Rozdział II

3.6K 89 14
                                    

Rozdział II

Clove

Usłyszałam głośny i donośny odgłos budzika, który zaczął dzwonić już o czwartej. Miałam przez to ochotę chwycić telefon leżący na szafce nocnej po czym z impetem rzucić nim o ścianę.

Powstrzymałam się jednak od tego pomysłu a zamiast tego po prostu wyłączyłam alarm a następnie jęknęłam cicho w poduszkę. Przez moją twarz przeszedł wyraźny grymas, jednak wstałam. Podniosłam się z łóżka tak mozolnie i ociągając się przy tym jakbym przynajmniej szła na jakieś tortury.

Założyłam na oślep swoje puchate kapcie i zapaliłam małą lampkę nocną, która miała za zadanie oświetlić całe ciemne pomieszczenie.

Wyjrzałam za okno ujrzawszy miasto, które jeszcze spało kąpiąc się w ponurej, chłodnej nocy.

Ziewnęłam przeciągając się. Podeszłam do swojej toaletki siadając na drewnianym taborecie. Chwyciłam prostownicę a następnie zaczęłam prostować nią swoje pofalowane i niesforne blond włosy. W międzyczasie zrobiłam sobie kawę, którą byłam zmuszona niestety przelać do termosu, ponieważ nie miałam na tyle czasu aby wypić jej w domu.

Zrobiłam lekki, codzienny makijaż używając tylko korektora, tuszu do rzęs oraz różowego błyszczyka. Ubrałam czarną, dużą bluzę z kapturem oraz tego samego koloru leginsy, ponieważ od kilku dni pogoda bardzo się ochłodziła. Na koniec podeszłam jeszcze do białej, starej komody, która stała w kącie mojego pokoju po czym wysunęłam jedną z szuflad. Moim oczom ukazały się kolorowe fiolki z zapachami. Po chwili namysłu wybrałam słodki, wiosenny i kwiatowy perfum.

Rozejrzałam się po swoim mieszkaniu upewniając się, że zostawiłam w nim porządek. Chwyciłam uchwyt swojej dużej, pakownej, czarnej walizki, która stała już w przedpokoju a następnie wyszłam zamykając za sobą drzwi.

Była sobota, poprzedniego dnia rozpoczęły się wakacje przez co miałam dobry humor. Na dodatek ze świadomością, że za kilka godzin po raz pierwszy w tym roku zobaczę się na żywo z moją mamą uśmiech nie schodził mi z twarzy.

Szłam na peron ciągnąc za sobą walizkę, której kółka okropnie hałasowały, gdy kamienista droga podrzucała bagaż.

Dosłownie kilka minut później dotarłam na stację, po której rozejrzałam się w poszukiwaniu jednej osoby. Odetchnęłam jednak z ulgą, gdy kolejnego już dnia z rzędu ten denerwujący chłopak o ciemnych włosach i niemalże czarnych oczach nie pojawił się na peronie. 

Nie miałam z nim zbyt dobrych wspomnień zwłaszcza po tym jak oblał mnie kawą, więc ucieszyłam się gdy go nie było. Byłam wściekła po tym jak to zrobił. Szczerze i prawdziwie wręcz nienawidziłam tego chłopaka. Był irytujący i...dziwny. Chociaż to ostatnie akurat nas łączyło. Tyle, że ja potrafiłam lepiej to maskować. A przynajmniej tak mi się wtedy wydawało...

Od kilku dni nie mogłam się już doczekać aż wrócę po tak długim czasie do Kenario i wreszcie będę mogła chociaż przez kilka tygodni być po prostu sobą. Męczyło mnie już życie w mieście i ciągłe zajęcia. Zaczęło to odbijać się na mojej psychice. 

Od niedawna miałam częstsze ataki paniki oraz z dnia na dzień czułam się gorzej. Postanowiłam więc odciąć się od tego wszystkiego i po prostu wyjechać. Marzyłam już tylko o tym jak wejdę do swojego starego pokoju po czym wygrzebie z szafy swoje stare sukienki.  Chciałam uciec gdzieś na odosobnioną łąkę i po prostu być tam pobyć. Wreszcie czuć się sobą, wreszcie czuć się wolną...

Chwilę później podjechał pociąg, do którego wsiadła. Zaparcie starałam się wepchać walizkę do schowka na bagaże. Na szczęście po chwili trudności udało mi się. Lekko zmęczona tą walką usiadłam w swoim przedziale, w którym jak się okazało zupełnie nikogo nie było. Ucieszyło mnie to ogromnie. Nikt nic nie mówił, nie było żadnych hałasów, zapachów jedzenia, nie było po prostu ludzi... 

Rich Homeless [POPRAWIANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz