice są już mniej zatłoczone, a powietrze chłodniejsze, niosąc ze sobą zapachy dnia, które właśnie dobiega końca. W takie chwile wdycham głęboko, starając się zapamiętać każdą nutę tego zapachu – mieszankę przyrody, świeżo skoszonej trawy, a czasem dymu z kominów. Wszystko to tworzy niepowtarzalną atmosferę.

Wieczory to także czas refleksji. Siadam z kubkiem herbaty na tarasie i pozwalam myślom płynąć swobodnie. Analizuję miniony dzień, zastanawiam się nad tym, co przyniosło mi radość, a co mogłam zrobić lepiej. To chwila, kiedy można się zatrzymać, spojrzeć wstecz i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Często podczas takich chwil rodzą się najlepsze pomysły i najważniejsze decyzje.

Są też wieczory, które poświęcam na swoje pasje. Czytanie książek, pisanie, malowanie czy słuchanie ulubionej muzyki – to wszystko nabiera innego wymiaru, gdy robi się to po zmroku. W ciszy nocy każdy dźwięk, każdy kolor wydaje się intensywniejszy, bardziej znaczący. To moment, kiedy mogę w pełni oddać się temu, co kocham, nie będąc rozpraszanym przez codzienne obowiązki.

Wieczory mają w sobie coś magicznego. To czas przejścia, moment między dniem a nocą, kiedy świat na chwilę się zatrzymuje. To chwila, którą warto celebrować, doceniać i cieszyć się nią. Warto poświęcić ten czas na refleksję, na bycie z bliskimi, na rozwijanie pasji. Bo wieczory, choć tak krótkie, potrafią przynieść najwięcej spokoju i szczęścia.

Tamtego wieczoru, kiedy to Diego wybiegł z domu Rosie, nie mieliśmy z nim jakiegokolwiek kontaktu. Wydawało nam się, że przepadł. Wszyscy się martwiliśmy o niego. Byliśmy zszokowani i jednocześnie przerażeni. Każdy na naszym miejscu taki byłby, gdyby to chodziło o jego przyjaciela.

Nadszedł poranek. Minęło kilka godzin od wybiegnięcia Diego z domu Rosy, a on nadal się z nami nie skontaktował. Wszyscy rozeszliśmy się do swoich domów, tkwiąc z tą świadomością, iż Diego przepadł.

Tego poranka byłam zniesmaczona tym całym bagnem, jakie się działo w moim życiu. Wstałam niechętnie z mojego wygodnego łóżka, które uwielbiałam. Najchętniej leżałabym na nim i leżałabym na nim, nic przy tym nie robiąc. Było zbyt wygodne, abym go jakkolwiek nie lubiła.

Postrzelałam kośćmi, mając z tyłu głowy anegdotkę mojej mamy dotyczącej strzelania kośćmi. Nie strzelaj kośćmi, bo w przyszłości palce będą cię bolały i będziesz potem jęczała. Mimo tego wszystkiego strzelałam.

Postanowiłam wybrać się do szpitala już następnego dnia od czasu, kiedy miałam ostatnią chemioterapię. Na spotkanie podsumowawcze, jak to nazywał lekarz Aiden.

Pokierowałam się do garderoby. Weszłam do środka pomieszczenia, a kiedy ujrzałam leżącą na środku podłogi stertę brudnych ubrań, wkurzyłam się. Wszystkie należały do mojego brata. Prędko poszłam do jego pokoju zrobić mu awanturę. Weszłam bez pukania, choć zawsze to robiłam, jednakże w tym momencie miałam to gdzieś. Skoro on ma prawo robić bałagan w garderobie, to ja mam prawo nie pukać do jego pokoju.

Finally Fine Heard | Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz